Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Osiedle drewnianych domków nie zniknie w całości z Jazdowa. Powstanie tam otwarta na warszawiaków polsko-fińska przestrzeń, gdzie działać będą też organizacje pozarządowe. Serwis warszawa.ngo.pl rozmawia z ambasadorem Finlandii Jarim Vilénem o przyszłości Osiedla Jazdów – laureata plebiscytu Stołeczne Społeczne.
Warszawa.ngo.pl: Dlaczego warto ratować fińskie domki w Warszawie?
Jari Vilén, ambasador Finlandii: – Przyjechałem do Warszawy we wrześniu ubiegłego roku. Jedną z pierwszych spraw, o których zostałem poinformowany przez mój zespół oraz ludzi, których tu spotkałem, była sytuacja domków fińskich na Jazdowie. Okazało się, że miasto zamierza je rozebrać mimo sprzeciwu ludzi, którzy tam mieszkają i którzy chcieli tam pozostać. Od razu się tym zainteresowałem. Spotkałem się z mieszkańcami kilkukrotnie, by zapytać, co oni sądzą o sytuacji oraz czego by sobie życzyli. Wkrótce potem poprosiłem o spotkanie prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz oraz burmistrza Śródmieścia Wojciecha Bartelskiego. Chciałem podzielić się z nimi moimi spostrzeżeniami odnośnie domków i opowiedzieć o podobnej sytuacji w Finlandii. Bo to, co dzieje się w Warszawie, jest bardzo podobne do tego, co stało się 20-30 lat temu w moim kraju. Wraz z boomem ekonomicznym w Finlandii w latach 60. i 70., pojawił się pomysł, by wszystkie drewniane budynki rozebrać, a ludzie powinni zamieszkać w „nowym wspaniałym świecie”. To był efekt boomu ekonomicznego i związanego z tym przewartościowania. Niestety, wiele osiedli zostało zniszczonych. Finlandia od zawsze była krajem „drewna”. Było ono podstawą naszego bogactwa, życia. Zabudowa naszych miast bazowała na drewnianych domach. Jednak w latach 60. i 70. przyszła moda na okropne bloki mieszkalne, które dotąd znaleźć można w całej Europie, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Dominowała idea budowania nowoczesnych przestrzeni do życia. W niektórych częściach kraju mieszkańcy drewnianych domków zaczęli protestować. Byli wystarczająco zdeterminowani, by stanąć w ich obronie i osiedla zachowano. Przykładem może być moje rodzinne miasto, gdzie zachowało się niewielkie osiedle tych domków, podczas gdy w przeszłości całe miasto było w ten sposób zabudowane. W wielu przypadkach byliśmy na szczęście w stanie zachować część tego dziedzictwa. Moją intencją była rozmowa z prezydent Warszawy i burmistrzem Śródmieścia i opowiedzenie tego, co stało się w Finlandii, gdzie straciliśmy dużą część naszej historii, tradycji i samego stylu życia. Dziś bardzo żałujemy tamtych decyzji, bo zniszczyliśmy część naszej kultury. W Helsinkach mamy osiedle takich domków w dzielnicy Käpylä. To jedna z najbardziej prestiżowych części miasta. Stała się wyjątkowo atrakcyjna. Ludzie, którzy nabyli te domki, nigdy by ich się nie pozbyli.
Reklama
Czy ta opowieść przekonała władze Warszawy?
J.V.: – Chciałem przekonać władze Warszawy, że jeśli zniszczeniu ulegną domki na Jazdowie, zniszczeniu ulegnie również część historii Polski, jej dziedzictwa i również pewnego stylu życia. Jako ambasador nie mogę i nie powinienem wchodzić w kompetencje władz miast. Mogę jedynie starać się przedstawiać najgorsze i najlepsze praktyki. Byłem niezmiernie szczęśliwy i zadowolony, że zarówno burmistrz Wojciech Bartelski, jak i prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz przyjęli moją argumentację, że powinniśmy próbować znaleźć rozwiązanie, by móc zachować tę spuściznę. To część dziedzictwa, która znika z krajobrazu Polski. To również część historii Warszawy z czasów tuż po II wojnie światowej, bo te domki służyły odbudowie stolicy kraju. Kolejna sprawa to unikalna fińska architektura. Domki zostały zbudowane w Finlandii i przekazane Związkowi Radzieckiemu w ramach reparacji wojennych. Potem zdecydowano przekazać je Polsce. Powiedziałem burmistrzowi i prezydent miasta, że trochę jako „współwłaściciel” domków czuję, że mam prawo wtrącić swoje trzy grosze, bo domki są również częścią stosunków polsko-fińskich. Bardzo długo negocjowaliśmy w sprawie ich przyszłości, ale w bardzo przyjaznej atmosferze. Zgodzili się ze mną, że musimy znaleźć rozwiązanie, by zachować choć małą część tej przestrzeni. Niestety, najpewniej mieszkańcy będą musieli opuścić domki. Nie ma alternatywnego rozwiązania tej sytuacji. Miasto potrzebuje tej przestrzeni pod przyszłe inwestycje.
Co w takim razie da się zrobić na Osiedlu Jazdów?
J.V.: – Co udało się jednak ustalić, również podczas dyskusji z mieszkańcami, to zachowanie odpowiedniej ilości domków, by zachować pewien klimat miejsca. Mówiąc konkretnie, chcielibyśmy zachować sześć domków, które stworzyłyby całość o różnych funkcjach. W jednym mogłoby powstać Muzeum Odbudowy Warszawy, w drugim siedzibę znalazłoby Stowarzyszenie Polska-Finlandia, w trzecim mogłoby zainicjować działalność Polsko-Fińskie Centrum Kultury, a nie mamy w Polsce fińskiej instytucji kultury. Może udałoby się nam również zaprosić Estończyków do współpracy, więc powstałoby Polsko-Fińsko-Estońskie Centrum Kultury. Jeden domek powinien stać się miejscem spotkań warszawiaków – to byłaby np. kawiarnia, gdzie można by spróbować fińskich potraw, oraz gdzie można by skorzystać z fińskiej sauny. W kolejnym domku mogłaby działać galeria, gdzie pracowaliby również lokalni artyści. Stworzylibyśmy otwartą przestrzeń, do której zaprosilibyśmy wszystkich mieszkańców. Mam nadzieję, że stałoby się to atrakcją turystyczną Warszawy. Myślę, że to wyjątkowe, że te małe drewniane domki są częścią warszawskiego dziedzictwa. Ludzie mieliby szansę poczuć to, doświadczyć tego. Niestety, nie udało się znaleźć rozwiązania, by zachować całe osiedle. To musimy zaakceptować.
Przyszłością Osiedla Jazdów zajmie się polsko-fińska grupa robocza. Jakie są konkretne plany?
J.V.: – Poinformowaliśmy władze Warszawy, że chcielibyśmy do grupy roboczej wciągnąć naszych ekspertów. Pod koniec lutego ta grupa przygotowałaby raport, który określiłby, które domki nadają się do zachowania, które są w najlepszym stanie, jak mogłyby zostać osadzone, jakie nowe funkcje można by im przypisać, jak należałoby przeprowadzić renowację, jak dużo to będzie kosztować i jak to może zostać sfinansowane. Oczywiście, finansowanie to sprawa kluczowa. Moim pomysłem było i co zaproponowałem władzom miasta, by był to projekt finansowany ze środków Unii Europejskiej jako zachowanie dziedzictwa kulturowego Polski. Moglibyśmy również zebrać w inny sposób pieniądze. Znaleźlibyśmy również sponsorów wśród fińskich firm. Szukalibyśmy również organizacji pozarządowych, które chciałyby z nami pracować – jeden z tych domków mógłby zostać oddany właśnie organizacjom pozarządowym.
Czy grupa robocza chce współpracować ze Stowarzyszeniem Mieszkańców Domków Fińskich Jazdów?
J.V.: – Ich rola będzie kluczowa. Mam nadzieję, że zostaną zaangażowani w prace grupy. Mam nadzieję, że miasto zaangażuje mieszkańców i ich głos zostanie usłyszany w tej grupie. Wszystko zależy od tego, ile domków uda się zachować. Jeśli jeden z nich mógłby zostać przekazany NGO-som, swoje miejsce mogliby znaleźć tam również członkowie Stowarzyszenia Mieszkańców Domków Fińskich Jazdów.
Jak sfinansować taką inwestycję?
J.V.: – Jestem realistyczną osobą, jeśli chodzi o finanse. Moja propozycja jest taka, by zdobyć pieniądze na zewnątrz, potrzebujemy sponsorów. Moją sugestią było również to, by domki, które będą w dobrym stanie i da się je zachować, zostały sprzedane, bo nadal mogą zostać wykorzystane, nie tu, ale np. na Mazurach jako domki letniskowe. Mogą zostać przeniesione dokądkolwiek. Pieniądze uzyskane w ten sposób mogłyby wspomóc projekt. Każdy, kto kupiłby domek, wspierałby zachowanie dziedzictwa. Byłby to rodzaj samofinansowania. Mam nadzieję, że pod koniec lutego będziemy już dysponować realnym planem i harmonogramem działań. Ze strony Ambasady Finlandii można spodziewać się pomocy. Oczywiście jako ambasada nie jesteśmy w stanie finansować tak dużego projektu. Poza tym zrobimy co w naszej mocy. Będziemy się starać szukać ekspertów w Finlandii, którzy mogliby pomóc przy renowacji domków. Mam nadzieję, że możemy wykorzystać te domki, by pokazać je jako przykład konstrukcji drewnianych tworzonych w najlepszy sposób – prezentując systemy wentylacji i baterii słonecznych. Mam nadzieję też, że uda się ustalić, kiedy domki mogłyby zostać otwarte dla szerszej publiczności. Jeśli uda się stworzyć ambitny harmonogram, już w przyszłym roku tuż przed sezonem letnim domki mogłyby być już gotowe. Wiele zależy jednak od zaangażowania miasta.
J.V.: – Jestem bardzo zadowolony z pozytywnego stosunku władz miasta do tego projektu. Myślę, że trafiliśmy w dobry moment, by przekonać władze, że warto zachować tę przestrzeń. W Finlandii obowiązuje prawo, które chroni wszystkie zachowane domki drewniane. Może polskie NGO-sy zdołałyby przekonać lokalnych radnych do uchwalenia przepisów, które zachowałyby taką wartościową drewnianą zabudowę w Waszym kraju?
Czy podobne inicjatywy mają miejsce za granicą?
J.V.: – Sprawa drewnianych domków w Warszawie jest unikalna w zagranicznych relacjach Finlandii. Z tego, co nam wiadomo, nie ma podobnych przestrzeni w Europie. We wschodnim Berlinie stoją podobne domki, ale podejrzewam, że zostały skopiowane i zbudowane w Związku Radzieckim i przekazane władzom dawnej NRD. W przypadku warszawskich domków mamy dowód, że zostały stworzone w Finlandii. U nas takie domy budowano dla kombatantów. Jednym z architektów, który zadecydował o ich standardzie, był Alvar Aalto, nasz narodowy architekt.
Sądzę, że nastałby rok fińskiej architektury w Warszawie, bo z jednej strony mamy drewniane domki, które są świadectwem pomysłów sprzed 70 lat, a z drugiej inny przykład fińskiej architektury w Warszawie – czyli siedzibę Muzeum Historii Żydów Polskich zaprojektowaną przez Fina Rainera Mahlamäkiego. Mamy więc przykład nowoczesnej fińskiej architektury, która moim zdaniem będzie najważniejszym fińskim wkładem w architekturę światową w ostatnich latach – i mówię to całkiem poważnie. Mamy więc unikalną sytuację w Warszawie. Jestem bardzo podekscytowany tym, co teraz dzieje się w Warszawie. To odpowiedni moment do tego, żeby zachować ślady bolesnej przeszłości, ale w pozytywnym wydaniu. Domki drewniane budowano, by odbudować narody. Siedziba Muzeum Żydów Polskich to część nowej Europy i nowej Polski, która opowiada historię tego kraju i jego kultury. Mamy więc dwie przestrzenie polsko-fińskich relacji.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.