18. urodziny Centrum Integracja: informacja, która zmienia życie
„Kiedy podjąłem decyzję, żeby uruchomić pierwsze Centrum Integracja, wiedziałem, że w momencie kiedy pojawia się w rodzinie dziecko z niepełnosprawnością lub ktoś wskutek wypadku «nabywa» niepełnosprawność, człowiek staje się całkowicie bezradny. Zaczyna szukać pomocy, stukać do drzwi, które się nie otwierają… Sam to przeżywałem i doświadczyłem takich sytuacji, kiedy moi rodzice próbowali otrzymać (było to ponad 30 lat temu) jakąkolwiek informację. Cieszę się, że teraz jest inaczej” – mówił po latach działania Centrum śp. Piotr Pawłowski, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji i założyciel Centrum Integracja. O 18 latach działalności informacyjno-doradczej Integracji, o przemianach, o częściach wspólnych czasu minionego i teraźniejszego rozmawiamy z Magdaleną Sarnecką, pierwszym pracownikiem zrekrutowanym do zespołu warszawskiego Centrum Integracja i doradcą zawodowym.
Beata Dązbłaż: – Warszawskie Centrum Integracja weszło w tym roku w pełnoletniość razem ze swoim rówieśnikiem – portalem Niepelnosprawni.pl. 18 lat to zawsze symboliczny wiek, a ponieważ byłaś pierwszym zrekrutowanym do zespołu pracownikiem Centrum i jesteś nim do dziś, to chciałam Cię zapytać, co pamiętasz z tych początków działania Centrum? Był rok 2003, Europejski Rok Osób Niepełnosprawnych, w Warszawie powstaje Centrum Informacyjne dla Osób Niepełnosprawnych, gdyż taka była pierwotnie nazwa…
Magdalena Sarnecka: –Z samych początków pamiętam przede wszystkim ogromny entuzjazm, który towarzyszył przygotowaniom do powstania Centrum. To nie stało się ot tak – z dnia na dzień, ale poprzedzone było zorganizowanymi przygotowaniami. Samo otwarcie 27 lutego 2003 r. było huczne, z udziałem ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, który przecinał wstęgę, było także wielu innych przedstawicieli instytucji i urzędów.
Jednak, żeby Centrum mogło ruszyć, dużo wcześniej zaczęliśmy się do tego przygotowywać. Wsiadaliśmy w samochód naszej koleżanki, która też była osobą z niepełnosprawnością, i jeździliśmy do różnych urzędów i organizacji, aby zbierać informacje, a potem je opracowywać.
Umawialiśmy się np. z pracownikami Biura Porad Obywatelskich, którzy nas szkolili, albo z Urzędem Pracy, gdzie spotykaliśmy się w dziale odpowiedzialnym za osoby z niepełnosprawnościami. Odwiedzaliśmy wiele organizacji i instytucji publicznych zajmujących się osobami niepełnosprawnymi, aby poznawać ich pracę, zapoznawać się z dokumentami, a jeśli było to możliwe, dostawaliśmy też ich wzory.
Umawialiśmy się z pracownikami np. Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie, poznawaliśmy ich pracę, dowiadywaliśmy się z jakimi problemami możemy do nich kierować klientów. Chodziliśmy do ośrodka pomocy społecznej, poznawaliśmy specyfikę jego pracy z osobami niepełnosprawnymi. Jeździliśmy też np. do istniejącego wtedy Krajowego Centrum Organizacji Turnusów Rehabilitacyjnych, aby się dowiedzieć, jak wygląda organizacja turnusów, jakie dokumenty trzeba wypełnić, jakie załączniki zgromadzić.
Nawiązaliśmy kontakt i przez lata bardzo blisko współpracowaliśmy z Centrum Kształcenia i Rehabilitacji w Konstancinie-Jeziornie (obecnie Centrum Kompleksowej Rehabilitacji – red.). Szkoliliśmy się także w zakresie pracy z trudnym klientem czy z poradnictwa zawodowego osób niepełnosprawnych. To były pierwsze specjalistyczne szkolenia dla nas.
Czyli samo otwarcie Centrum było ukoronowaniem bardzo ciężkiej, kilkumiesięcznej pracy.
– Tak, to była żmudna, ale bardzo ciekawa praca od podstaw. Nie było w tym chaosu, ale bardzo metodyczne, zorganizowane zbieranie informacji. Chodziło też m.in. o to, że z tych spotkań wychodziliśmy z konkretnymi kontaktami do pracowników danej organizacji. Gdy Centrum ruszyło, wiedzieliśmy do kogo możemy przekierować klienta z jego sprawą. To były bardzo cenne kontakty.
Dzięki temu wiedzieliśmy dokładnie, jak wyglądają dokumenty w danej instytucji, jakie załączniki trzeba do nich dołączyć. Zapoznawaliśmy się z przepisami, ustawę o rehabilitacji albo o pomocy społecznej musiałam znać niemal na pamięć. Mieliśmy wtedy system Lex (system informacji prawnej – red.) i mogliśmy na bieżąco sprawdzać przepisy dla naszych klientów. Czułam się jakbym z powrotem trafiła do szkoły, bo uczyłam się wielu nowych, interesujących rzeczy. Myślę, że byliśmy dobrze przygotowanym i przeszkolonym zespołem do tej pracy.
Czy to był duży zespół?
– Było trzech doradców socjalnych, koordynatorka Centrum i dwie osoby pracujące na portalu, który wtedy także zaczynał działać. Wszystkie informacje, które zbieraliśmy przed powstaniem Centrum, były opracowywane i umieszczane na portalu Niepelnosprawni.pl.
Wtedy, na samym początku powstawało wiele baz adresowych, to było bardzo pomocne w naszej pracy. Dzwonili do nas ludzie z całej Polski, więc jeśli ktoś zadzwonił do mnie ze Śląska i szukał np. szkoły z internatem, to mogłam podać mu konkretny adres na jego terenie.
Mieliśmy także np. bazę większych organizacji działających w Polsce, zajmujących się konkretnymi niepełnosprawnościami. Wtedy szukających pomocy z jakiegoś miejsca mogliśmy przekierować właśnie tam. Jeśli ktoś np. szukał pomocy, bo miał złamany kręgosłup i mieszkał na Podkarpaciu, mogliśmy wskazać mu adres FAR (Fundacja Aktywnej Rehabilitacji) w tamtym regionie, gdzie mógł otrzymać konkretne już wsparcie. Powstawały bazy adresowe np. pełnomocników ds. osób niepełnosprawnych przy prezydentach miast, WTZ-ów i wiele innych.
A jak to się stało, że właśnie tu, w Centrum Integracja, podjęłaś pracę?
– Usłyszałam w radiu wywiad z Szefem (Piotr Pawłowski – red.), który mówił m.in. o tym, że jest Europejski Rok Osób Niepełnosprawnych i że chciałby stworzyć takie Centrum. Sprawdziłam potem tę informację, znalazłam ogłoszenie i aplikowałam do pracy. Kończyłam wtedy studia, byłam na piątym roku polityki społecznej i pisałam pracę o aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych. Było to bardzo zbieżne z moimi zainteresowaniami.
Szef zaprosił mnie jesienią na rozmowę kwalifikacyjną i tak stałam się pierwszą osobą w zespole Centrum. Bardzo interesowało go moje doświadczenie związane z rynkiem pracy, gdyż wcześniej pracowałam na studiach w agencji pośrednictwa pracy. Na początku bardzo duży nacisk Centrum kładło na doradztwo socjalne, ale aktywizacja zawodowa była w najbliższych planach.
Zresztą Centrum powstało na wzór prowadzonego centrum informacyjnego przez partnerską dla Integracji organizację CO.GA.MI. z Hiszpanii. Byliśmy tam, m.in. także ja, na wizycie studyjnej, zapoznając się ze specyfiką ich działania. Nasz Szef miał jasną wizję stworzenia podobnego miejsca w Polsce, był przekonany o takiej potrzebie. Chodziło o kompleksowe zebranie w jednym miejscu wszystkich informacji, żeby osoby z niepełnosprawnością nie musiały chodzić po wielu instytucjach, ale mogły dostać zbiorczą informację w jednym miejscu. To był główny cel.
Już po pierwszym roku działania Centrum okazało się, że Szef miał rację, potrzeba była bowiem ogromna. W pierwszym roku skontaktowało się z Wami blisko 8 tys. osób, głównie telefonicznie. Portal odwiedzało wtedy ok. 10 tys. osób miesięcznie. Dziś dla porównania to 250-300 tys. osób. W rocznicę otwarcia Centrum 1 marca 2004 wyjechał nawet na ulice Warszawy tramwaj promujący działalność Centrum.
– Tak, zostaliśmy wręcz zasypani telefonami, była to najczęstsza wtedy forma kontaktu. Przychodziło także dużo listów pocztą tradycyjną, na które odpowiadaliśmy tą samą drogą.
Nasze archiwalne informacje donoszą, że najczęściej padały pytania o ulgi i uprawnienia dla osób z niepełnosprawnością, o problemy prawne, ale także o sprawy na linii pracodawca-pracownik. Dużą grupę stanowiły też osoby poszukujące pracy. Czy to się zmieniło przez te lata?
– Zdecydowanie najczęściej pytano o ulgi i uprawnienia, dodałabym jeszcze temat edukacji i rehabilitacji. Do dziś dokument o ulgach i uprawnieniach jest chyba jednym z najczęściej czytanych na portalu.
Wydaje mi się, że pytanie o ulgi i uprawnienia nie jest już najczęstsze. Oczywiście zdarza się, ale mamy poczucie, że ludzie są teraz dużo bardziej świadomi, korzystają z ulg i wiedzą, co im przysługuje. Nie jest dla nich nowością, że należy im się zasiłek pielęgnacyjny czy ulga komunikacyjna. Obecnie osoby przychodzące do Centrum raczej chcą rozwiązać jakiś konkretny, szczegółowy problem np. związany z orzecznictwem, z pracodawcą lub z interpretacją przepisów.
Dziś nie ma już pytań: czy mogę pracować, bo w orzeczeniu mam napisane „zakaz pracy”? Na samym początku była walka ze świadomością, że osoba z niepełnosprawnością nie ma zakazu pracy, to było także jedno z najczęstszych pytań. Musieliśmy tłumaczyć, że formuła o zakazie pracy wpisywana w orzeczenia nie powoduje, że nie można pracować. Trzeba tylko pamiętać o limitach dorobienia do renty. Tutaj na pewno zmieniła się świadomość. Podobnie jak w tej kwestii, że osoba niepełnosprawna nie musi pracować tylko w zakładzie pracy chronionej, ale także na otwartym rynku pracy. Te zmiany są odczuwalne.
Na pewno też nastąpiła zmiana pod kątem wykształcenia, nasi beneficjenci mają lepsze wykształcenie niż przed laty, bardziej określone preferencje, jakiej pracy szukają. Zmieniła się także na lepsze świadomość samych pracodawców o zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością.
Na pewno zmieniła się także forma kontaktu, kiedyś głównie był to telefon, kontakt osobisty i tradycyjny list – dziś także telefon, ale głównie internet. Ludzie są bardziej świadomi, informacje są teraz łatwiej dostępne poprzez internet, jest także więcej organizacji, które udzielają informacji.
Co było innowacyjne w działaniu Centrum?
– Już samo powstanie Centrum z jego założeniami – zebrania i dostarczenia informacji w jednym miejscu było nowością. Informacje były rozproszone, nie było tak powszechnego dostępu do internetu, było mniej organizacji pozarządowych – to wszystko sprawiało, że informacja była na wagę złota. Ogromną popularnością cieszyły się broszury informacyjne, które były kompendium wiedzy na temat zagadnień, przepisów związanych z niepełnosprawnością. W ciągu pierwszego roku wydaliśmy 10 takich broszur w ramach cyklu Biblioteczka dla Osób Niepełnosprawnych, dołączaliśmy je do listów do naszych klientów.
Na pewno byliśmy prekursorami takiej działalności.
Zawsze zależało nam, by udzielić informacji i zająć się sprawą danego człowieka kompleksowo, począwszy od jego sytuacji życiowej po pracę, samodzielność, niezależność.
Prowadziliśmy też na pewno jako jedni z pierwszych pośrednictwo pracy dla osób z niepełnosprawnością. Naszym mocnym punktem były specjalistyczne porady prawne skierowane bezpośrednio do osób niepełnosprawnych i ich opiekunów.
Początki Centrum to też duże grono wspierających go wolontariuszy.
– Wolontariusze często wyłaniali się z naszych beneficjentów. Najczęściej pomagali oni tworzyć różnorakie bazy na portal, z których potem korzystaliśmy w pracy z beneficjentami. Wolontariat był przyczynkiem do większej aktywizacji tych osób. Wielokrotnie było tak, że prowadziliśmy kogoś za rękę od A do Z. Począwszy od wyjścia z domu, po załatwienie asystenta, skierowanie do Centrum Wolontariatu, potem pracę i aż po osiągnięcie samodzielności życiowej.
Wolontarystycznie współpracowała też z nami prawniczka z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Pomagała nam zrozumieć przepisy, byśmy w prosty sposób mogli tłumaczyć je osobom niepełnosprawnym, ale też konsultowała konkretne problemy z listów i doradzała jak je rozwiązać.
Czy są tacy klienci Centrum, których z jakiegoś powodu zapamiętałaś na długo?
– Jest wiele takich osób, które pamiętam, z trudnymi historiami, ale szczęśliwym zakończeniem, którzy wychodzili z bardzo trudnych sytuacji osiągając samodzielność i niezależność. Wielokrotnie doświadczaliśmy w zespole tego, jak informacja może zmienić czyjeś życie.
Często kontakt z kimś rozpoczynał się od rodzica, który kontaktował się zaniepokojony stanem dziecka, szukając pomocy. Zawsze dążyliśmy do bezpośredniego kontaktu z taką osobą. Nierzadko był to początek zmiany ich życia – przez to, że dostali od nas informację o możliwościach rehabilitacji, wolontariatu, pracy, otrzymali wsparcie psychologiczne i prawnicze. Było wiele takich osób, które przeszły u nas całą tę ścieżkę, od samego początku. Cały nasz zespół pracował nad tą osobą, aż w efekcie stawała się ona samodzielna życiowo. Czasami wystarczyła jedna informacja, np. że w sąsiedniej miejscowości jest organizacja, która uczy jak żyć na wózku, przekazywaliśmy osobie kontakt do niej, ktoś skorzystał i zmieniał swoje życie. Można więc powiedzieć, że była to kompleksowa rehabilitacja, a korzystna zmiana następowała w wyniku tej jednej informacji, która uruchamiała lawinę zmian.
Bardzo mocno utkwiła mi w pamięci dziewczyna, która wskutek wypadku na motorze złamała kręgosłup. Przeszła z nami potem drogę do samodzielności. Albo inna, która w wyniku tragicznego wypadku jeździła na wózku. Potem w wyniku kontaktu z nami przeprowadziła się do większego miasta, usamodzielniła się, ma mieszkanie, pracuje, funkcjonuje w rodzinie. Znamy też historię, gdzie w ramach projektu nasz rehabilitant jeździł do pewnej dziewczyny, która była leżąca. W wyniku tej rehabilitacji i kontaktu z naszym Centrum dostała takiego impulsu, zastrzyku energii, że zachciało jej się żyć, usiadła na wózku, wyprowadziła się do innego miasta i rozpoczęła studia.
Pamiętam też chłopaka, który z zawodu był mechanikiem samochodowym. Gdy usiadł na wózku, nie mógł już wykonywać tego zawodu. Znaleźliśmy dla niego pracę biurową w jednej z wiodących firm w branży motoryzacyjnej, przekonując pracodawcę, by mu zaufał, choć nie miał on odpowiedniego wykształcenia. Dzięki temu wykorzystał on swoją praktyczną wiedzę i potencjał. Okazało się po czasie, że był to strzał w dziesiątkę. Takich i podobnych historii znamy wiele.
W 2005 r. miałyśmy okazję razem organizować i prowadzić warsztaty aktywizacji zawodowej i umiejętności interpersonalnych z udziałem psychologa i prawnika dla osób z niepełnosprawnością. Pamiętam, jaka zmiana następowała w uczestnikach, jak zyskiwali pewność siebie i nabierali wiary we własne możliwości.
– Środki europejskie pozwalały wtedy na organizowanie takich warsztatów nawet kilkudniowych, były tam omawiane metody poszukiwania pracy, pisania CV, ale też warsztaty z umiejętności interpersonalnych z psychologiem, czy część prowadzona przez prawnika. Już samo to, że osoby te przez kilka dni były poza rodziną, domem, musiały sobie same radzić, było dla nich bardzo ważne. Odkrywali swoje możliwości. Rzeczywiście, następowała w nich ogromna zmiana.
Mocno w pamięci utkwiła mi historia dziewczyny, która zachorowała i zapadła w śpiączkę. Z atrakcyjnej, bardzo młodej dziewczyny obudziła się kobieta na wózku. Ucierpiał na tym jej związek, miała też dziecko, mieszkała na wsi. Zadzwoniła do nas jej mama i tak zaczął się kontakt. Uczestniczyła w naszych warsztatach, a potem wiem, że przeprowadziła się do Warszawy z mężem i dzieckiem, związek przetrwał kryzys. Dziś pracuje, jest niezależna.
Obecnie także prowadzimy takie warsztaty, ale są one kilkugodzinne. Nowością jest to, że od kilku lat organizujemy w Centrum spotkania z pracodawcami, szukającymi konkretnych pracowników.
Mówiłyśmy o tym, jak było na początku, co się zmieniło przez lata – a czy jest coś, co jest częścią wspólną dla przeszłości i teraźniejszości?
– Niezmiennie prowadzimy działalność informacyjną, odpowiadamy na pytania mailowe, telefoniczne, osobiste osób z Warszawy i z całej Polski. Druga część naszej działalności, która rozwinęła się przez lata wiąże się z aktywizacją zawodową i pośrednictwem pracy dla mieszkańców Warszawy i województwa mazowieckiego. Dalej oczywiście można uzyskać u nas bezpłatne porady prawnika i psychologa.
Natomiast to, co jest niezmienne przez te wszystkie lata w tym, co robimy to kompleksowość. Jeśli przychodzi do nas ktoś, szukając pracy, często uzyskuje także poradę doradcy socjalnego w odniesieniu do swojej sytuacji. Niekiedy potrzebna jest pomoc prawnika, który pomaga rozwikłać problemy prawne czy wsparcie psychologa – często wychodzą jakieś problemy w domu np. rodzina blokuje taką osobę przed szukaniem pracy. Ta kompleksowa pomoc jest dla nas cały czas bardzo ważna. Choćby taka sytuacja, gdzie młoda kobieta przechodzi kryzys w związku, ma małe dzieci i szuka pracy, dodatkowo choruje. Sama pomoc w szukaniu pracy odpowiedniej dla jej sytuacji, to wiele, ale bardzo istotne jest wsparcie jej również w pozostałych problemach życiowych, gdyż to wszystko ze sobą się wiąże.
Trzeba pamiętać, że tak jak na początku, tak i teraz do nas zawsze przychodzi osoba z niepełnosprawnością. I zawsze ten element w pracy z człowiekiem u nas jest, u niektórych ma większe znaczenie, u niektórych mniejszy. Ale zawsze całościowo patrzymy na sytuację konkretnej osoby i udzielamy jej wsparcia na kilku płaszczyznach, adekwatnego do jej indywidualnej sytuacji życiowej.
Zatem dziękuję za rozmowę i z okazji 18. urodzin Centrum, a także Twojej pracy, życzę jak najwięcej takich historii, których finiszem jest niezależne życie.
Centra Integracja działają jeszcze, oprócz Warszawy, w Zielonej Górze – od 2006 r. oraz Gdyni – od 2007 r. Tylko w 2020 r. warszawskie Centrum Integracja udzieliło ponad 7 tys. porad z zakresu aktywizacji zawodowej i 5 tys. porad socjalno-prawnych.
Źródło: www.niepelnosprawni.pl