Żywność na śmietniku. Czy problem rozwiążą kary dla sklepów?
NIECIKOWSKA: Śmiem wątpić, żeby regulacje oparte na groźbie kija nad głową mogły wprowadzać trwałe zmiany społeczne. A takie proponują senatorowie. Jeśli duży sklep nie podpisze umowy z OPP i nie przekaże jej niesprzedanej żywności, nadającej się jeszcze do spożycia, to dotkną go kary finansowe. Czyli lepszy kij niż marchewka.
Senacki projekt ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności ma na celu zmuszenie dużych sklepów (powyżej 250 m2) do zadbania o to, by nie marnowała się żywność, której nie udało im się sprzedać i która ma trafić na śmietnik. Dobrze, że powstają plany uregulowania i ukrócenia tej wstydliwej dla społeczeństw zasobnych praktyki. Założenie jest takie, że jeśli sklep nie będzie współpracował z organizacją pożytku publicznego i nie będzie przekazywał jej żywności, zapłaci karę.
Prace nad projektem jeszcze trwają, ale właśnie dlatego w tym momencie warto zastanowić się nad proponowanym modelem. Czy system oparty na karach jest najlepszym społecznie rozwiązaniem? Nie wszyscy idą tą drogą.
Wzór francuski – podobne regulacje senatorzy proponują w Polsce
Włosi pokazują, że można inaczej
Włoski Parlament pracuje nad przyjęciem rozwiązania polegającego na ulgach podatkowych dla sklepów przekazujących żywność bankom żywności czy organizacjom charytatywnym. Wysokość ulgi w podatku od śmieci płaconego przez sklepy byłaby zależna od ilości żywności przekazywanej na cele charytatywne. Nie ma mowy o karach finansowych dla sklepów w sytuacji nieprzekazywania żywności organizacjom. Ten model jest mi zdecydowanie bliższy – zachęcanie dużych sprzedawców korzyściami, a nie lękiem przed karami. Czyli można? Można!
Kij czy marchewka?
Z uzasadnienia do projektu ustawy wynika, że główne bariery we współpracy sklepów z bankami żywności to na przykład odpowiedzialność prawna za przekazywaną żywność, obawa o wizerunek w przypadku zatrucia przekazanej żywności, koszty transportu i magazynowania. Zapewne też przeszkodą są koszty organizacyjne, które muszą ponieść sklepy, żeby móc skorzystać z odliczeń podatkowych
W senackim projekcie za bardzo nie widać rozwiązania, które mogłyby te trudności łagodzić, sprzyjać ich przełamywaniu.
W zamian za to „oferuje się” groźbę kar. Być może okażą się one skuteczne w ilości ton uratowanej od zmarnowania żywności (oby!), ale czy nauczą właścicieli sklepów trwałych postaw? Czy groźba kija nad głową wprowadza zmiany trwałe, czy raczej powierzchowne i na krótką chwilę? Śmiem wątpić, żeby skutki takich regulacji okazały się kiedyś społecznym sukcesem.
Marzyłoby mi się...
Marzyłoby mi się, żeby stać było nas na bardziej śmiałe, nowoczesne rozwiązania, np. atrakcyjne zachęty podatkowe dla sprzedawców (czyli bardziej na wzór włoski). Łatwiej przekonałyby ich korzyści ekonomiczne (poza możliwością odliczenia VAT, która już jest) niż groźba kar finansowych za wyrzucanie żywności.
Mamy w Polsce przykład nowoczesnych przepisów, dotykających organizacji pozarządowych – chodzi o ustawę o zbiórkach publicznych z 2014 roku. Duch tej ustawy uwolnił zbiórki publiczne od nadmiernej kontroli urzędniczej, a obywatelom dał możliwość społecznej kontroli zbiórek. Stare przepisy z 1933 roku, oparte na wnioskach, zgodach i karach, zastąpiono zupełnie innymi rozwiązaniami, opartymi na większym zaufaniu społecznym. Niestety, jak pokazują pomysły senatorów w zakresie przepisów mających zapobiegać marnotrawieniu żywności, jedna jaskółka wiosny nie czyni. Owszem, zbiórki publiczne to coś zupełnie innego niż marnowanie żywności, ale chodzi w tym porównaniu o ducha wprowadzania zmian prawnych – nadal wielu osobom pewniejszym rozwiązaniem wydaje się grożenie palcem.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Czy system oparty na karach jest najlepszym społecznie rozwiązaniem? Nie wszyscy idą tą drogą.