Debata klimatyczna musi być pilnie uzupełniona o debatę o systemie żywności. Najtrudniejszą bo dotykającą tego, co trzymamy w lodówkach i co trafia na nasze talerze. Przez lata zmienianą w debatę o gustach kulinarnych, dietach, prywatnych wyborach, tradycji. Przez lata przerzucaną na konsumentów i konsumentki, skoro chcą jeść mięso i nabiał, to nie wolno im zabraniać! Ale czy faktycznie sami wybieramy to co trafia na nasze talerze?
Polska fermami stoi. Eksport ponad życie
10 maja 2022 Komisarz ds. Rolnictwa Janusz Wojciechowski ogłasza na twitterze, że UE nie będzie produkować mniej mięsa. Wbrew naukowym badaniom, wbrew raportowi IPCC, wbrew wszystkim zaleceniom i rekomendacjom. Planeta nie zniesie dłużej nieefektywnego systemu żywności. Mięso, nabiał, jaja, czyli produkcja zwierzęca to gazy cieplarniane, wylesianie, utrata bioróżnorodności, zanieczyszczenia gleby, wody, powietrza. Dla ludzi to koszty zdrowotne w trzech aspektach: a) osoby pracujące na fermach są narażone na choroby odzwierzęce, silnie zanieczyszczone środowisko pracy, traumę i stres b) osoby mieszkające w pobliżu ferm to ofiary zanieczyszczeń, które są w glebie, wodzie i powietrzu. Ofiary stresu, które w swoich domach i mieszkaniach zauważają od razu smród, insekty, gryzonie. Ofiary hałasu, odpadów. Walka społeczności Sadkowa z Hedro Farms est walką nierówną: pozbawioną środków finansowych, mieszkańcy nie wykażą korzyści dla gminy i eksportu - a tym dla państwa są fermy, a korzyści zdrowotne, klimatyczne, społeczne i długoterminowe są dla decydentów nieistotne w cyklu wyborczym. Prawo nie sprzyja, ustawa odorowa jest jedynie dyskutowana. Niestety termin jej przyjęcia to znak zapytania. Mieszkańcy i mieszkanki wskazali konkretne, precyzyjne powody, ale to nie wystarcza:
W petycji społeczności, która dzisiaj poświęca wolny czas na protesty, pisma, stres, czytamy: "Chcielibyśmy przytoczyć argumenty przemawiające za zasadnością tego protestu. Nie może być tak, że jedna firma dla własnych zysków w tak znaczący negatywny sposób wpływa na życie tylu ludzi.
1. Planowana hodowla powstaje w bardzo bliskiej odległości od domów (mniej niż 100m do pierwszych zabudowań), w okolicy kościoła, zabytkowego pałacu oraz zaledwie 500m od szkoły i przedszkola. Jest to sprzeczne z projektem ustawy "o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej", która to ze względu na pandemię COVID19 nie weszła jeszcze niestety w życie.
2. Obawiamy się skażenia powietrza, gleby oraz wód w okolicy planowanej inwestycji. Skażenie powietrza uciążliwymi gazami i pyłami (tj. amoniak, metan, podtlenki azotu, dwutlenek węgla, bioaerozole) może wpłynąć znacząco na stan zdrowia mieszkańców. Substancje te mogą powodować alergie, katary, migreny, a także wiele innych dużo groźniejszych schorzeń. Pojawiają się badania, które wiążą zamieszkanie w bliskiej odległości farm ze wzmożoną zachorowalnością na astmę u dzieci oraz ze zwiększoną ilością przypadków zachorowań na nowotwory, głównie prostaty. Dodatkowo uciążliwość zapachowa, która jak wskazują przykłady z innych tego typu miejsc przy znaczących wiatrach może się roznosić nawet na kilka kilometrów (a zatem także na sąsiednie wsie) wpłynie na znaczące obniżenie komfortu życia, a może nawet doprowadzić do depresji.
3. Nie zgadzamy się na zużywanie nadmiernej ilości wody przez inwestora. Planowana inwestycja ma zużywać więcej wody niż obecnie zużywają wszyscy mieszkańcy Sadkowa razem wzięci. Oznacza to, że może w przyszłości brakować jej dla mieszkańców. Ponadto przez tę inwestycję istnieje znaczne ryzyko unieczynnienia istniejącego ujęcia wód gruntowych dla miejscowości Sadków, Sadowice i Małkowice, które znajduje się zaledwie 80m od planowanej inwestycji.
4. Nie zgadzamy się na przedmiotowe traktowanie zwierząt. Krowy żyjące na farmach przemysłowych trzymane są w jednym celu – aby dawać jak najwięcej mleka. Z reguły oznacza to, że nie widzą nigdy światła słonecznego, bo nigdy nie opuszczają swoich obór. Aby zachować tę wysoką wydajność są maksymalnie eksploatowane tak by dawać nawet 40l mleka (naturalnie krowa daje koło 4l dziennie). Są regularnie inseminowane, a cielęta są im odbierane zaledwie po paru dniach. Małe byczki są następnie sprzedawane, a jałówki mają podzielić los swych matek. Inwestor deklaruje, że będzie prowadził na farmie programy edukacyjne dla naszych dzieci, ale czy MY, jako świadomi rodzice, dziadkowie czy krewni jesteśmy naprawdę jesteśmy gotowi pozwolić na to by dzieci uczyły się takiego podejścia do zwierząt?
5. Przejazd wielkotonarzowych pojazdów przez DK 374 wpłynie na zmniejszenie bezpieczeństwa we wsi. Droga ta już obecnie ma ograniczenie w godzinach 8:00 – 20:00 dla przejazdu pojazdów ponad 25t, który jest nagminnie łamany w przypadku zatorów na autostradzie. Droga jest niestety w złym stanie technicznym i obawiamy się, że wybudowanie fermy w tym miejscu nie tylko nie poprawi tego stanu rzeczy, ale także spowoduje wzmożony hałas i niebezpieczeństwo wypadków.
6. Należy także pamiętać, że młode jałówki niebawem także będą mogły dawać mleko, zatem istnieje bardzo dużo prawdopodobieństwo szybkiego zwiększenia rozmiarów hodowli, a już pierwotnie planowane 1000 stawią się ją w grupie 5 największych na Dolnym Śląsku.
7. Skażenie okolicznych gleb i wód związkami fosforu i azotu a także możliwymi odpadami z hodowli oraz ryzyko namnażania się bakterii, wirusów oraz grzybów w okolicy farmy może znacząco wpłynąć na tutejszy ekosystem. Deszczówka odprowadzana z farmy do rowów łączy się z rzeką Bystrzycą. Oznacza to zagrożenie dla terenów o znaczących walorach przyrodniczych w naszej okolicy. Farma znajduje się blisko Parku Krajobrazowego, 2,5km od obszaru Natura 2000 (Łęgi nad Bystrzycą). Jest to teren chętnie odwiedzany przez rowerzystów. Niestety obawiamy się, że realizacja inwestycji może to całkowicie zmienić.
8.Nie przekonuje nas także ekonomiczny aspekt całej inwestycji. Zgodnie z informacjami, jakie przedstawia inwestor, zatrudnienie na farmie (przy 1000 krowach) znajdzie zaledwie 4 wykwalifikowanych specjalistów. Nie wpłynie to, zatem na aktywizację zawodową osób z regionu. Ponadto patrząc na dostępne zeznania podatkowe inwestora za ostatnie lata regularnie nie pojawiają się wpływy z tytułu podatku dochodowego z jego strony. Podatek rolny, jaki będzie przez niego płacony w długofalowej perspektywie nie pokryje utraconych korzyści z podatków dochodowych oraz od nieruchomości osób, które mogłyby się sprowadzić na te tereny.
9. W okolicy spadną ceny nieruchomości oraz gruntów. Zniknie obecnie duże zainteresowanie zakupem działek i budową domów w naszej okolicy."
Czy inwestycja Hedro Farms jest zgodna z Europejskim Zielonym Ładem? Strategią Od pola do stołu? Oczywiście, że nie. Ale jest zgodna z podejściem to nasza gospodarka i eksport, oraz bezpieczeństwo żywnościowe. Czy jednak żywność pochodząca z produkcji zwierzęcej, w szczególności przemysłowej jest zdrowa? Raport Najwyższej Izby Kontroli w sprawie systemu kontroli bezpieczeństwa żywności nie pozostawia złudzeń. Zjadamy leki przyjmowane przez zwierzęta, zanieczyszczenia i w efekcie trzecią grupą ofiar systemu są konsumenci i konsumentki. Choroby cywilizacyjne, antybiotykooporność, alergie….. Jednak reklamy mięsa, nabiału, jaj pokazują nam piękne widoki, trawę, Mazury, Warmię i omijają fakty związane z produktami medycznymi, antybiotykami, hormonami, które "nakręcają" produkcję (PMSG) i pomagają produkować szybciej, wydajniej, więcej.
Przemysł mięsny, mleczarski i jajczarski cieszą się od lat specjalnym traktowaniem dzięki wsparciu ze środków unijnych, publicznych, legislacji, promocji. Brak edukacji klimatycznej z elementem transformacji systemu żywności, brak konkretnych oznakowań i etykiet pokazujących na koszt środowiskowy, braki w medycynie prewencyjnej…. Jednak system produkcji, którą uparcie nazywamy rolnictwem działa, napędzany niewiedzą, brakiem świadomości, promocją finansowaną z kieszeni podatników, środkami unijnymi, biernością decydentów i pragmatyzmem politycznym.
Mój talerz mój wybór? Absolutnie nie, bo dopłacamy do produkcji zwierzęcej, produkcji paszy, promocji i marketingu, programu Mleko w Szkole. W zasadzie to my - konsumentki i konsumenci utrzymujemy bankruta społecznego, etycznego i klimatycznego. Decydenci i decydentki milczą albo/i wspierają system bo kto podniesie jawnie rękę na kotleta schabowego a co dopiero na kefir, maślankę czy ser gouda?
EUMeatDeal
Zmianą miała przynieść strategia Od pola do stołu. Atakowana filmikami lobbystów przemysłu mięsnego, jajczarskiego, mleczarskiego. Obwiniana o to, że doprowadzi do końca rolnictwa, które już od dawna jest przejmowane przez produkcję przemysłową. Ze strategii wykreślano zapisy dot. przechodzenia na diety roślinne, wstawiając mniej kontrowersyjne- zbilansowane. Słowem klucz stało się słowo "zrównoważone".
Kiedy wydawało się, że walka o zdrową, zrównoważoną a nie "zrównoważoną", sprawiedliwą dla ludzi, klimatu i zwierząt żywność wchodzi na etap konsultacji społecznych i samemu kształtowi strategii niewiele zagraża wybuchła wojna w Ukrainie. Moment przełomowy bo lobby przemysłu rolnego wytoczyło najcięższe argumenty: bezpieczeństwo żywnościowe, zapewnienie surowców do produkcji. Debata o tym, że ponad 70 % produkcji, która może trafić dla ludzi, trafia jako pasza dla zwierząt tzw. hodowlanych i jest to nieefektywne, nielogiczne i wbrew celom bezpieczeństwa żywnościowego została zagłuszona. Zgodnie ze starymi strategiami mamy produkować więcej, szybciej, wydajniej.
Gwoździem do trumny transformacji żywnościowej stała się wypowiedź Komisarza ds. Rolnictwa Janusza Wojciechowskiego, który dotychczas stał na straży Europejskiego Zielonego Ładu i wyraźnie wskazywał, że zwierzęta to nie maszyny a rolnictwo nie może być przemysłem ciężkim. Jednak 10 maja zdecydował się na wpis na TT - "Czy UE będzie produkować mniej mięsa? Nie, nie będziemy ograniczać produkcji".
Na wypowiedź zareagowały wszystkie środowiska - naukowe, organizacji pozarządowych, obywatelskie. Jednak słowo się rzekło. UE zmienia komunikację, Komisarz ds. Rolnictwa wznawia prace jako Komisarz ds. Przemysłu Ciężkiego a #EUGreenDeal staje wobec ryzyka zmiany w #EUMeatDeal.
Słowa Petera Kalmusa, amerykańskiego naukowca (Jet Propulsion Laboratory NASA, @ClimateHuman), muszą w końcu wybrzmieć dla decydentów i polityczek, które sądzą, że uda się po raz kolejny zrzucić odpowiedzialność na konsumentów i konsumentki, zamieść pod dywan trudne ustawy, a edukację w zakresie systemu żywności zostawić na później i w spokoju wypić kawę z krowim mlekiem a następnie pojechać do Sadkowa i zrobić sobie kilka foto dla wsparcia protestów mieszkańców i mieszkanek.
"Awaria Ziemi wymaga natychmiastowego działania, a rolnictwo zwierzęce i paliwa kopalne to dzisiaj główni winowajcy kryzysu. Szybkie ograniczenie produkcji zwierzęcej i przejście społeczeństwa na dietę roślinną jest jednym z najszybszych, najlepszych rzeczy, które możemy zrobić, żeby ocalić planetę." Peter Kalmus dla Plant Based Treaty.
Żeby to zrobić potrzebujemy zmiany systemowej - decydentów, którzy nie kwestionują nauki, nie boją się legislacji dla ludzi a nie dla przemysłu, przekierują środki finansowe do produkcji roślinnej, wprowadzą edukację klimatyczną i zaczną dawać przykład. Wybory będą świetną okazją na sprawdzenie, która partia polityczna woli kanapkę z masłem i z szynką zamiast czarnej kawy i trudnych rozmów dla przyszłości ludzi, zwierząt i planety, a nie przyszłości sondaży.
Źródło: Green REV Institute