Zrównoważone zamówienia publiczne – nasza sprawa? Konkursy zmuszają do wyzysku
CIBOR: Publiczny grantodawca, z chęcią zada nam pytanie: czemu zamawiamy catering w firmie, która nie jest najtańsza na rynku (bo zatrudnia osoby z niepełnosprawnością)? Czemu podpisujemy z naszymi pracownikami umowy o pracę, skoro kwalifikowalne są jedynie zlecenia? Czy klauzule społeczne nie staną się jedynie listkiem figowym, który przesłoni całą masę innych szkodliwych społecznie i środowiskowo działań?
Od dawna słyszymy o tym, jak to klauzule społeczne mogłyby pomóc przedsiębiorstwom społecznym, od dawna też powtarzamy, jak to urzędnicy nie potrafią i boją się stosowania tych klauzul. Sytuacja jednak się zmienia i jest znacznie bardziej złożona.
Społeczeństwo dojrzewa
Są przykłady gmin, które podobne rozwiązania stosują już z powodzeniem od dawna. Są również coraz częściej pojawiające się głosy (np. z Najwyższej Izby Kontroli), że dyktat najniższej ceny jest szkodliwy nie tylko społecznie, ale również gospodarczo. Wreszcie wydaje się, że społeczeństwo zaczyna dojrzewać do tego, by uznać konieczność zapłacenia czasem trochę więcej, w celu otrzymania produktu wyższej jakości i o lepszym wpływie na społeczeństwo i środowisko.
W tej sytuacji twierdzenie, że polski rynek zamówień nie spełnia kryteriów odpowiedzialności, a urzędnicy boją się nowych rozwiązań, wydaje się powoli ulegać przedawnieniu. Niestety, proces ten pewnie jeszcze potrwa, przy okazji może się okazać, że tych nadzwyczajnych wyjątków, w których klauzule nie muszą być stosowane, jest więcej, niż zakładano, pewnie pojawią się też spektakularne przykłady porażek zamówień z wykorzystaniem klauzul. Wreszcie okaże się być może, że klauzule społeczne wcale niekoniecznie pomogły przedsiębiorstwom społecznym.
Potrzeba zrozumienia
I tu jest zadanie dla nas – organizacji pozarządowych, szczególnie tych, które pracują na rzecz przedsiębiorstw społecznych lub same są przedsiębiorstwami społecznymi. Skoro strona popytowa zaczyna dojrzewać do odpowiedzialnych zakupów, czas na stronę podażową.
Podmioty ekonomii społecznej to najczęściej małe i średnie przedsiębiorstwa, a tych zamawiający nie rozpieszczają. Według danych Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, większość zamawiających uważa je za niewiarygodnych wykonawców. W efekcie, zaledwie 14% podmiotów z tego sektora ubiega się o zamówienia, a ich średnia wartość to raptem 45 tysięcy złotych.
Z podobnym problemem w wielu miejscach w Europie radzono sobie za pomocą dzielenia większych zamówień oraz wspierania konsorcjów małych firm. W Polsce podejście jest czasem odwrotne. Pamiętamy przetargi po nowelizacji umowy śmieciowej w Warszawie, w których preferowane były wielkie firmy. W wyniku tej procedury na lodzie zostało Stowarzyszenie EKON, jeden z najlepszych w Polsce odbiorców śmieci do recyklingu i bodaj największe polskie przedsiębiorstwo społeczne, zatrudniające kilkaset osób chorujących psychicznie. Dopiero dzięki zaangażowaniu kierownictwa stowarzyszenia udało się nawiązać współpracę z jednym z wybranych dużych operatorów. Podobnych problemów klauzule społeczne nie rozwiążą, potrzebne jest głębokie rozumienie zakupów publicznych jako narzędzia polityki społecznej.
Zakładajcie konsorcja!
Potrzebne jest jednak również budowanie potencjału przedsiębiorstw społecznych. Choćby umiejętności wchodzenia w konsorcja. Coś, co we Włoszech jest normą, w Polsce wciąż jest bardzo rzadkie. Spółdzielnie nie chcą, nie potrafią, nie mogą ze sobą współpracować. Przykłady wspólnych działań czy choćby zamawiania wzajemnie u siebie produktów/usług są wciąż bardzo rzadkie. Oczywiście taka współpraca – szczególnie jeśli oznaczać ma wspólny start do przetargu – nie jest rzeczą prostą i nie może opierać się jedynie na kilkugodzinnym szkoleniu „Jak założyć świetne konsorcjum w weekend”. Są jednak w Polsce dobre ośrodki wsparcia ekonomii społecznej, które pomagając początkującym przedsiębiorstwom społecznym, tworzą od razu swoisty ekosystem współpracy, co – miejmy nadzieję – wcześniej czy później zaowocuje zwiększeniem liczby realnych konsorcjów i udziału przedsiębiorstw społecznych w zamówieniach publicznych. Od nich warto się uczyć.
Współpracować można również ze zwykłym biznesem. Jeśli klauzule będą się upowszechniać, przedsiębiorstwa, które nie zatrudniają osób niepełnosprawnych czy z grup marginalizowanych, mogą szukać kontrahentów wśród przedsiębiorstw społecznych. Jednak tu znów dochodzi kwestia umiejętności komunikacji i współpracy. Przedsiębiorstwo społeczne, które wcześniej świadczyło jedynie usługi zaprzyjaźnionemu samorządowi, może mieć problemy w kontaktach z biznesem. Organizacja pozarządowa zajmująca się inkubowaniem przedsiębiorstw społecznych często sama takich umiejętności nie posiada i uczy „na sucho”. A to efektywne raczej nie jest.
Konformizm za granty
Jest wreszcie jeden dość poważny problem – dotyczący zarówno przedsiębiorstw społecznych jak i organizacji pozarządowych. Czy na pewno zawsze sami jesteśmy wystarczająco „społecznie i środowiskowo odpowiedzialni”, by zamawianie czegokolwiek u nas miało pozytywny aspekt społeczny? Czy zatrudniamy na etat? Czy szkolimy swoich pracowników i dbamy o ich rozwój? Czy staramy się zatrudniać osoby z grup marginalizowanych? Czy dbamy o pozytywne kontakty z otoczeniem? Czy minimalizujemy zużycie energii, materiałów, odzyskujemy odpady? Czy wreszcie sami zamawiamy produkty i usługi w sposób społecznie i środowiskowo odpowiedzialny?
Często bowiem okazuje się, że działając w reżimie projektowym, po prostu nie możemy robić odpowiedzialnych zakupów. Publiczny grantodawca, rozliczający nas z każdego grosza, z chęcią zada nam pytanie: czemu kupiliśmy do drukarki papier makulaturowy i niechlorowany, skoro jest droższy od najtańszego o 20%? Czemu zamawiamy catering w firmie, która nie jest najtańsza na rynku (bo zatrudnia osoby ze znaczną niepełnosprawnością)? Czemu podpisujemy z naszymi pracownikami umowy o pracę, skoro kwalifikowalne są jedynie zlecenia? Cóż nam, organizacjom pozarządowym, z tego, że ministerstwa muszą w zamówieniach publicznych stosować klauzule społeczne, skoro w ministerialnych konkursach wciąż praktykowane są rozwiązania zmuszające nas do wyzysku? Czy klauzule społeczne nie staną się jedynie listkiem figowym, który przesłoni całą masę innych szkodliwych społecznie i środowiskowo działań finansowanych ze środków publicznych? Mam nadzieję, że nie. Ale w tym celu potrzebne są nasze zdecydowane działania i miejscami twarde stanowisko, a nie kupowany za granty konformizm.
Potrzebne są nasze zdecydowane działania i miejscami twarde stanowisko, a nie kupowany za granty konformizm.