Debata wyborcza z przedstawicielami komitetów wyborczych startujących do parlamentu została pomyślana tak, aby raz jeszcze przypomnieć o pytaniach referendalnych. Tymczasem samo referendum organizowane równocześnie z wyborami od początku wzbudza wiele emocji. Także, a może szczególnie, wśród organizacji pozarządowych.
Na samym początku, gdy tylko pojawiły się informacje o chęci przeprowadzenia przez koalicję rządzącą referendum wraz z wyborami parlamentarnymi organizacje pozarządowe mierzyły się z dylematem: poprzeć, nawoływać do bojkotu czy się powstrzymywać?
Organizacje przyjęły różne strategie. Część przedstawiała argumenty – poparte ekspertyzami prawnymi – podważające legalność łączenia referendum z wyborami parlamentarnymi. Z tymi zarzutami koalicja rządząca dość szybko się uporała, stosownie zmieniając ustawę o referendum. W dalszej kolejności organizacje zwracały też uwagę, że przyjęte przepisy i rozwiązania nie gwarantują zachowania zasady tajności głosowania.
List do PKW oraz opinia prawna w sprawie realizacji zasady tajności w głosowaniu >
Część niemal od początku stała na stanowisku, że jedynym wyjściem jest bojkot referendum i nie należy tego traktować jako zachowania antydemokratycznego
FOR: Dlaczego bojkot tzw. referendum 15 października jest demokratyczny?
Być może najtwardszy orzech do zgryzienia miały te organizacje, które działają na rzecz większego udziału obywateli w podejmowaniu decyzji dotyczących naszego życia publicznego i wykorzystywania do tego narzędzi partycypacyjnych (takich jak m.in. referendum).
– Mieliśmy poczucie, że nie wypada nam zniechęcać lub obrzydzać obywatelom i obywatelkom referendum jako takiego – mówi Mateusz Wojcieszak z Fundacji Pole Dialogu.
Dlatego m.in. część tego środowiska skupiła się początkowo na zabiegach, aby głosowanie w referendum było jak najbardziej uczciwe i przejrzyste. 38 organizacji pozarządowych podpisało się pod listem do Państwowej Komisji Wyborczej, w której apelowały m.in. o to, aby w wytycznych dla członków komisji obwodowych znalazły się zalecenia nakazujące im każdorazowe pytanie wyborców, w których głosowaniach/głosowaniu chcą wziąć udział, odnotowania niepobrania przez wyborcę określonych kart do głosowania. A także by PKW w swoich materiałach informacyjnych wyjaśniała, jak ustalana jest frekwencja w referendum ogólnokrajowym, czym jest karta ważna/nieważna, a czym głos ważny/nieważny oraz informowała, że wyborca i wyborczyni mają prawo do odmowy wzięcia udziału w głosowaniu referendalnym i jak skutecznie z tego praw skorzystać.
Wspólny list organizacji pozarządowych do Państwowej Komisji Wyborczej
– Redagując ten list i podpisując się pod nim nie mieliśmy pewności, czy nasze postulaty zostaną wysłuchane – przyznaje Katarzyna Batko-Tołuć z Watchdog Polska. Według niej referendum jest politycznym sposobem na większe finansowanie kampanii wyborczej i przyciągnięcie ludzi do urn w wyborach parlamentarnych, ale mimo wszystko na początku głupio było być przeciw referendum.
– Jak powiedzieć, że narzędzie obywatelskie, o które powinniśmy walczyć, chcemy zbojkotować? Czy to powinno zależeć od tego, kto pyta? PO, czy PiS? Czy raczej decydujące jest, czy my obywatele naprawdę jesteśmy pytani o zdanie? – mówi Katarzyna Batko-Tołuć. – Łatwo powiedzieć, że referendum nie jest referendum. Państwo jest tak zepsute, że dzisiaj to wszystko jest relatywne. Ale z drugiej strony, jak mamy myśleć o zachowaniu swojej „czystości” w sytuacji, gdy wszystko jest zgwałcone: zasady prowadzenia kampanii, prawa człowieka, sposób zadawania pytań, rzetelna informacja. Nie możemy być głupcami, którzy łykają każde działanie pod hasłem „referendum”. Miałam te dylematy, ale doszłam do wniosku, że nie należy przyjmować wszystkiego, co dają, tylko dlatego, że dają.
Dlatego Watchdog Polska, jak wiele innych organizacji podpisało się także pod stanowiskiem w sprawie referendum ogólnokrajowego planowanego na dzień 15 października 2023 r. : "Jako organizacje działające na rzecz praw człowieka i wspierające rozwój społeczeństwa obywatelskiego wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec referendum, które ma być przeprowadzone razem z wyborami parlamentarnymi w dniu 15 października bieżącego roku. Nasz sprzeciw wynika z poważnych obaw co do uczciwości, legalności i konsekwencji referendum przeprowadzonego w takich warunkach i okolicznościach" - czytamy we wstępie.
Podobny proces (chociaż jej nie ma na liście sygnatariuszy) przeszła Fundacja Pole Dialogu.
– Doszliśmy do wniosku, że nie chcemy być manipulowani, a w tym referendum nie da się wziąć uczciwie udziału będąc świadomym obywatelem i obywatelką – mówi Mateusz Wojcieszak, prezes Fundacji.
Podkreśla, że dla niego referendum to ukoronowanie demokracji. Ale takie referendum, które jest organizowane z dobrymi intencjami i dobrze przygotowane. W innym przypadku jest to narzędzie populistyczne. I taki przekaz słały w świat organizacje, które zdecydowały się na swoje kampanie informacyjne, jak na przykład Amnesty International Polska.
– Kampania antyreferendalna musi być ostrożna, aby w przyszłości można było jeszcze dobrze wykorzystać referendum jako narzędzie partycypacyjne – mówi Wojcieszak. Jego zdaniem organizacjom pozarządowym to się udało. Nie może tego jednak powiedzieć o klasie politycznej. – Organizacje w swoich przekazach skupiły się na tym, co robić, aby w czasie referendum nie wpaść w pułapkę zastawioną przez koalicję rządzącą, a politycy zaczęli komentować propagandowe referendalne tematy, a nie zwracali uwagi na to, że samo narzędzie zostało tu populistycznie wykorzystane. To błąd.
Jak powinno wyglądać referendum?
Polska nie ma dobrych doświadczeń z ogólnokrajowymi referendami – oprócz tego, które poprzedzało akcesję do Unii Europejskiej, żadne (a po 1989 były jeszcze trzy) nie osiągnęło frekwencji powyżej 50% – wymaganej do uznania wyniku za wiążący (referendum konstytucyjne, które odbyło się w 1997 r. nie wymagało 50% frekwencji).
– Wszyscy, jako przykład skutecznego wykorzystywania referendum podają Szwajcarię, ale zapominają, że to narzędzie ma tam swoją historię i swój kontekst – mówi Mateusz Wojcieszak, dodając, że aby referendum było rzeczywiście uczciwym i efektywnym narzędziem partycypacji obywatelskiej musi być dobrze poprzedzone wieloma miesiącami przygotowań. – Przede wszystkim, jeśli obywatelki i obywatele mają się wypowiedzieć na jakiś temat, szczególnie nowy, to należy im dostarczyć wiedzę, zorganizować wokół tego tematu dyskusję, w czasie której będzie można poznać wszystkie aspekty danego zagadnienia.
Zdaniem Wojcieszaka mamy już i doświadczenia, i narzędzia, które pozwalają takie procesy organizować. Przykłady można czerpać np. z Obywatelskiej Narady o edukacji, Narady obywatelskiej o kosztach energii, czy Narady obywatelskiej o klimacie.
Jednak, aby referenda przybrały w Polsce charakter bardziej demokratyczny i rzeczywiście stanowiły narzędzie partycypacji obywatelskiej potrzebna jest nie tylko zmiana ich "metodologii" , ale także przepisów tego dotyczących. Według prezesa Fundacji Pole Dialogu konieczne jest także zagwarantowanie w prawie społecznej kontroli nad organizowaniem, wyborem tematów, formułowaniem pytań i przebiegiem referendum.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.