URBANIK: Czas, żeby wizjonerskie, silne przywództwo zastąpić otwartym przywództwem włączającym, opartym na budowaniu współodpowiedzialności i relacji, działaniu z ludźmi, a nie tylko dla ludzi.
Trzeci sektor potrzebuje zmian, stałego dopływu nowych osób. Niedostatek partnerskich relacji międzypokoleniowych to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Potrzebna jest zmiana sposobu przywództwa, która otworzy organizacje na osoby nowe i różnorodne, także wiekowo. Jeśli tego nie zrobimy, wpadniemy w błędne koło. Jadąc na oparach i coraz bardziej wypaleni, będziemy co chwila nerwowo szukać nowej energii.
Jeśli nie mogę tańczyć, to nie jest moja rewolucja
Na spotkaniu Flavia z energią opowiadała o sukcesie ruchu, odwołując się do frajdy i radości ze wspólnego działania, tworzenia wspólnoty i mówiąc wręcz o „poczuciu braku grawitacji”.
Gdzie szukać polskiej analogii? Przecież i u nas funkcjonują organizacje i grupy tworzone przez młode osoby, które opierają się na podobnych założeniach.
Zastrzyk energii na naszym podwórku
W tym roku przez polskie miasta przeszła tanecznym krokiem rekordowa liczba tęczowych marszów i parad równości. Przeszła, pomimo wrogiej narracji mediów i władz centralnych, a nierzadko również samorządowych, a także pomimo niebezpieczeństwa konfrontacji z agresywnymi przeciwnikami. Marszów na rzecz praw osób LGBT+ odbyło się aż 15 – dwa raz więcej niż w 2017 roku. W prawie każdym mieście pobito rekord frekwencji. Byłam na kilku z nich, za każdym razem uderzała mnie liczba młodych osób – nasto- i dwudziestolatków, którzy po raz pierwszy wyszli na ulicę. Wiele z marszów – na przykład w Warszawie, Poznaniu, Lublinie, czy Koninie – organizowali ich rówieśnicy.
Mamy zatem od kogo czerpać inspirację. Organizacje i ruchy z energią tworzą młode osoby. Pytanie, jak ją w nich utrzymać i jak przenieść ją do organizacji z wyższą średnią wieku.
Ma to szansę wydarzyć się tylko, jeśli będziemy w stanie zmienić dominujący w organizacjach styl przywództwa, a z nim sposób ich funkcjonowania.
Inne przywództwo
Dlaczego tak jest? Zróbmy rachunek sumienia, czy my, jako twórcy i twórczynie organizacji, wizjonerzy i wizjonerki:
- Świadomie wychowujemy swoich następców?
- Tworzymy przestrzeń, żeby wspólnie rewidować misję i wizję organizacji?
- Dajemy potencjalnym następcom przestrzeń do brania współodpowiedzialności, popełniania błędów i uczenia się na nich?
- Poświęcamy czas, żeby delegować zadania, czujnie wspierać w ich realizacji i nie wykonujemy wszystkiego samodzielnie?
- Budujemy środowisko pracy oparte na dialogu i tworzeniu wspólnoty?
- Czy mówimy zrozumiałym językiem o tym, co jest ważne?
Moja intuicja i doświadczenie mówią, że często tak nie jest. Na dłuższą metę wypala to liderów i liderki, zniechęcając jednocześnie innych do przejęcia pałeczki. Źle rozumiane „męczennictwo za sprawę” wyniszcza ich, drenując z radości działania, a w efekcie szkodzi całym organizacjom.
Zapominamy, że wizja i misja, z którą założyciele i założycielki budowali organizacje, nie rozprzestrzenia się samoistnie. Że trudno wymagać od nowych (nie tylko młodych wiekiem) osób w zespole, że od razu je zinternalizują i bez rozmów, pytań i zmian przyjmą je za swoje, że tak samo jak my, „za starych, dobrych czasów”, będą z oddaniem kontynuować „mit założycielski”.
Bez zmiany sposobu przewodzenia i bez zrównoważonego rozwoju, włączanie do organizacji nowego pokolenia zadziała na krótką metę. Taka zmiana wymaga zaś nie tylko odwagi, by zmienić przyzwyczajenia, lecz przede wszystkim świadomej refleksji każdego i każdej z nas.
Jestem bardzo ciekawa, jak tę sprawę widzą osoby młodsze ode mnie – nasto i dwudziestolatki. Dajcie znać, brakuje Waszej perspektywy!
PS Dziękuję Mariannie Wybieralskiej i Hubertowi Sobeckiemu za przegadanie tematu!
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Mamy od kogo czerpać inspirację. Organizacje i ruchy z energią tworzą młode osoby. Pytanie, jak ją w nich utrzymać.