DURIASZ-BUŁHAK: Czy pionierzy ruchu pozarządowego mogą zrozumieć dzisiejszych młodych, dla których uciekanie przed pałującym ZOMO, kolportaż podziemnej prasy czy Okrągły Stół to nie wydarzenia formacyjne, lecz opowieść o historii? Wiele głosów w debacie publicznej dowodzi, że jest to trudne.
W zaproszeniu do dyskusji Redakcja postawiła wiele ważnych pytań. Odpowiedzi na poziomie ogólnym wydają się proste: tak – kwestia pokoleniowa jest ważna w naszym środowisku, jest też coraz bardziej widoczna; tak – chodzi w niej również o dystrybucję prestiżu i nierówną reprezentację w przestrzeni publicznej; tak – pęknięcie pokoleniowe rysuje się również wokół wartości.
(R)ewolucyjne zmiany
Oczywiście zmiana pokoleniowa jest potrzebna, zachodzi ona zresztą stale, jednak zdaniem wielu (nie tylko młodych) jest zbyt powolna i niespektakularna. Być może wiele tu konserwatywnej ostrożności, którą można traktować zarówno jako cnotę stojącą na straży stabilności, jak i widzieć w niej przeszkodę utrudniająca dostosowywanie się do zmieniającej się rzeczywistości. Do poważnych wewnętrznych zmian nie skłania również obecna sytuacja polityczna, odbierana jako zagrażająca owej stabilności, czy wręcz istnieniu wielu organizacji. A może, paradoksalnie, to jest właśnie czas na zmiany? Nikt ich, na szczęście, odgórnie nie zadekretuje, muszą być więc wyrazem wewnętrznej refleksji, lub wewnętrznego kryzysu. Należy jednak być ostrożnym, bo uogólnienia są niebezpieczne – świetnie wiemy, jak bardzo zróżnicowane są organizacje.
Łatwo wskazać organizacje „autorskie” (podobnie jest w mediach oraz wielu innych branżach). Karta to dla wielu Zbigniew Gluza, a PAH to Janina Ochojska, by nie wspominać nawet o Wielkiej Orkiestrze i Jerzym Owsiaku.
W takich organizacjach, zatrudniających stały zespół i prowadzących ciągłą, często wielowątkową działalność (najczęściej są to fundacje, a forma prawna ma tu znaczenie), zmiana pokoleniowa będzie czymś kompletnie innym niż w tysiącach małych stowarzyszeń bazujących niemal wyłącznie na aktywności społecznej swoich członkiń i członków. W tych ostatnich niejednokrotnie brakuje chętnych do wzięcia na siebie formalnej odpowiedzialności, ale też i gotowości do większego zaangażowania. Można oczywiście zadać sobie pytanie, czy takie organizacje nie są skazane na powolny uwiąd. Jeśli odpowiedź jest twierdząca, na ich miejsce powstaną nowe. Często założone przez młodszych, którzy nie są w stanie dłużej znosić paternalizmu starszych pokoleń. Chcą mieć wyraźny wpływ na to, czym i w jaki sposób będą się zajmować organizacje, które oni mieliby zasilić nie tylko swoim czasem i energią, ale też pomysłami i wrażliwością. Chciałoby się zacytować Jacka Kuronia (oczywiście z pełną świadomością różnic sytuacji): „Nie palcie komitetów, zakładajcie własne”.
Współpraca zamiast konkurencji
Zespół wartości istotny dla aktywistów/działaczy wyrosłych w Polsce po 1989 musi siłą rzeczy być choć trochę inny niż wartości ważne dla pokoleń ukształtowanych w latach 70., czy 80. ubiegłego wieku. Podobnie jak język, ukształtowany pod wpływem innych lektur, opisujący inne doświadczenia i odmienną rzeczywistość. Wydaje się to oczywiste, ale często o tym zapominają i starsi, i młodsi. Szczególnie rzuca się to w oczy w przypadku tych pierwszych, gdy ubolewają nad brakiem zaangażowania młodych w sprawy „uniwersalnie ważne”.
Czy pionierzy ruchu pozarządowego mogą zrozumieć dzisiejszych młodych, dla których uciekanie przed pałującym ZOMO, kolportaż podziemnej prasy czy Okrągły Stół to nie wydarzenia formacyjne, lecz opowieść o historii? Szczerze mówiąc, nie wiem, wiele głosów w debacie publicznej dowodzi, że jest to trudne. Sporo tu wzajemnych pretensji. Energię polemiczną może lepiej zamienić na energię twórczą? Czy zresztą wrażliwości ukształtowane przez różne doświadczenia muszą koniecznie ze sobą konkurować? Może mają szansę współbrzmieć?
Może środowisko, które u swoich ideowych fundamentów ma współpracę, a nie konkurencję, powinno być miejscem, gdzie różnym pokoleniom będzie łatwiej się spotkać i współpracować? Gdzie włożymy wysiłek, by tak się stało, bo samo się nie stanie. Oczywiście to wizja idealistyczna.
W niezmiernie zróżnicowanym środowisku organizacji istnieje szansa na współbrzmienie. Ale czy wewnątrz poszczególnych organizacji mamy do czynienia z pluralizmem? Polskie organizacje to w ogromnej większości stowarzyszenia, raczej małe, w których ton nadają osoby najbardziej aktywne, często ich założyciele.
Dorosłe dzieci
Na koniec chciałam poruszyć kwestię dużych organizacji (na naszą polską miarę), ze sporym dorobkiem i historią, często też z zasobami.
Ich twórcy i liderzy poświęcili im przysłowiowe pół życia, zainwestowali mnóstwo czasu, emocji i umiejętności. Teraz ciężko im się rozstać z „dziećmi”, nawet jeśli te są już w średnim wieku, od jakiegoś czasu w pełni gotowe na samodzielność.
W sytuacji przekazywania sterów przez ojców czy matki założycielki pojawiają się zresztą różne „ale”, wynikające właśnie ze specyfiki pozarządowej. Choćby problem obecności i rozpoznawalności organizacji w sferze publicznej. Przy niektórych rodzajach działalności, szczególnie tych korzystających w dużym stopniu z ofiarności publicznej, jest to kwestia kluczowa. Wycofanie się lidera, którego nazwisko niemal symbolizuje organizację, rodzi obawy o utratę rozpoznawalności
Uważam to za poważną słabość całego środowiska. Nie czas teraz na szukanie odpowiedzialnych za taki stan rzeczy, ale na działania prowadzące do zwiększenia obecności organizacji i ich działań w przestrzeni medialnej.
Ze względu na to, jak potoczyła się historia Polski w ciągu ostatnich stu lat, kwestia wymiany pokoleniowej staje przed nami jako obywatelami, ale też pracownikami czy pracodawcami, pierwszy raz w takiej skali. Warto więc o niej dyskutować, zastanawiać się, jakie czynniki mogą dodatkowo komplikować tę i tak niezwykle złożoną kwestię. Być może jednym z nich jest brak wzorców.
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Może środowisko, które u swoich fundamentów ma współpracę, powinno być miejscem, gdzie różnym pokoleniom będzie łatwiej się spotkać?