Na zbliżających się Ogólnopolskich Spotkaniach Ekonomii Społecznej w Lublinie, będziemy rozmawiać o zielonych miejscach pracy. „Czy to tylko recykling?” – pytają przewrotnie organizatorzy panelu. Jeżeli ktoś tak sądzi, to może być pewien, że Komisja Europejska wkrótce wybije mu to z głowy.
Zielone miejsca pracy to ten sektor gospodarki europejskiej, który w nadchodzących latach będzie rozwijał się najprężniej. Z prostego powodu – Pakiet Energetyczno-Klimatyczny Unii Europejskiej zobowiązuje wszystkie kraje wspólnoty do redukcji emisji gazów cieplarnianych, zwiększenia udziału energii ze źródeł odnawialnych, a także wzrostu samej efektywności energetycznej. Nad wdrożeniem pakietu czuwa Komisja Europejska.
Tym, których nie stać na taką naukę, z pomocą przyszedł irlandzki rząd. Na przełomie 2010 i 2011 roku, dzięki pieniądzom z budżetu i Europejskiego Funduszu Społecznego, przeprowadził on projekt „Greenworks Ireland”. Projekt przeznaczony był w całości dla osób poszukujących pracy. Mogły one zdobyć umiejętności w dziedzinach związanych z naturalnym budownictwem, ekoturystyką i odpowiedzialnym biznesem.
– Skupiliśmy się na młodych i długotrwale bezrobotnych osobach, które miały już jakieś doświadczenie w budownictwie i projektowaniu. A pamiętajmy, że sektor ten w czasach kryzysu finansowego znajduje się w zapaści – mówi Shirley Gallagher, jedna z koordynatorek projektu. – Pomagaliśmy też rozwinąć umiejętności ekoprzedsiębiorcom i wszystkim tym, którzy zainteresowani byli uruchomieniem własnego biznesu – dodaje.
Wśród przeszkolonych sporą grupę stanowiły osoby ze środowisk defaworyzowanych, niepełnosprawni i imigranci. – Wśród nich Polacy, chociaż nie tak wielu, jak się spodziewaliśmy – mówi Gallagher.
Cele szkoleń były dwojakie. Dla wielu poszukujących pracy była to szansa na wzmocnienie swoich kwalifikacji w dziedzinie ekotechnologii. Innym osobom zdobycie nowych umiejętności miało pomóc w znalezieniu pierwszej pracy. Szkolenia dotyczyły zarówno konstrukcji i budowania domów z naturalnych materiałów, projektowania ogrodów permakulturowych (stabilnych, nieinwazyjnych dla środowiska, ekosystemów rolniczych), odnawialnych źródeł energii, czy wdrażania w przedsiębiorstwach strategii zrównoważonego rozwoju.
Ponad połowa kursów była certyfikowana przez irlandzką Radę ds. Szkolnictwa Pomaturalnego (FETAC) – Program przygotowany był w uwzględnieniem najnowszych trendów, aby uczestnicy byli maksymalnie atrakcyjni dla przyszłych pracodawców – dodaje Gallagher.
Spośród osób, które ukończyły kursy ponad 16% od razu znalazło zatrudnienie, kolejne 15% założyło własny biznes, a aż 17% zdecydowało się na dalszą naukę, wzmacniającą kwalifikacje.
Systemowe podejście irlandzkich władz do rozwoju umiejętności potrzebnych na „zielonych etatach”, budzi podziw i uznanie. W Polsce mobilizacja wokół tej kwestii zaczyna się, jak to zwykle, w szeregu inicjatyw oddolnych.
– Ośrodek Socjoterapii wytypował kilku nastoletnich chłopaków ze środowisk dysfunkcyjnych. Architekci z Cohabitatu przeszkolili ich z budownictwa naturalnego, a prywatne firmy zaoferowały staż zawodowy, na którym mogli oni przetestować zdobytą na warsztatach wiedzę – mówi Agnieszka Orzechowska, koordynatorka partnerstw lokalnych w UNDP. Firmy były zadowolone i jest szansa, że nastolatkowie po opuszczeniu ośrodka znajdą zatrudnienie w tym sektorze.
Model się sprawdził, więc UNDP myśli już kolejnych tego typu projektach. – Naszą ideą jest tworzenie i kształcenie niedużych, kilkuosobowych zespołów, które dzięki różnorodnym umiejętnościom będą w stanie budować naturalne siedliska – podkreśla Orzechowska. Jednak to, co tak świetnie udaje się na poziomie inicjatyw oddolnych, wciąż szwankuje na poziomie instytucji centralnych.
– Jest duży problem z certyfikowaniem umiejętności nabytych na takich kursach. Po prostu nie ma w Polsce instytucji, które mogłyby nadawać uprawnienia w tak innowacyjnych jeszcze dziedzinach. Ale nie zrażamy się. Namawiamy resort edukacji do włączenia tego typu kursów w szkolenie zawodowe – mówi Orzechowska. Powoli do budownictwa naturalnego przekonuje się też Ministerstwo Infrastruktury. Urzędnicy coraz poważniej myślą o uwzględnieniu go w swoich programach.
Dobre wieści płyną też z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który zainteresowany jest edukacją w dziedzinie ekotechnologii. – Prawdziwą pracę u podstaw wykonujemy też w szkołach rolniczych. Tutaj cykl warsztatów prowadzony jest w dziedzinie permakultury. Co ciekawe, uczniowie są tym bardzo zainteresowani, bo widzą, że to coś nowego, fajnego, na co będzie w przyszłości popyt – mówi Orzechowska.
Tą dziedziną interesują się już zresztą firmy, emitujące dużo dwutlenku węgla. Gotowe są wyłożyć pieniądze na projektowanie miejskich ogrodów permakulturowych. Pierwszy tego typu projekt ruszy niebawem w Łodzi. Niewykluczone, że na gruncie należącym do miasta.
– To pokazuje, jak dużo dobrego może się zdarzyć, kiedy o zielonych technologiach wspólnie myślą organizacje pozarządowe, lokalne władze i biznes – podsumowuje Orzechowska.
Źródło: Redakcja ekonomiaspoleczna.pl