Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Pakty na rzecz zatrudnienia
W Lubaczowie, trzynastotysięcznym mieście na Podkarpaciu zawiązano jedno z ośmiu w tym regionie powiatowych Porozumień na rzecz Zatrudnienia. Do Paktu weszli przedstawiciele trzech sektorów, z założeniem, że wespół można skuteczniej walczyć z jendym z najbardziej palących problemów społecznych - bezrobociem.
Dobra praktyka
Zawiązywanie lokalnych porozumień na rzecz zatrudnienia to dobra praktyka wielu państw Unii Europejskiej. Bezrobocie to bolączka Wspólnoty i częsty przyczynek do krytyki jej działań. Szczególnie w południowych regionach UE rynek pracy jest w stanie bardziej uwiądu niż rozkwitu. Pomimo wielu instrumentów, jak Fundusze Strukturalne, bezrobocie waha się w Unii od kilku do dwudziestu kilku procent. Do rozwiązania problemu zaczęto zatem angażować wszystkie ważne na podmioty z sektora publicznego, społecznego i biznesu – łącząc ich wiedzę, doświadczenie, zasoby finansowe oraz znajomość lokalnych problemów – razem łatwiej o pozytywny efekt.
W Polsce do kompetencji samorządów nie należy walka z bezrobociem, ale to lokalne środowiska najbardziej ono dotyka. Działa na lokalne społeczności jak wirus – zaraża i osłabia.
Osiem paktów w Podkarpackiem powstało w wyniku programu „Wspieranie lokalnych porozumień na rzecz zatrudnienia”, sfinansowanego ze środków PHARE 2000 – Rozwój Zasobów Ludzkich. Przedstawiciele trzech stron uczestniczyli w szkoleniach wespół, a to uczące doświadczenie. Mogli spojrzeć na lokalne problemy przez wspólne okulary. Ustalić, gdzie najbardziej potrzebna jest ingerencja i zaangażowanie. Pomyśleć, przedsięwziąć, rozwiązać.
Jak to się robi w Lubaczowie
W skład Lubaczowskiego Porozumienia na rzecz Zatrudnienia weszli przedstawiciele władz samorządowych gmin i powiatu lubaczowskiego, organizacje pozarządowe oraz przedsiębiorcy. Zarząd tworzą przedstawiciele dwóch organizacji, szef Urzędu Pracy, starosta i wiceburmistrz – w takim składzie Porozumienie wiele może.
Każdy z partnerów wnosi do paktu swoje specyficzne doświadczenie i atuty, które mogą spotęgować działania pozostałych – to największa szansa tego typu przedsięwzięć.
– Samorządy dysponują zasobami, o które organizacjom trudno np. budynkami komunalnymi na które nie ma pomysłu – mówi Wiesław Bek, prezes Stowarzyszenia Edukacja dla Rozwoju, jeden z inicjatorów Porozumienia. – Organizacje pozarządowe na Podkarpaciu są jeszcze słabe i nieliczne, ale to mobilny partner, który może działać dużo swobodniej niż samorząd, bo nie jest tak skrępowany prawem. Biznes z kolei pomóc racjonalnie podejść do projektu i dzięki swojemu doświadczeniu, wskazać, co się opłaca, a na co nie warto tracić sił. To bardzo ważna perspektywa.
Pierwsze przedsięwzięcia Porozumienia nastawione będą na aktywizację lokalnej społeczności, bo zniechęcenie i marazm psują równie skutecznie jak brak pracy. Ten stan trzeba zamienić na wstępie, jeśli się marzy o powodzeniu innych przedsięwzięć. Porozumienie ma być ich katalizatorem. – Liczę, że będą się odradzać albo powstawać różne mniej lub bardzie sformalizowane grupy współpracujące z naszym stowarzyszeniem i Porozumieniem – mówi Wiesław Bek.
W planach jest reaktywacja słynnej przed laty lubaczowskiej szkoły kamieniarskiej. To pomysł na upieczenie dwóch pieczeni przy jednym ogniu – wskrzeszenie regionalnych tradycji obróbki kamienia (rzeźby z Lubaczowa zdobią most brooklyński w Nowym Jorku) oraz szansa na zawód i zarobek dla kilkunastu albo kilkudziesięciu lubaczowian. Innym projektem jest tzw. "autobus aktywności", którym docierano by do miasteczek i wiosek w powiecie z usługami doradczymi (np. skierowanymi do rolników) czy zajęciami aktywizującymi dla trwale bezrobotnych i młodzieży.
Dobre chęci
Ten świetny plan zmierzy się niedługo z lokalną rzeczywistością, która – bywa – takie projekty łamie. Lokalny biznes musi dostrzec w porozumieniu swój interes, samorząd – zadeklarować nie tylko wolę, ale i pieniądze, organizacje – wytrwać w działaniu.
– Proces budowania Porozumienia wymaga przezwyciężenia wielu uprzedzeń, nieufności i braku doświadczenia – mówi Wiesław Bek – dlatego nie jest szybki i bezkonfliktowy. Ostatnia kampania wyborcza mocno ludzi poróżniła, a teraz muszą usiąść przy stole i rozmawiać. Czasem zdarza się, że drepczemy w miejscu, ale generalnie posuwamy się jednak do przodu.
Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Ziemi Lubaczowskiej, Stanisław Kusek mówi, że nie słyszał ze strony samorządu żadnych konkretnych deklaracji, a zwłaszcza finansowe są tutaj niezbędne. Burmistrz Lubaczowa, Janusz Zubrzycki zapewnił jednak, że na działania lubaczowskiego Porozumienia pieniądze się znajdą, byle tylko zapał organizatorów nie był słomiany. Wszyscy są jednak dobrej myśli. Zwłaszcza przedstawiciele lubaczowskiego samorządu, którzy jednak w rozmowach poprzestawali na wyrażaniu pochwalnych peanów.
- Nie widzę tu szczególnych zagrożeń. Ludziom trzeba dać szansę. Jestem optymistą, bo inaczej nie byłoby mnie na tym stanowisku – powiedział wicestarosta Adam Sobczak.
Optymizm może nie wystarczyć. Na wirusa bezrobocia optymizm nie działa. Wspólne działanie – owszem. Dlatego trzeba poczekać i życzyć, aby Lubaczowskie Porozumienie na Rzecz Zatrudnienia samo mogło się stać przedmiotem czyjegoś wykładu lub szkolenia – dobrą praktyką.
Źródło: inf. własna