Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Technologie są nieodzownym elementem rozwoju. Niezależnie od tego, czym się zajmujemy, jeżeli zaprzęgniemy do tego nowe technologie, zyskamy ogromne korzyści z tego wynikające. Dlaczego zatem tak niewiele osób sięga po takie rozwiązania?
Fundacja AdHoc zajmuje się promowaniem wykorzystania technologii wśród organizacji pozarządowych, ale nie tylko. Swoją wiedzą chętnie dzieli się z każdym, kto jest zainteresowany zastosowaniem nowych technologii lub kto chciałby dowiedzieć się o nich nieco więcej. Fundacja prowadzi także warsztaty technologiczne dla dzieci i młodzieży, pozwalając im za zaznajamianie się z programistyką od najmłodszych lat. O działalności AdHoc, korzystaniu z technologii i problemach z tym związanych w pierwszej części wywiadu rozmawiamy z Agnieszką Świątecką i Jakubem Rosińskim.
Reklama
Technologie.ngo.pl: - Może na początku określmy, czym zajmuje się Fundacja AdHoc? Prowadzicie mnóstwo projektów, większość z nich oscyluje wokół nowych technologii i wdrażania ich w życie, ale czy dotyczy to również NGO-sów, czy głównie są to warsztaty dla dzieci i młodzieży?
Agnieszka Świątecka, Prezes Zarządu Fundacji AdHoc: Główne założenia i podstawowa misja Fundacji to wsparcie NGO-sów i różnych podmiotów działających na rzecz dobra społecznego, poprzez doradztwo, warsztaty, tworzenie rozwiązań, które mogą mieć pozytywny wpływ na ich pracę.
A skąd idea? Czy powstanie Fundacji było odpowiedzią na potrzeby "rynku", czy Fundacja powstała niezależnie od technologicznych problemów NGO-sów?
A.Ś.: - W pewnym sensie – tak, była to odpowiedź na zapotrzebowanie. Idea narodziła się pod wpływem moich rozmów z przedstawicielami różnych organizacji, którzy ogólnie narzekali czy to na brak wiedzy, czy brak możliwości pozyskania technologii, czy w ogóle brak wiedzy o możliwościach, jakie istnieją - począwszy od takich naprawdę podstawowych rzeczy, typu przeszkolenie pracowników np. z pakietu Office, a skończywszy na dedykowanych rozwiązaniach, których też było widocznie brak.
Patrząc na problemy, jakie organizacje mają z technologiami, można by wysnuć wniosek, że ludzie pracujący w organizacjach trochę boją się technologii. Nie chodzi nawet o nieumiejętność ich wykorzystania, ale obawa przed korzystaniem jako takim, wynikająca często z tego, że po prostu nie widzą w tym sensu.
A.Ś.: - Wydaje mi się, że i tak dużo się zmieniło. Od kiedy zakładaliśmy Fundację w 2010 roku, widzę duży postęp i wtedy czułam, że byliśmy bardziej potrzebni, niż w tej chwili. Wasz portal również sporo robi w kierunku uświadamiania i informowania czy edukowania organizacji, i widzę, że coraz więcej organizacji jednak po technologie sięga. Wystarczy spojrzeć chociażby na Sektor 3.0, na który bilety rozeszły się chyba w ciągu doby.
W takim razie, jakie problemy są wciąż żywe? Z czym mają problem NGO-sy?
A.Ś.: - Hm... Wydaje mi się, że cały czas jednak wiedza i świadomość nie jest zbyt powszechna.
Świadomość możliwości?
A.Ś.: - Tak. Najgorzej jest z wiedzą, co i w jaki sposób wykorzystywać. To tak, jak przykładowo kilka lat temu wszyscy uważali, że trzeba mieć Internet i stronę www, ale mało kto tak naprawdę wiedział po co i co ma na niej być. Teraz strona internetowa jest standardem, ale już technologie mobilne dopiero raczkują. Zresztą nie tylko w organizacjach pozarządowych, generalnie w Polsce nie są jeszcze w pełni i powszechnie wykorzystywane.
To prawda, właściwie tylko duże korporacje i sektor finansowy potrafi w pełni wykorzystać technologie mobilne.
A.Ś.: - Prawdopodobnie to jeszcze przyjdzie za parę lat, może po prostu jesteśmy odrobinę w tyle.
Jakub Rosiński, Koordynator Projektów: Głównym problemem może być transfer. Technologie mobilne wymagają transferu i dostępu do Internetu.
Z tym, jak się okazuje, wcale nie jest tak najgorzej. Czytałem najnowszy raport UE dotyczący dostępu do sieci, m.in. w Polsce, i okazuje się, że różnice procentowe między nami i Zachodem nie są ogromne, rzędu 2-3 punktów procentowych.
J.R.: - A ile z tych mających dostęp korzysta?
Tu gorzej. 32% Polaków w ogóle nie korzysta z Internetu.
J.R.: - A ci, którzy np. mieliby możliwość korzystania z Internetu mobilnego, bo mają smartfony, też nie korzystają. Bo bardziej przemawiają do nich poczytne nagłówki "Operator przyśle Ci 10 tysięcy złotych rachunku za przeglądanie stron w sieci", niż potencjalne korzyści z pełnego wykorzystania posiadanego urządzenia.
W takim razie, edukacja powinna iść w stronę korzystania z technologii, czy może w stronę kwestii prawnych, aspektów teoretycznych wykorzystania nowych technologii?
J.R.: - Edukacja, edukacja, to powtarzamy cały czas. Przede wszystkim, ludzie nie mają sprecyzowanych oczekiwań, co do tego, co chcieliby właściwie na tych komputerach robić.
AŚ: - I właśnie to jest podstawowe pytanie, czyli co i dlaczego.
Zatem ludzie sami nie wiedzą, co chcieliby zrobić, jak wykorzystać te technologie - mają narzędzia, a nie mają pojęcia, jak je wykorzystać?
J.R.: - Dzisiaj technologie rozwijają się błyskawicznie. Miliony aplikacji, pomysłów... Natomiast ich zastosowanie, szczególnie w kontekście działalności, czy konkretnego wycinka działalności jakiejś organizacji, z tym jest słabo.
To dziwne. Przecież nie są nowością kwestie reklamy czy marketingu, one są żywe, istniejące od wielu, wielu lat. Powszechne jest wykorzystanie w tych celach platform typu Facebook albo Twitter, a problemy jednak są. To chyba wciąż raczkujące metody wśród NGO-sów?
J.R.: - Tutaj jest różnie. Są fanpage świetnie prowadzone, zachęcające do interakcji, ale z reguły większość organizacji jest w tych kwestiach... niemrawa.
Nie potrafią, nie chcą czy się boją?
J.R.: - Przede wszystkim nie potrafią, ale też nie do końca zdają sobie sprawę, co by im to dało.
A.Ś.: - Poza tym, nie oszukujmy się, to kosztuje. Albo pieniądze, albo czas. Jeżeli mamy na to budżet, możemy skorzystać z usług agencji reklamowej, ale na to trzeba mieć pieniądze, a niewiele organizacji ma taki budżet.
Jeśli projekt jest autentycznie ciekawy, z pewnością znajdą się osoby gotowe podjąć się tego non-profit.
A.Ś.: - Ale znowu nie ma tych przypadków dużo.
Nie, to prawda. Natomiast, można. Mówiąc prosto - da się.
A.Ś.: - Da się... Da się, ale trzeba być organizacją, która jest znana, rozpoznawalna i faktycznie robi coś, powiedzmy, medialnego i atrakcyjnego.
J.R.: - Łatwo jest osiągnąć cel, kiedy się go zna.
Zatem nieumiejętność wyznaczania sobie celów?
J.R.: - Tak, przede wszystkim. Zobaczmy, jak dobrze działają chociażby wszystkie organizacje pro-ekologiczne, które mają jasno wyznaczone cele, potrafią działać szybko, skupiać się na jednym celu. Na przykład ostatnia sprawa polowań na łosie. W ciągu kilku dni pojawiły się setki memów, z drugiej strony działa prężny profil na Facebooku i to działa.
Nie bardzo rozumiem, gdzie leży problem. Organizacje zostają powołane w jakimś celu i nie potrafią sobie tego celu wyznaczyć? To jest dosyć paradoksalne.
A.Ś.: - Sięgamy tutaj to trudnych pytań, bo nie da się odpowiedzieć o każdej organizacji. Zresztą cele statutowe to jedno, a zrozumienie, w jakim celu i w jaki sposób mielibyśmy wykorzystywać nowe technologie, to drugie.
Ale musi być jakiś wspólny mianownik, skoro tyle organizacji ma z tym problem.
A.Ś.: - To zależy od tego, jak funkcjonuje organizacja i jacy ludzie ją tworzą. To jest tylko jeden z czynników. Jest np. mnóstwo ludzi, którzy są pasjonatami, mają świetne pomysły i misję, natomiast nie potrafią się w skutecznie komunikować, by pociągnąć za sobą innych. Zatem jeżeli nie mają w organizacji kogoś, kto będzie to potrafił, to mogą mieć problem z tym, żeby się przebić.
No właśnie, jak można wyczytać na stonie, oferujecie bardzo szeroki zakres usług. Do tego chyba potrzebne jest jakieś zaplecze IT?
A.Ś.: - My organizujemy się tak trochę, nomen omen, ad hoc i w zależności od tego, jakie są potrzeby w danym momencie i co w danym momencie robimy.
Czyli to są zespoły zbierane "eventowo", jeśli chodzi o specjalistów?
A.Ś.: - Przynajmniej do tej pory tak było, teraz zaczynamy się troszeczkę konsolidować, m.in. dzięki Otwartej Pracowni Cyfrowej, która będzie - mam nadzieję - naszym trwałym przedsięwzięciem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.