Żeby wreszcie wjechać windą na most [BUDŻET PARTYCYPACYJNY]
Windy na most Poniatowskiego - taki projekt zgłosił Marek Sołtys, znany jako Szalony Wózkowicz. To pilna sprawa, bo dziś osoba niepełnosprawna potrzebuje ok. godziny, żeby się na most dostać, mimo że jest tuż pod nim.
Budowa dwóch takich wind, którymi można byłoby wjechać na przystanki autobusowe w stronę Dworca Centralnego i Pragi - to pierwszy projekt zgłoszony w ramach budżetu partycypacyjnego w Śródmieściu. Ale pomysł nie jest nowy. O windy walczą wspólnie od 2011 roku Marek Sołtys i dzielnicowy radny PO Daniel Łaga. Łatwo nie jest. Najpierw musieli wystarać się o zielone światło u konserwatora zabytków, a kiedy im się udało, sprawa zamarła z powodu braku pieniędzy.
A windy na tym moście to rzecz pilna. Bo dziś osoba niepełnosprawna potrzebuje ok. godziny, żeby się na niego dostać, będąc tuż pod nim. - Muszę spod mostu dojechać do Świętokrzyskiej, później Nowym Światem do palmy na rondzie de Gaulle'a. Tam wsiadam w tramwaj i jadę dwa przystanki. Dla kogoś pełnosprawnego to dwie minuty. Wystarczy wejść po schodkach - opowiadał "Wyborczej" w 2011 roku Marek Sołtys. Spore problemy z dostaniem się na most po schodach mają też seniorzy, rodzice z dziećmi w wózkach, rowerzyści.
Kiedy będą pieniądze na windy? Tego nikt nie wie. Dlatego Marek Sołtys postanowił zaproponować windowy projekt do realizacji w ramach budżetu partycypacyjnego. Wniosek w tej sprawie złożył w zeszłym tygodniu w urzędzie dzielnicy Śródmieście. Był to pierwszy projekt w Śródmieściu.
Podpisy zebrane bez problemu
- Koszt dwóch wind na przystanki autobusowe w stronę Dworca Centralnego i Pragi oszacowaliśmy z lekką górką na 1,2 mln zł. Z zebraniem podpisów nie było żadnych problemów. Projekt wzbudził dosyć spore zainteresowanie - opowiada Marek Sołtys. Przygotować go pomagał mu Daniel Łaga. Poparli go członkowie Federacji Kółeczkowej, która walczy o bardziej dostępną przestrzeń: fundacja MaMa oraz stowarzyszenie Siskom.
Lekcja odpowiedzialności obywatelskiej
- To merytoryczny projekt. Burmistrzowi się podoba. Bardzo dobry początek w dzielnicy. Widać, że mieszkańcy nie chcą wydawania pieniędzy na byle co, a na coś ważnego - zachwala Mateusz Dallali, rzecznik Śródmieścia.
- Teraz wszystko w rękach warszawiaków. Będziemy namawiać, by poparli nasz projekt w głosowaniu. Może zrobimy spacer przy moście, rozwiesimy plakaty - zastanawia się Marek Sołtys. Dodaje: - Budżet partycypacyjny to dobry sposób, by powiedzieć urzędnikom, co jest ważne, w jakim kierunku mają iść zmiany, czego chcemy w Warszawie. Dla nas to lekcja obywatelskiej odpowiedzialności. Sami o czymś decydujemy, więc później jak się coś nie będzie podobać, to pretensje można mieć tylko do siebie, że choćby nie złożyłem własnego projektu.
15 lutego w sobotę w godz. 12-18 w Domu Braci Jabłkowskich przy Brackiej 25 odbędzie się maraton pisania projektów do budżetu partycypacyjnego. Pomysłodawcy, którzy już mają gotowe wnioski, będą o nich opowiadać, ci, którzy nie wiedzą, jak wniosek wypełnić, będą mogli skorzystać z konsultacji i podpowiedzi urzędników i społeczników. Organizatorami są miejscy aktywiści i miasto st. Warszawa, których wspierają: Fundacja Stocznia, Kultura Liberalna, Fundacja Bęc Zmiana, Krytyka Polityczna, bar Studio, Dom Braci Jabłkowskich, "Gazeta Stołeczna".