– Nasze stowarzyszenie nie jest przeciwne reklamie jako takiej. Nie chcemy jej wyrugować całkowicie z przestrzeni miast. Chcielibyśmy ograniczyć ją w ten sposób, żeby reklama była reklamą, a architektura architekturą. Żeby reklamy nie pożerały budynków, nie atakowały nas ze wszystkich stron, żeby proporcje zostały w jakiś sposób zachowane – mówi Aleksandra Stępień, prezeska warszawskiego Stowarzyszenia Miasto Moje A w Nim.
Aleksandra Stępień urodziła się w Warszawie. Ma 29 lat, a z wykształcenia jest historykiem sztuki. W trzecim sektorze działa od grudnia 2011 roku. Jak sama mówi, wszystko zaczęło się od pewnego rodzaju rozczarowania tym, jak wygląda Warszawa jeśli chodzi o kwestię reklamową. – Rozpoczęcie mojej działalności zbiegło się z obklejeniem Dworca Centralnego reklamami sieci H&M. To przelało czarę goryczy – wspomina. Wraz z Xawerym Stańczykiem zrobiliśmy protest, zorganizowaliśmy debatę. Potem głośna stała się sprawa zaklejenia okna Antkowi Hryniewieckiemu przez wielkoformatową siatkę reklamową. Wzburzenie społeczne przerodziło się w pomysł na założenie stowarzyszenia. Brałam udział w tych spotkaniach i moje ścieżki z Miasto Moje A w Nim znów się przecięły, bo znałam już Elę Dymną i Marcina Rutkiewicza z "dworcowej" debaty – mówi Aleksandra Stępień.
Podczas spotkań, wymiany poglądów i doświadczeń w gronie osób zdegustowanych wyglądem stolicy zalanej krzyczącymi reklamami, Aleksandra Stępień otrzymała propozycję przejęcia stowarzyszenia i zasilenia go nowymi członkami.
– No i tak zaczęliśmy działać pod ich szyldem dla dobra sprawy – wspomina Aleksandra Stępień.
Miasto Moje
"Stowarzyszenie Miasto Moje A w Nim walczy z chaosem wizualnym w przestrzeni publicznej potęgowanym przez wszechobecne komunikaty reklamowe – od nielegalnych ulotek rozklejanych na słupach czy przystankach, po wielkoformatowe siatki, zasłaniające całe budynki. Obecnie małe i duże firmy zachwalając swoje usługi czy produkty mogą w zasadzie wszystko. Istniejące przepisy nie dają narzędzi, które pozwoliłby na skuteczną ochronę przed drastyczną komercjalizacją przestrzeni publicznej" – czytamy na stronie organizacji.
Stowarzyszenie stara się działać dwutorowo. Działa na rzecz poprawy sytuacji prawnej funkcjonowania reklamy zewnętrznej w Polsce oraz prowadzi działania edukacyjne. – Po pierwsze zależy nam na tym, żeby pojawiło się skuteczniejsze prawo w dziedzinie reklamowej, patrzymy więc na ręce politykom. Monitorujemy prace nad ustawą o ochronie krajobrazu, które obecnie dzieją się w Sejmie. Zależy nam na stworzeniu dobrych prawnych ram do funkcjonowania outdooru w Polsce. Po drugie, równie ważna jest edukacja, czyli wszelkiego rodzaju wykłady, prezentacje, miejskie akcje, poradniki dla mieszkańców. Spotykamy się z najemcami lokali, promujemy dobre wzorce w dziedzinie reklam i szyldów, wspieramy dobre praktyki. Absolutnie nie kończymy na narzekaniu – pokazujemy kierunki, którymi można podążać, jeżeli chce się coś zmienić – mówi Aleksandra Stępień.
Jak sama podkreśla, stowarzyszenie nie jest przeciwne reklamie jako takiej, nie chce jej wyrugować całkowicie z przestrzeni miast. – Chcielibyśmy ograniczyć ją w ten sposób, żeby reklama była reklamą, a architektura architekturą. Żeby reklamy nie pożerały budynków, nie atakowały nas ze wszystkich stron, żeby proporcje zostały w jakiś sposób zachowane – mówi Stępień.
– Ola bardzo sprawnie zarządza organizacją i nie skupia się tylko na działaniach pokazujących negatywne oblicze reklamy – mówi Patryk Zaremba ze Stowarzyszenia Forum Rozwoju Warszawy. Mimo że krytykuje wielkoformatową reklamę, nie robi tego w sposób negatywny i agresywny, tylko właśnie za pomocą pozytywnych propozycji i pozytywnych działań na szerokim polu. Rozmawia z posłami, wysyła pisma do władz miasta i pokazuje różnego rodzaju działania i rozwiązania.
Wysoka Izbo – posprzątaj reklamy
Członkowie stowarzyszenia publikują w sieci zdjęcia reklam z innych krajów, np. Holandii czy Francji. Gdziekolwiek jeżdżą po świecie zwracają uwagę na kwestię reklamową. Z Czech przywieźli pomysł na konkurs Miastoszpeciciel. – Nasz konkurs był trochę wzorowany na czeskim konkursie Vizuvir, gdzie także chodziło o wybór najbardziej szpetnych nośników reklamowych, wypaczających kontekst otoczenia – mówi Stępień. Dzięki niemu w Pradze udało się zdjąć około 40 reklam, na które nie było społecznego przyzwolenia. – Czesi pod bardzo silną presją społeczną osiągnęli sukces – uporządkowali przestrzeń, spojrzeli na nią krytyczniej i spróbowali wziąć odpowiedzialność za swoje otoczenie. I to jest ten model działania, który nas inspiruje i który chcielibyśmy w jakiś sposób wyróżnić – podkreśla prezes stowarzyszenia.
Konkurs Miastoszpeciciel odbył się w połowie 2013 roku. Spośród zdjęć nadesłanych przez internautów, jury wybierało najbardziej szpetną reklamę. Ten niechlubny tytuł zdobył „Okrąglak” z Olsztyna, znajdujący się przy placu Jana Pawła II.
Również w 2013 roku stowarzyszenie zorganizowało akcję związaną z nielegalnymi ogłoszeniami na płotach i przystankach, pt. „Nie wstydź się zerwać”. Echa postulatów organizacji można wyczytać w prezydenckim projekcie ustawy o ochronie krajobrazu. W związku właśnie z tą ustawą powstała akcja wysyłania pocztówek do posłów pod hasłem „Wysoka Izbo – posprzątaj reklamy!”. – Zachęcaliśmy ludzi, żeby wysyłali takie pocztówki, kolportowaliśmy je też do stowarzyszeń na terenie całego kraju. Do tej pory akcja odnosiła sukcesy, do naszych postulatów odniósł się m.in. minister Radosław Sikorski. Na jednym ze spotkań podkomisji pracującej nad ustawą o ochronie krajobrazu posłanka Krystyna Sibińska, powołując się na pocztówki, zwróciła uwagę, że w gestii parlamentarzystów jest to, by widok zaklejonych przez reklamy pejzaży się nie utrzymywał – mówi Stępień.
Działania edukacyjne
W ramach działalności edukacyjnej stowarzyszenie współpracuje z organizacjami z całego kraju, obecnie ze Stowarzyszeniem Podgórze.pl. Z ich inicjatywy oraz krakowskiego Stowarzyszenia ŁAD, odbędzie się działanie mające na celu uporządkowanie ulicy Kalwaryjskiej w Krakowie, by móc przywrócić jej dawny handlowy charakter.
– Będziemy spotykali się z najemcami lokali, chcemy działać od podstaw, pokazać im dobre rozwiązania w kwestii szyldów i reklam. Takie praktyki były już wdrażane w Łodzi przez urząd konserwatorski i w Warszawie przez stowarzyszenie Miastodwa, z którym zaczynamy współpracować w tej dziedzinie. Na pewno jesteśmy otwarci na różne pomysły, staramy się, żeby front pozytywnych reklamowych zmian był jak najszerszy – mówi Aleksandra Stępień.
– Nasze stowarzyszenia działają w podobnym obszarze. Zajmujemy się reklamą w przestrzeni publicznej – mówi Ewa Zielińska ze Stowarzyszenia Miastodwa. – Poznałyśmy się z Olą na finiszu naszego projektu „Filtrowa do usług” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. No i od tamtej pory nasze ścieżki ciągle się przeplatają. Być może dlatego, że Ola jest osobą, która przyciąga do siebie ludzi wyznających podobne wartości i dzięki temu działamy razem. Być może też dlatego, że jest osobą niezwykle kompetentną i w momencie, kiedy mam jakieś pytanie związane z kwestiami formalnymi czy prawnymi, to Ola jest najbardziej odpowiednią osobą, żeby na nie odpowiedzieć – dodaje Ewa Zielińska.
To, co wyróżnia Miasto Moje A w Nim spośród innych organizacji działających na polu reklamowym, to doświadczenie. – Działamy od 2007 roku. Ela Dymna i Marcin Rutkiewicz byli jednymi z pionierów, którzy podjęli ten temat. Ich i nasz staż daje duże obeznanie w rozwiązaniach prawnych czy działaniach miejskich, które mogłyby odnieść pożądany efekt. Staramy się więc być platformą wiedzy i "reklamowego" dialogu. Innym naszym wyróżnikiem jest fakt, że działamy na skalę całego kraju, nie tylko lokalnie. Wydaje mi się, że jesteśmy mniej interwencyjni niż np. inne inicjatywy warszawskie, których lawina pojawiła się ostatnio i które też robią bardzo dobrą robotę. Świetnie się uzupełniamy.
Stowarzyszenie Miasto Moje A w Nim zostało uhonorowane nagrodą Akademii Sztuki w Berlinie za całokształt działalności. Doceniono ich działania na rzecz ochrony przestrzeni publicznej przed pożeraniem jej przez reklamy oraz ich konstruktywny dialog z politykami. Organizacja została też nominowana do nagrody Radia Tok FM imienia Anny Laszuk.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)