“Zawsze trzeba mieć plan B”. Podsumowanie 5. Ogólnopolskiej Konferencji Miejsca Otwarte [patronat ngo.pl]
Jak prowadzić miejsce dla sąsiadów? Czym jest otwartość miejsca i jak ją zachować na dłużej? Co łączy ogród, włóczkę i jadłodzielnię? Odpowiedzi szukaliśmy w ogólnopolskim gronie na 5. Konferencji „Miejsca otwarte. Rozmowy online o przestrzeniach spotkań sąsiedzkich”.
Miejsca otwarte to miejsca otwarte na pomysły i potrzeby mieszkańców i mieszkanek. To domy kultury, biblioteki, organizacje pozarządowe… Małe i duże. Finansowane ze środków publicznych lub zupełnie oddolnie. Miejsca, gdzie sąsiedzi są współgospodarzami, gdzie realizują swoje pasje. Miejsca, które żyją energia lokalnej społeczności.
Sytuacja epidemiologiczna już drugi rok z rzędu nie ułatwia miejscom otwartym działania. Ograniczenia w liczbie uczestników spotkań, lęk o zdrowie własne i innych - to nadal trudny czas dla miejsc, które stawiają na budowanie relacji sąsiedzkich, zwłaszcza tych bezpośrednich.
Jak więc miejsca otwarte dostosowują się do tej ciągle zmieniającej się nowej rzeczywistości? - W czasach niepewności szczegółowe planowanie nie zdaje egzaminu – powiedział w trakcie debaty otwierającej konferencję Krzysztof Mikołajewski, Dyrektor Wolskiego Centrum Kultury z Warszawy. – Zawsze trzeba mieć plan B - radziła Ewelina Knajdek-Marcinkowska z Domu Sąsiedzkiego w Kaliszu. – Nie przejmujemy się tym, na co wpływu nie mamy – stwierdził Michał Łapiński z Kaczego Bagna w Kurzętniku.
Każde miejsce szuka sposobów, które pozwolą mu dalej integrować sąsiadów i być razem. - Pandemia dużo nas nauczyła. Marzenia trzeba weryfikować - dodał Krzysztof Mikołajewski. Weryfikowanie marzeń w miejscach otwartych przybrało w ostatnim roku niespodziewane, ale bardzo inspirujące kształty, co pokazała konferencja.
Zobaczymy co będzie
Ogród przy Restart Lab w Koninie celowo został niezagospodarowany. – Ma być otwarty na różne pomysły – tłumaczyła Agata Kuźmińska z Centrum Spotkań i Rozwoju Kompetencji dla Młodych “Restart Lab”. - A kiedy jakieś pomysły „chwycą” trzeba je cyklicznie powtarzać, tak by społeczność się z nimi oswoiła – dodała. W konińskim ogrodzie chwyciły pchle targi, a także wspólne tworzenie ekologicznej rzeźby społecznej. Działania w ogrodzie były odpowiedzią Restart Labu na covidowe ograniczenia i szukanie nowych form dotarcia do społeczności.
– Działaliśmy z podejściem „Zobaczymy co będzie” – powiedział Sylwester Klimiuk z Domu Sąsiedzkiego “Moje Szmulki” w Warszawie. Spotkał sąsiadkę na spacerze po okolicy, kiedy „ubierała” ławkę w wydziergany pokrowiec. To było początkiem współpracy. Mieszkańcy przy wsparciu domu sąsiedzkiego zaczęli szydełkować ubranka na słupki uliczne. Takie jakie chcieli, każdy w swoim tempie i stylu. Niektórzy w przestrzeni wspólnej, niektórzy w domu – a do domu sąsiedzkiego przychodzili po włóczkę. Działanie nie miało ograniczenia czasowego, trwało rok. Nikt się nie spodziewał, że “ubrane” praskie słupki przyciągną uwagę ogólnopolskich mediów, a na Facebooku zasięg zdjęć przekroczy ćwierć miliona osób. Dom Sąsiedzki “Moje Szmulki” wybrał formę hybrydową - działania odbywały się stacjonarnie, w plenerze, a niektóre nawet online. Dzięki temu niezależnie od stanu obostrzeń dzierganie nie zatrzymywało się.
Podobny sposób pracy w pandemii wybrała ReNOWAtornia z Bytonia, przestrzeń wspólnego odnawiania starych przedmiotów. Szyld ReNOWAtorni powstawał w całym miasteczku – chętni mieszkańcy robili po jednej literce, każdy w swoim domu. Gotowy napis zawisł nad wejściem i codziennie przypomina sąsiadom, że to ich wspólne miejsce. – ReNOWAtornia wykorzystała to, że wielu mieszkańców i tak w domu coś artystycznie robi, a tu mogą tworzyć razem. To bardzo ludzi integruje, także międzypokoleniowo - stwierdziła Edyta Estkowska, współzałożycielka ReNOWAtorni. – Klucz do naszego sukcesu to otwartość! Każdy może robić i odnawiać tu co chce. Może też po prostu być. Niektórzy odwiedzają ReNOWAtornie tylko towarzysko – dodała z uśmiechem.
W gminie Mosina zaczęło się od jadłodzielni. A potem ruszyło jak lawina: wymiana książek, zniczodzielnia, rehadzielnia (wymiana sprzętu rehabilitacyjnego), wspólny mural, no i oczywiście Droom - wyjątkowy system miejskiego roweru stworzony całkowicie oddolnie przez mieszkańców. Każdy może przekazać tu stary rower, który zostaje naprawiony i specjalnie oznaczony. I już. Rowery Droom nie mają swoich stacji czy nadajników GPS. Każdy korzysta z nich, kiedy potrzebuje i po dojechaniu do celu zostawia dla następnych lokalnych podróżnych. – Drooms come true, jeśli zaufamy mieszkańcom – parafrazował Marcin Niemczewski z grupy nieformalnej Jadłodzielnia - Mosina. – Celem jadłodzielni jest zmieniać ludziom w głowach. No i sprawia nam to wszystkim ogromną radochę – dodał. Dobra energia grupy udzieliła się sąsiadom, którzy ośmieleni sukcesami różnych ‘dzielni’ zaczęli także podejmować lokalne działania, zakładać ngo i nieformalne grupy.
Hybryda, która zostanie z nami na dłużej
Obok pleneru w covidowych czasach (wymuszoną) popularność zyskały także spotkania online. I choć uczestnicy konferencji zgodnie przyznali, że nic nie zastąpi spotkań na żywo, to jednak niektóre z rozwiązań zdalnych mają szansę zostać z miejscami otwartymi na dłużej.
Mowa tu przede wszystkim o rozwiązaniach hybrydowych. Czasem pozwalają one na większą liczbę odbiorców, wykraczającą poza metraż lokalu, często dają także możliwość uczestnictwa osobom, które z różnych przyczyn nie mogą pojawić się na spotkaniu na stacjonarnie. Działania hybrydowe to także sytuacje, gdy część działania może odbywać się na żywo (np. indywidualny odbiór materiałów na warsztaty), a część wirtualnie (spotkanie warsztatowe w grupie).
Jak pisze w swoich badaniach Anna Pokrzywa: “Przestrzeń fizyczna może być pretekstem do spotkania się online, tak jak i spotkanie online, może zachęcać do odwiedzenia danego miejsca i spotkania innych osób w świecie rzeczywistym”.
Od klienta do współgospodarza
Tegoroczna konferencja Miejsca Otwarte to także namysł nad sposobami transformacji różnego typu miejsc, uspołeczniania ich. O tym jak w stare instytucje udało się tchnąć nowe, sąsiedzkie życie opowiadali podczas konferencji Magdalena Popłońska-Kowalska - Dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Dopiewie oraz Grzegorz Zmarzły - Dyrektor Ośrodka Kultury i Sportu w Bierutowie.
Od czego zacząć zmianę w kierunku miejsca otwartego? Magdalena i Grzegorz oboje zaczęli od pozornie małej zmiany – zmiany logo. “Ośrodek (Po)MOCy Społecznej” w Dopiewie zmianą zasygnalizował mieszkańcom, że mieszkańcy dostaną tu nie pomoc, a moc do zmiany swojego życia. Mieszkańcy stali się współgospodarzami ośrodka. Zmiana logo w Bierutowie odświeżyła wizerunek w oczach społeczności i potencjalnych partnerów działań.
Kluczowe dla obu instytucji były także dobre relacje z otoczeniem i wszechstronna współpraca. – Na nowo poznaliśmy się z lokalnym OPS-em i klubem seniorów - powiedział Grzegorz Zmarzły. - Zaczęliśmy także szukać, szkolić i wzmacniać liderów lokalnych. – dodał. W lokalnych liderów zainwestował również OPS z Dopiewa.
Co jeszcze pomaga otworzyć miejsce na społeczność? Animatorki i animatorzy miejsc z całej Polski wymieniali m.in.: zmianę godzin pracy (miejsce jest dostępne wieczorami i/lub weekendy), angażowanie w zmianę instytucji wszystkich jej pracowników, korzystanie ze wsparcia sąsiadów wolontariuszy, ewaluację i powtarzanie podejmowanych działań, aby miały one szanse przebić się w świadomości społeczności i utrwalić. (Pełna lista rekomendacji w notatce po warsztacie TU).
Cieszymy się z czyjejś pasji
O raz wypracowaną otwartość trzeba jednak stale dbać. O czym warto pamiętać?
– Zadbajmy o animatorów miejsca otwartego, ale i wspierajmy zarządzających w zrozumieniu idei miejsc otwartych – apelowała Anna Michalak-Pawłowska, Dyrektorka Domu Kultury Dorożkarnia w Warszawie. - Bądźmy gotowi na zmiany i pamiętajmy, że nie wszystkie inspiracje da się przełożyć jeden do jednego. Nie używajmy słów sukces czy porażka, a doświadczenie. Otwartość miejsca to dla mnie trwałość relacji z mieszkańcami. Budujmy tę relację pamiętając, że priorytet w miejscu otwartym ma radość z czyjejś pasji, a nie wysoki poziom artystyczny – dodała.
– To organizacja, a nie osoba, prowadzi miejsce. Dbajmy o zrozumienie idei w całym zespole, bo zdarza się, że prowadzenie miejsca jest jak sztafeta. Niech ewentualne zmiany kadrowe niosą więcej korzyści niż problemów – mówiła za to Joanna Czarnik, członkini Zarządu Fundacji Biuro Inicjatyw Społecznych z Krakowa. - Ważne jest gromadzenie i porządkowanie wiedzy, wypracowanie modelu pracy. Nie opierajmy się tylko na osobistym drygu i intuicji - dodała.
– Prowadząc miejsce otwarte nie wymyślajmy zbyt ambitnych wskaźników, bo współpraca ze społecznością to ciągły proces. Przy ewaluacji działań stosujmy raczej kartę projektu i opis, niż wskaźniki liczbowe – radziła Anna Michalak-Pawłowska, a Joanna Czarnik podkreślała: - Nazwijmy sobie cel działania naszego miejsca i szukajmy różnych dróg do jego osiągnięcia.
Każdy ma swoje sposoby
Tak jak nie ma jednego gotowego przepisu na miejsca otwarte, tak nie ma jednej odpowiedzi na to, czy lepiej, żeby było ono prowadzone przez organizację pozarządową, czy instytucję publiczną.
Większe (i stabilniejsze) zasoby lokalowe i sprzętowe instytucji to marzenie wielu organizacji, ale długie i uciążliwe procedury ograniczające możliwości elastycznego reagowania na potrzeby mieszkańców to wciąż bolączka wielu miejsc prowadzonych przez samorząd. Organizacje częściej borykają się z brakiem środków na prowadzenie wszystkich działań, na które zapotrzebowanie zgłaszają mieszkańcy, mogą jednak bardziej elastycznie zarządzać środkami, którymi dysponują.
Sytuacja dodatkowo komplikuje się, gdy organizacja prowadzi miejsce z dotacji samorządu. Jest wtedy obwarowana bardzo konkretnymi liczbowymi wskaźnikami, które w czasach pandemii ciężko jest zrealizować bez elastycznego podejścia. Kluczowa we współpracy międzysektorowej (nie tylko w czasach pandemii) wydaje się otwartość na dialog i zrozumienie warunków pracy drugiej strony.
Niezależnie od formuły prowadzenia miejsca, uczestnicy konferencji podkreślali wagę zaufania, jakim powinny obdarzać się osoby prowadzące miejsce otwarte (wzajemnie: pracownicy i kadra zarządzająca) oraz osoby korzystające z miejsca otwartego.
Bliskość to nasza przyszłość
Magda Dudkiewicz, moderatorka debaty otwierającej tegoroczną konferencję, podsumowała ją myślą, że chodzi o to „żeby mieć wpływ, jak się nie ma wpływu”. Miejsca dla sąsiadów muszą szukać sposobów na działanie w rzeczywistości, która jest teraz, w skali i na miarę możliwości, jakie mamy.
– Budowanie bliskości, nawet w małych grupach, to nasza przyszłość - mówiła Ewelina Knajdek-Marcinkowska z Domu Sąsiedzkiego w Kaliszu. Przypominała tym samym, że w budowaniu relacji sąsiedzkich zawsze ważniejsza była jakość niż ilość. Animatorzy i animatorki miejsc otwartych z całej Polski dobrze o tym pamiętają, a ich wiara w sens pracy z sąsiadami wybrzmiała mocniej niż cokolwiek innego w trakcie tegorocznej konferencji Miejsca Otwarte.
Nagrania i materiały z tegorocznej konferencji dostępne na stronie miejscaotwarte.pl
5. Ogólnopolska Konferencja „Miejsca otwarte. Rozmowy online o przestrzeniach spotkań sąsiedzkich” odbyła się w dniach 23-25 listopada 2021 roku.
Wydarzenie zostało zorganizowane przez Urząd m.st. Warszawy i Wolskie Centrum Kultury. Portal ngo.pl był patronem medialnym wydarzenia.
Źródło: Urząd m.st. Warszawy