WYGNAŃSKI: Musimy odzyskać nadzieję, musimy odzyskać marzenia i poczuć ten szczególny moment satysfakcji z tego, że umiemy zrobić coś wspólnie. Dlatego zapraszamy do Niepołomic.
ZLOT NIEPOŁOMICKI
25 -26 czerwca, Zamek Królewski Niepołomice
Wielu zaangażowanych obywatelsko w Polsce ludzi przeżywa trudny czas. Dla niektórych to czas graniczny, czas trudnych wyborów. Przyjmujemy różne strategie (czasem świadomie, czasem poprzez zaniechanie). Jedni popadają w apatię, inni adaptują się do sytuacji, jeszcze inni szamoczą się i coraz częściej mają wrażenie, że „nic nie działa”, że zostali sami. Wypalamy się. Gubimy się. Potrzebujemy namysłu. Potrzebujemy siebie nawzajem.
Zaangażowanie bez odpowiedzi na pytanie, w imię czego i dla jakich wartości mielibyśmy się angażować, traci jednak sens – jest wręcz upokarzające. Wartości dają nam nie tylko napęd i energię. Pozwalają wznieść się ponad instrumentalną i doraźną „taktykę”. Bez nich szybko zbłądzimy, ustaniemy, zgubimy horyzont. Może, co gorsza, ukąsi nas i zarazi nienawiść.
Niepołomice to eksperyment
Niepołomice są eksperymentem. Niełatwo powiedzieć, czym będą – bo to się dopiero okaże. Nie wiadomo, czy kiedyś się powtórzą. Łatwo powiedzieć, czym nie będą. Nie będą kolejną konferencją. Owszem, są jakieś elementy programu, mamy magiczne i nieprzypadkowe miejsce, jakim są Niepołomice i Zamek Królewski. Całe wydarzenie będzie jednak nie „czymś”, ale „tymi” – osobami, które tam się zbiorą.
Przedsięwzięcie wymaga pracy organizacyjnej, którą wykonuje obecnie grupa przyjaciół. Wszyscy czynimy to społecznie, często kosztem innych zajęć i rodziny, ale wierzymy, że ma to sens. Nie szukamy sponsorów, nie chcemy patronatów. To nie jest Davos, Krynica ani Sopot. Nie pomylcie się. To jest spotkanie tych, którzy na własną rękę i własny koszt zechcą tam dotrzeć, zorganizować sobie pobyt i być ze sobą.
Przygotowujemy niebezpieczną mieszankę – z jednej strony Dni Skupienia, bo istotnie chcemy się tam skupić i osiągnąć „inny stan skupienia”. Z drugiej strony ma to być Zlot, a zatem – co do zasady – nie jest to zdarzenie „za zaproszeniami”.
Ostatecznie przyjedzie każdy, kto zechce – na tym polega Zlot.
Każdy sam decyduje, czy zechce tam być i na jak długo, każdy na własną rękę i na własny koszt organizuje sobie pobyt. Miejsc hotelowych raczej już nie ma. Trzeba się liczyć z tym, że noclegi będą dostępne na polu namiotowym albo w szkole (mają spore doświadczenie, bo robili to w czasie Światowych Dni Młodzieży).
Wierzymy w „jakość”, a nie „ilość” uczestników. Nie wiemy, ile osób się pojawi. Dotychczas wiem o nieco ponad 100 osobach, i na to jesteśmy przygotowani. Może okazać się, że więcej i znacznie więcej – staniemy na palcach – spróbujemy dać radę, ale żeby było jasne: nie jesteśmy w stanie zagwarantować, że dla każdego starczy miejsca.
To, czego jeszcze potrzebujemy, przyniosą uczestnicy:
- Czas dla siebie samych i siebie nawzajem.
- Poczucie wzajemnego wsparcia – zaufania – polegania na sobie.
- Bezpieczeństwo wypowiadania poglądów.
- Choćby chwilowy dystans do tego, co bieżące.
- Poszukiwanie nowych, użytecznych umiejętności.
- Nastrój/magia miejsca i czasu i… dobra pogoda.
Po co to wszystko?
Dla ludzi, którzy mają poświęcić kilka dni swojego prywatnego czasu i w dodatku zrobić to na własny koszt, pytanie jak najbardziej uzasadnione.
Dlatego powodzenie całego przedsięwzięcia zależy przede wszystkim od tego, kto do Niepołomic przyjedzie, a nie od programu, choćby był najlepszy…
Z tego punktu widzenia rezultatem Niepołomic będzie to, co dobrego zdarzy się później (lub co się właśnie nie zdarzy – dzięki temu, że mieliśmy okazję pogadać). Ludzie, którzy spotkali się bezpośrednio, są znacznie mniej podatni na skrajne oceny i myślenie etykietami (katole, lewacy, konserwa itp.). Takie „odetykietowanie” jest nam bardzo potrzebne.
Postaramy się przerzucać kładki ponad wąwozami, które nas dzielą. Zobaczymy, czy się ostaną. To byłby wielki sukces.
Cel drugi to skłonienie nas do refleksji nad własnymi wyborami i wartościami. Wielu aktywistów jest jakby ukąszonych przymusem permanentnego działania… Spotkania, które nie kończą się listą zadań do wykonania, traktują jak stratę czasu. To część problemu. Czasem trzeba przystanąć i pomyśleć. Dlatego tak ważnym elementem będą dyskusje i introspekcje dotyczące nas samych.
Wszystko to służyć ma „odwróceniu wektorów”. By nie zaczynać od pomysłów na temat tego, co ma robić – lub czego nie robić – władza (oni, inni), ale od pomysłów i postanowień, które dotyczą nas samych. Owo zaczynanie od siebie jest kluczem. Rewolucje godnościowe (a tylko takie mają sens) dotyczą naszych własnych sumień, a nie sumienia innych. Doprawdy moralizowanie na temat innych nie czyni nas bardziej moralnymi. Nie liczcie na to, że z Niepołomic wyjedziemy z jakąś petycją do władz. Jeśli coś spiszemy, to będzie to postulat do nas samych. W Niepołomicach będzie czas na skupienie (zarówno w formach konfesyjnych, jak i całkiem świeckich). Będzie dużo pytań „do siebie”. Będzie wspólny namysł nawiązujący do Etyki Solidarności księdza Józefa Tischnera.
Cel trzeci to prezentacja konkretnych pomysłów, a nawet już działających przedsięwzięć, w które można się włączyć. Będziemy je prezentować i rekrutować do nich. Bardzo często prawdziwy efekt mogą one osiągnąć dopiero wtedy, kiedy wyjdą poza fazę indywidualną (czy wręcz egocentryczną) i wpiszą się w logikę działania kolektywnego (sieciowego). Zdolność do polegania na sobie nawzajem, dzielenia zasobów, solidarności, uznania, że są sprawy większe niż my sami, jest warunkiem wywołania znaczącej zmiany. Musimy odzyskać nadzieję, musimy odzyskać marzenia i poczuć ten szczególny moment satysfakcji z tego, że umiemy zrobić coś wspólnie.
O czym będziemy rozmawiać?
W Niepołomicach planujemy (poza tym, co jest intencjonalnie pozostawione bez planu) dyskutować wokół pięciu wątków - powstały one częściowo jako wynik namysłu inicjatorów, a częściowo jako próba „wątkowania” tematów zgłaszanych przez znanych nam już uczestników Zlotu.
- Rozmowa mimo różnic
Jednym z zasadniczych wyzwań, jakie stoją przed nami jako wspólnotą – w istocie warunkiem jej istnienia – jest to, żebyśmy „nie pożarli się nawzajem”. W Polsce jest wielu interesariuszy konfliktu i są oni potężni. Na wiele sposobów jesteśmy programowani do wzajemnej niechęci. To prawda - nie zgadzamy się i nie zgodzimy w wielu sprawach. Jesteśmy różni i musimy zdobyć się na uznanie tej odmienności. Cierpliwość nieuchronnie związana jest z pewną formą cierpienia, ale jest ono lepsze niż przemoc i odczłowieczenie przeciwnika. Tak więc musimy cierpieć siebie nawzajem, rozumiejąc jednak, że jesteśmy w najgłębszym sensie bliźnimi i braćmi i siostrami.
Uznanie braterstwa jest zaporą przeciw bratobójstwu.
W ramach tego wątku starajmy się zrozumieć, jakie są przyczyny i mechanizmy podziału i szukać recept na jego zaleczenie.
- Co możemy zrobić wspólnie
Olbrzymim wyzwaniem jest komunikacja nie tylko między środowiskami różniącymi się co do wyznawanych wartości, ale także między tymi, które większość wartości łączy. Często różnią nas metody, taktyki, kultury organizacyjne, wreszcie różne formy egocentryzmu, który nie potrafi ustąpić przed sprawami większymi. Wiele pożytecznych działań, których sukces wymaga odpowiedniej skali i synchronizacji, nie udaje się właśnie dlatego, że nie potrafimy łączyć sił. Właściwa działaniom obywatelskim spontaniczność zamienia się w chaotyczność. Nasze działania, choć bardzo autentyczne, są często słabe, wiotkie, nieskuteczne. Czy znajdziemy sposób, żeby na krótkie nawet, ale krytycznie ważne momenty wyłączać nasze egocentryzmy i działać wspólnie? Choćby po to, by zyskać prawo do tego, żeby móc się różnić?
- Szukając nadziei… Od oporu do programu
Dla wielu (choć nie wszystkich) z nas to czas trudny. Czas porażki, lamentu, żałoby. Jeśli źle przeżyjemy ten stan, to pozwolimy się trwale zatruć apatią, frustracją, rozpamiętywaniem strat, zostaniemy w martwym punkcie – nie pójdziemy do przodu. Zmiana, jeśli ma się zdarzyć, musi być napędzana nadzieją, marzeniem i pomysłem na przyszłość. Wiele rzeczy wymaga wymyślenia na nowo. Konieczna jest pozytywna alternatywa. Skąd czerpać nadzieję? Jak generować w inny niż dotychczas sposób program na przyszłość?
- Sektor obywatelski – czas próby
Sektor pozarządowy w Polsce przechodzi czas próby. Testowana jest odporność poszczególnych organizacji i działaczy. Władza i podległe jej instytucje (w tym media „publiczne”) mają swoich ulubieńców, mają też swoich ulubionych wrogów. W wielu aspektach dotychczasowe osiągnięcia (na przykład udział w konsultacjach) są rujnowane. Władze nie potrafią postawić granic organizacjom, które w sposób otwarty kwestionują reguły demokratycznego porządku i dopuszczają się przemocy lub do niej zapraszają. Jednocześnie władza uzyskuje coraz silniejsze instrumenty kontroli i inwigilacji. Ma apetyt na więcej. Niektóre organizacje są „brane głodem”, inne wręcz tuczone publicznymi pieniędzmi. Działaczy obywatelskich realizujących swoje konstytucyjne uprawnienia (na przykład dotyczące manifestowania poglądów) spotykają represje. Testowana jest wewnętrzna solidarność środowiska. Nie jesteśmy i nie musimy być bezradni w tej sytuacji. Ciśnienie, jakiemu podlega sektor, uruchamia też zdrowe reakcje obrony i mobilizacji – poszukiwanie silnych korzeni, testowanie nowych technik działania i alternatywnych modeli finansowania, wsparcie udzielane sobie wzajemnie etc. Porozmawiamy o tym, jak kształtować w sobie odporność na ataki, jak wspierać się wzajemnie, jeśli ataki się zdarzą, jak umieć odróżniać wrogów od przyjaciół i jak spowodować, żeby sektor pozarządowy był raczej przykładem zdolności do budowania porozumienia (pomimo różnic) niż najemnym żołnierzem w partyjnych sporach.
- Pielęgnowanie tradycji, edukacja ku obywatelskości
Ważne jest szukanie tradycji społecznikowskich. Dobrą do tego okazją jest obchodzone właśnie stulecie niepodległości. Warto przypomnieć, jak wielką rolę odegrali społecznicy w procesie konsolidacji Polski porozbiorowej. Chcemy poruszyć też kwestie treści edukacji obywatelskiej, ale też różne jej formy, szukając w szczególności takich, które mogą trafiać do różnych, możliwie szerokich grup społecznych. Ważna jest powszechność takiej edukacji, zarówno w wymiarze terytorialnym, jak i pokoleniowym. Kompetencje obywatelskie – nie tylko wiedza, ale również postawy i praktyczne umiejętności działania. Warto pokazać różne formy samokształceniowe, wszechnicowe, uniwersytety ludowe itp. Warto je rozszerzać i szukać nowych, tak, by zaangażowanie obywatelskie miało w Polsce szerszy i dojrzalszy charakter.
- Open Space – Przestrzeń Otwarta
Każdego dnia rezerwujemy czas na tak zwany Open Space. Jest to znana i w pewnym sensie zdejmująca odpowiedzialność z organizatorów formuła (każdy, kto się na to zdecyduje, zapowiada publicznie, o czym chce rozmawiać, wyznacza miejsce, prowadzi spotkanie i akceptuje fakt, że ludzie głosują nogami).
- Ścieżka Niepołomicka
Planujemy też wspólnie ze środowiskiem samorządu i organizacji z Niepołomic tak zwaną Ścieżkę Niepołomicką – serio, jest tam co oglądać (to bardzo „obywatelskie” miasto i ma się czym pochwalić). Oczywiście można też po prostu wybrać się na spacer po Puszczy Niepołomickiej czy odwiedzić najstarszy w Polsce działający bez przerwy od 800 lat Zakon Sióstr Benedyktynek.
Ważne kwestie organizacyjne – został już niecały tydzień...
We wszystkich sprawach Zlotu odwiedzajcie stronę
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Wszystko to służyć ma „odwróceniu wektorów”, by zaczynać od pomysłów i postanowień, które dotyczą nas samych.
Źródło: inf.własna (ngo.pl)