Dzięki smartfonom w prosty sposób, a dodatkowo też niewielkim, praktycznie bezkosztowym nakładem pracy możemy dodatkowo zainteresować odbiorców. Wystarczy, że zaprojektujemy kod QR, w którym umieścimy interesujące informacje. I mimo umiarkowanej popularności tego rozwiązania, może tu zadziałać efekt zaskoczenia.
Odsetek Polaków wiedzących, w jakim celu stosuje się kody i jak ich użyć to wciąż margines. Ale nie na tyle niski, by się nim nie interesować. W 2012 roku 7 proc. rodaków deklarowało skanowanie kodów QR. Rok później było to już tylko 6 proc. I choć w 2013 roku aż 43 proc. osób odpowiadało, że skanowaniem kodów QR nie jest w ogóle zainteresowane, to wciąż możemy zawalczyć o dość dużą grupę potencjalnych odbiorców.
Smartfon jako rozszerzenie rzeczywistości
Kody QR (z języka angielskiego to po prostu Quick Response, a więc szybka odpowiedź) to pewnego rodzaju kod kreskowy, który w kwadracie zawiera zakodowane w sobie informacje. Kodu QR możemy używać na zasadzie wolnej licencji, a to sprowadza się do możliwości zaszyfrowania w nim przykładowo adresu strony internetowej czy filmu, do jakiego chcemy odnieść skanującą osobę. Rozwiązań będących niejako przedłużeniem danego medium, na którym stosuje się kod QR (najczęściej sięgają po nie wydawcy gazet umieszczając kody QR przy artykułach, w ten sposób poszerzając treści o multimedia czy też marketerzy, którzy reklamując produkty w standardowych reklamach outdoorowych, a więc na ulicach, umieszczają kod odnoszący do szerszej informacji o produkcie) jest zdecydowanie więcej. Wkrótce będziemy korzystali z modułów RFID, które na bazie fal radiowych rozpoznają nas i dostosują komunikat reklamowy tylko do nas, a już teraz typowa rozszerzona rzeczywistość pozwala na wyświetlenie, np. filmu od razu po skierowaniu kamery smartfona na miejsce, w którym zakodowano przekaz.
Kamil Śliwowski, z Centrum Cyfrowego Projekt:Polska pytany o popularność kodów QR nie ukrywa: – Kody QR po prostu się nie przyjęły albo dość szybko zostały wyprzedzone przez inne rozwiązania jak otrzymywanie dodatkowych informacji dzięki geolokalizacji, lokalnym sieciom Wi-Fi i wysyłaniu informacji przez Bluetooth, a także aplikacje oferujące tzw. rozszerzoną rzeczywistość – tłumaczy Śliwowski. – To ostatnie rozwiązanie oferuje zdecydowanie bogatsze doświadczenia niż tylko otworzenie za pomocą kodu QR linku z dodatkowymi informacjami o przykładowo danym zabytku czy obiekcie użyteczności publicznej.
Kwestia ceny
Augmented Reality, czyli w skrócie AR, a w rodzimym języku po prostu rozszerzona rzeczywistość, czy też pozostałe rozwiązania wymieniane przez Śliwowskiego generują jednak koszty. Przygotowanie funkcjonalnej aplikacji AR to wydatek rzędu co najmniej kilkunastu tysięcy złotych. RFID to technologia nie tylko innowacyjna, co budząca spory niepokój wśród obrońców naszej prywatności. Sprawa podobnie wygląda w przypadku geolokalizacji. Dlatego wręcz idealnym rozwiązaniem wydaje się być sięganie po QR kody. W sieci znajdziemy wiele programów pomagających nam stworzyć kod QR o dowolnej treści. Z marketów mobilnych, w których jest multum aplikacji pobierzemy programy typu Barcode Scanner, które pozwolą dany kod odczytać. Wszystko bez jakichkolwiek opłat, bo zarówno samo kodowanie, jak i skanowanie odbywa się na zasadzie wolnej licencji, co sprowadza się do możliwości dowolnej eksploatacji kodów QR bez konieczności uiszczania jakichkolwiek opłat twórcom tego rozwiązania.
Odrobinę strategii
Powszechność kodów i możliwości ich wykorzystania przez dowolną osobę stworzyła jednak zagrożenie w postaci powielania złych praktyk przy ich stosowaniu. Większość osób zainteresowanych skanowaniem kodu QR z plakatu reklamowanej na wiatach przystankowych produktu ze zdziwieniem przyjmowała fakt, że kryje się pod nim adres witryny internetowej marki, która taki kod umieściła. Ten sam adres, nota bene znajdujący się na tym samym plakacie. Tłumacząc to najprościej – komunikat zawarty w takiej treści, jaką jest plakat informujący o danym produkcie, marce czy wydarzeniu, to najczęściej kompromis formy nad obszernością informacji na nim zawartych. Twórcy takich materiałów muszą pamiętać, że kod QR to narzędzie wręcz stworzone do tego, by zawrzeć w nim odnośniki do materiałów, na które miejsca zabrakło. Warto też pamiętać o logicznej formie stosowania kodu QR – gdy znajduje się on na billboardzie umieszczonym w centrum miasta, powinien być na tyle duży, by użytkownik zainteresowany treścią mógł bez problemu zeskanować kod zarówno z kilkudziesięciu, jak i z kilku metrów. Z kolei gdy kod umieszczamy na stronie internetowej, plakacie czy mniejszych formach reklamowych – kod powinien być dopasowany do danego miejsca i sytuacji.
Praktyka
Przygotowanie QR kodu nie jest niczym skomplikowanym. Stron, na których znajdują się generatory tych czarno-białych kwadratów jest naprawdę wiele. Jedną z największych w Polsce jest Qrcode.com.pl, na którym w specjalnie przygotowanym generatorze ukryjemy treści takie jak: gotowe do wysłania treści SMS, ze wskazanym w kodzie numerem adresata, gotowe wiadomości e-mail, wizytówki, sam numer telefonu, wybrany przez nas tekst, link do strony internetowej, skrót do sieci WiFi, a także współrzędne geograficzne. Możliwości praktycznego stosowania kodów QR jest naprawdę wiele. Co kreatywniejszym udawało się przeprowadzić atrakcyjniejsze i skuteczniejsze akcje z ich wykorzystaniem. Dla przykładu, w styczniu katowicka „Gazeta Wyborcza” informowała o akcji z QR kodami, prowadzonej w Będzinie. Na tamtejszych wiatach przystankowych umieszczono plakaty, na których znalazły się odnośniki do 12 e-booków. Prawdziwym wyzwaniem stojącym przed osobami sięgającymi po QR kody jest umiejętność przekonania odbiorcy do zeskanowania kwadratu, a także niezniesmaczenia go komunikatem końcowym.
Źródło: Technologie.ngo.pl