Zadłużone osiedle w partnerstwie ze spółdzielnią socjalną
„Prawie pięćdziesięciu mieszkańców spółdzielni Północ uwija się przy sprzątaniu swoich osiedli. Nie za karę, z własnej woli. Zarabiają na zaległy czynsz” – pisze Dorota Steinhagen w częstochowskim wydaniu „Gazety Wyborczej”. Przedsięwzięcie nie byłoby możliwe, gdyby nie partnerstwo ze spółdzielnią socjalną.
W Częstochowie zaś nikt nikogo do spółdzielczości przekonywać nie chciał. Postanowiono wykorzystać wiedzę i umiejętności już istniejącej wielobranżowej spółdzielni socjalnej Barka. Zaczęło się od tego, że spółdzielnia mieszkaniowa Północ borykała się z problemem zadłużonych lokatorów. Pojawił się pomysł, aby zlecić im prace porządkowe na osiedlu, dzięki czemu mogliby odpracować swój dług na rzecz spółdzielni. - Postulowali to także sami lokatorzy. Jednak jako spółdzielnia mieszkaniowa nie możemy ich zatrudnić i opłacać z naszego funduszu płac. Przepisy nie pozwalają – mówi „Gazecie Wyborczej” Ewa Piech, jedna z kierowniczek osiedla.
Kierownictwo osiedla na spotkaniu w Urzędzie Miasta dowiedziało się od przedstawicieli poznańskiej fundacji Barka, że sposobem na pomoc osobom wykluczonym może być spółdzielczość socjalna. Okazało się, że jedna z takim spółdzielni funkcjonuje na terenie Częstochowy. Kierownictwo spółdzielni mieszkaniowej uznało, że skoro samo nie może zatrudnić swoich zadłużonych lokatorów, poprosi o to Barkę, której następnie zleci prace porządkowe na osiedlu.
„Barka na umowach o dzieło zatrudniła zadłużonych spółdzielców. Opłaci ich z pieniędzy otrzymanych od Północy, dla siebie zatrzymując 10 proc. kwoty kontraktu. Ureguluje też podatki” – czytamy w artykule. Lokatorzy zobowiązali się, że co najmniej 70% zarobionych pieniędzy przeznaczą na spłatę długu. Resztę zatrzymają do siebie.
Na pomysł kierownictwa osiedla pozytywnie odpowiedziało 50. lokatorów. Codziennie od wczesnych godzin rannych porządkują teren osiedla po ustępującej zimie. Ze współpracy z Barką zadowoleni jest też spółdzielnia mieszkaniowa, bo Barka wyceniła prace znacznie mniej niż komercyjne firmy.
- Już się zastanawiamy, jakie kolejne prace im znaleźć - zapewnia Lemański. - Zewnętrzne firmy wynajmowaliśmy np. do malowania ławek, koszy na śmieci, trzepaków. Dlaczego nie zlecić tego naszym mieszkańcom? – pyta w artykule Ewa Piech.
Pobierz
-
201103161625470060
629817_201103161625470060 ・38.72 kB
Źródło: „Gazeta Wyborcza. Częstochowa”