Zaczyna się od niezgody i protestów nielicznych. Monika Kohut o potrzebie aktywizmu dla Zwierząt
6 września odbył się w Warszawie Marsz Wyzwolenia Zwierząt, w czasie którego przemawiała m.in. Monika Kohut, prezeska Fundacji "W Imię Zwierząt".
Smutek, ból, bezradność, lęk, rozpacz, samotność, rozczarowanie, wykluczenie.
Każda i każdy z nas – wegańskich aktywistek i aktywistów zna doskonale te pojęcia, bo doświadczamy ich codziennie. Świadomość ogromu przemocy dziejącej się wciąż, nieustannie wokół nas może być przytłaczająca, może próbować nas obezwładnić i odebrać siły. Żyjemy w czasach, w których przemoc wobec zwierząt pozaludzkich jest normalizowana i stosowana na skalę tak olbrzymią jak nigdy wcześniej. Lata intensywnej propagandy lobby mięsno-nabiałowego spowodowały, że zjadanie ciał zwierząt, produktów odzwierzęcych oraz stosowanie coraz bardziej wymyślnych form przemocy wobec zwierząt pozaludzkich stało się akceptowalną, by nie powiedzieć zalecaną normą. Nastąpiło coś, co pozwala ludziom bez refleksji i wyrzutów sumienia mordować rocznie 90 miliardów lądowych zwierząt kręgowych oraz niezliczone ilości stworzeń wodnych dla zaspokojenia swoich przyjemności.
Weganizm jako postawa etyczna unikająca w stopniu maksymalnym, jak to możliwe krzywdzenia zwierząt pozaludzkich, w tym świecie stał się powodem wykluczenia społecznego, hejtu, deprecjonowania, wyśmiewania. To jest wręcz niepojęte, że w reakcji na prośbę "nie krzywdź zwierząt" (bo tym jest w rzeczywistości namawianie ludzi do weganizmu) słyszymy, że zwariowałyśmy, że jesteśmy oszołomami.
Tak wygląda aktualnie świat – musimy to przyjąć do wiadomości, bo bez tego nie zrobimy kroku dalej – nie zaczniemy walki o to, by go zmienić.
Owszem, uważam, że bycie weganką to minimum przyzwoitości. Stając się weganką po prostu przestałam sama krzywdzić zwierzęta i jestem przekonana, że to nie jest wystarczająca postawa. Zastanówcie się kto/co spowodowało wasze przejście na weganizm? Ilu z nas podjęło tę decyzję tylko na podstawie samodzielnej obserwacji świata? A jak wiele/wielu z nas zostało "popchniętych" we właściwą stronę dzięki wysłuchaniu słów osoby aktywistycznej, przeczytaniu książki, obejrzeniu filmu, rozmowie przy stole lub na ulicy?
Jest naprawdę tak wiele form aktywizmu – od tego bardziej bezpośredniego wymagającego konfrontacji "twarzą w twarz", przez udział w protestach, wydarzeniach, organizowaniu konferencji, byciu rzeczniczką/rzecznikiem po walkę o sprawiedliwy dostęp do roślinnych posiłków w miejscach pracy, nauki i placówkach wychowawczych. Zaznaczajcie swoją wegańską obecność i potrzeby, wymagajcie szacunku i sprawiedliwości, nie dajcie się marginalizować.
Bez głosu osób aktywistycznych, upominających się o sprawiedliwość i wyzwolenie zwierząt ten pełen przemocy świat się nie zmieni – będzie nadal pracującą na pełnych obrotach, 24 godz./dobę rzeźnią. Zbyt wiele znaczących osób czerpie z takiego świata ogromne korzyści finansowe, by poddali się bez walki – to też musimy przyjąć do wiadomości i z tym walczyć. Uważam, że skuteczna droga do osiągnięcia zmiany to działania wielotorowe – wspierające się wzajemnie i uzupełniające. Przestańmy tracić czas na licytowanie się jaka forma aktywizmu jest lepsza, a która gorsza, nie traćmy czasu na ocenianie innych, niech każda i każdy z nas zajmie się tym, co robi najlepiej. Bo jak wiadomo "najgorszą formą aktywizmu jest brak aktywizmu". Zmieniajmy prawo, zmieniajmy nawyki żywieniowe, zmieniajmy kulturę, edukujmy. Pokazujmy, co jest złem i niesprawiedliwością i nazywajmy je po imieniu.
Świat sam się nie zmieni, zwierzęta same się nie wyzwolą, bo po prostu nie mają takiej możliwości. Mamy więc dwie możliwości do wyboru – patrzeć na ich cierpienie, upodlenie i śmierć nie robiąc nic albo rozpocząć walkę.
Wielokrotnie słyszałam, że nie każdy nadaje się do aktywizmu, że nie powinnam wymagać zaangażowania się od osób, które nie potrafią unieść ciężaru związanego z aktywizmem. Wtedy wracam do mnogości form aktywizmu i namawiam do podjęcia próby znalezienia czegoś pasującego do siebie. Jestem głęboko przekonana, że życie w świadomości nieustającego cierpienia zwierząt i towarzyszące temu bierne przyglądanie się temu jest o wiele cięższe psychicznie. Aktywizm oprócz oczywistej realnej zmiany dla życia zwierząt pozaludzkich niesie też z sobą poczucie sprawczości, tak ważne dla naszej psychiki.
Często obserwuję, że słowa, którymi chce się zniechęcać do wegańskiego aktywizmu czyli "kilka osób świata nie zmieni" lub "świat nie stanie się z dnia na dzień wegański" rzeczywiście niektórych przekonują. No cóż, trzeba zaakceptować, że nasza walka to wieloletnia sztafeta i być może my same/sami rzeczywiście tego wegańskiego świata nie doczekamy. Ale absolutnie nie powinno nas to zniechęcać – każda ważna zmiana społeczna była wieloletnim procesem i rozpoczynała się od niezgody i protestów nielicznych.
Dlatego tak ważne jest, by tym stanom/uczuciom nie ulec, nie dać się porwać poczuciu, że nasza walka jest skazana na porażkę, że jest nas tak niewiele, że nie uda nam się zmienić świata.
Na koniec chcę podziękować wszystkim aktywistkom i aktywistom, pracującym w lasach, na ulicach, na uczelniach i w szkołach, w polityce, na protestach, w azylach, w galeriach sztuki. To wy wbrew wszystkiemu i wszystkim wykonujecie pracę dla wszystkich zwierząt, bez względu na gatunek.
I to dzięki Wam zakończę tę mowę słowami:
Nadzieja, działanie, poczucie sprawczości, siła, wspólnota.
Marsz Wyzwolenia Zwierząt 2025
Marsz Wyzwolenia Zwierząt odbył się po raz siódmy. Podstawowym postulatem Marszu jest i będzie uznanie podmiotowości wszystkich zwierząt zdolnych do odczuwania. Wszystkich, niezależnie od ich gatunku czy funkcji nadanym im przez człowieka.
Fundacja "W Imię Zwierząt", wraz z gronem świetnych osób i organizacji oraz inicjatyw, które na co dzień walczą o prawa zwierząt, współorganizowała Marsz. Jak pisała Karolina Kuszlewicz, adwokatka i jedna ze współorganizatorek Marszu:
"Skala krzywdzenia zwierząt jest potężna i zatrważająca. Żadna pojedyncza osoba nie ma szans stawiać jej czoła, ale łącząc siły, stajemy się silniejsi i silniejsze. Aktem odwagi nie jest popieranie społecznych ruchów sprawiedliwościowych, które zdążyły już wywalczyć określone prawa, lecz stawanie po stronie tych, którzy właśnie dziś są osamotnieni i bezbronni w zadawanej im krzywdzie. Aktualnie największą taką grupą pozostają zwierzęta pozaludzkie. Dla nich jest ten Marsz. Bardzo potrzebujemy, by jego głos był coraz silniejszy. Dołącz, miej odwagę wziąć udział w największym i jednocześnie najtrudniejszym procesie zmiany społecznej w dziejach – wyzwoleniu wszystkich zwierząt!".
Mimo iż kolejne takie wydarzenie odbędzie się za rok i tak warto śledzić Marsz Wyzwolenia Zwierząt w social mediach: na FACEBOOKU oraz INSTAGRAMIE.
Idziemy, krzyczymy, edukujemy, działamy dla Zwierząt. Przez cały rok.
Źródło: Fundacja "W Imię Zwierząt"