Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
W Henrykowie Lubańskim (woj. dolnośląskie) rośnie najstarsze drzewo w Polsce: cis, który ma 1260 lat. Ksiądz Jan Marciniak postanowił wykorzystać tę atrakcję, aby pomóc lokalnej społeczności i przyciągnąć turystów do Henrykowa.
Ks. Jan Marciniak został proboszczem w parafii pw. św. Mikołaja w
Henrykowie w 2000 r. Wioska była biedna. Większość mieszkańców
pracowała wcześniej w państwowych zakładach w niedalekim Lubaniu.
Kiedy socjalistyczne molochy upadły, ludzie stracili pracę, a małe
gospodarstwa, położone na słabych glebach, nie przynosiły zysków.
– Kiedy zobaczyłem, że mieszkańcy Henrykowa żyją bez żadnych perspektyw, postanowiłem to zmienić – mówi ks. Marciniak.
Rada parafialna
Proboszcz wiedział, że rosnący we wsi cis to najstarsze drzewo w Polsce, a nawet w Środkowej Europie. Skontaktował się z Dolnośląską Izbą Rolniczą (DIR) i Dolnośląskim Regionalnym Stowarzyszeniem Obszary Wiejskie, by pomogli mu wymyślić plan odnowy Henrykowa związany właśnie z cisem. Na zebraniach Rady Parafialnej przedstawiał swoje pomysły. Ludzie się ożywili, bo zrozumieli, jak wielki skarb mają we wsi. W 2005 r. Rada Parafialna napisała projekt „Nasz cis naszym bogactwem”. Złożono go w Fundacji Wspomagania Wsi. Po kilku tygodniach przyszły pieniądze. 10 tys. zł to duża suma. Można było działać.
Najpierw tablice
Na licznych spotkaniach mieszkańców, po wielu dyskusjach i po lekturach różnych książek, ustalono treść informacji o ważnych momentach z historii wsi, o cisie, o zabytkowym kościele. Młodzież, podczas zajęć komputerowych na plebanii, opracowała tekst. Przygotowano go w dwóch językach: polskim i niemieckim. Henryków leży zaledwie 20 km od granicy z Niemcami, a przed wojną mieszkali w nim niemieccy rolnicy. Po kilkunastu tygodniach dwie identyczne tablice były gotowe. Jedną umieszczono przy plebanii, druga stanęła przy cisie. Mieszkańcy byli dumni z efektu swojej pracy.
Widokówki na pamiątkę
Potem w Henrykowie wydano pocztówki przedstawiające atrakcje wsi. Nikt nie miał wątpliwości, że będą one znakomitą promocją wsi. Widokówki przekazano do Dolnośląskiej Izby Rolniczej, do punktu informacji turystycznej Lubania, do biura gminy i do Fundacji „Pogórze Izerskie”, w której działają mieszkańcy jedenastu okolicznych gmin. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Do Henrykowa zaczęli przyjeżdżać turyści. Mieszkańcy przygotowali dla nich kwatery.
Także władze gminy i radni zobaczyli, że w małej wiosce coś się zaczęło dziać. Pomogli zbudować drogę dojazdową do cisa, wytyczono parking dla turystów, odtworzono kamienny mur, umieszczono tablice ułatwiające dojazd turystom.
W tym samym czasie młodzież ze wsi opracowała stronę www, która pokazuje, co się dzieje w Henrykowie. Pracowali na komputerze znajdującym się na plebanii. Strona działa do dzisiaj i wciąż jest rozwijana.
Sadzonki z certyfikatem
– Postanowiliśmy też promować się przez sprzedaż sadzonek cisa, do których dołączamy certyfikat długowieczności – opowiada ks. Jan Marciniak.
Pomysł bardzo się spodobał. Zapas drzewek szybko się wyczerpał. Dokupiono następną partię. Inicjatywa henrykowian zainspirowała DIR i okoliczne samorządy: kupili prawie tysiąc sadzonek, które posadzono w różnych miejscowościach przy szkołach lub urzędach. To również sprawiło, że o Henrykowie mówiło się w całej okolicy.
– Część pieniędzy ze sprzedaży sadzonek przeznaczyliśmy na realizację naszego nowego wielkiego pomysłu. W 2006 r. zorganizowaliśmy festyn „Imieniny Henrykowa” – mówi ks. Marciniak.
Na imieninach
Na festyn zaproszono okolicznych mieszkańców, a w szczególności tych, którzy noszą imię Henryk lub Henryka. Przybyli też aktor Henryk Gołębiewski, poseł Henryk Gołębiewski i burmistrz Lubania Henryk Rogacki. Posadzili oni swoje drzewka w „Alei Cisów”, która powstała we wsi. W 2007 r., na drugie Imieniny Henrykowa, przyjechał ks. Kardynał Henryk Gulbinowicz. W tym roku także spodziewani są znamienici goście. Swojego cisa ma też pani Konsul Austrii, która przyjechała do Henrykowa na spotkanie poświęcone projektom europejskim i wykorzystaniu funduszy europejskich na Dolnym Śląsku.
– Jestem głęboko przekonany, że podjęte przez mieszkańców Henrykowa działania będą owocowały i pociągną za sobą następne. Chcielibyśmy założyć stowarzyszenie i włączyć się w program odnowy wsi. Stajemy się coraz bardziej znani i rozpoznawalni. Zaczyna się dziać u nas lepiej. Ludzie zobaczyli, że warto robić coś razem, bo wszyscy na tym skorzystają – twierdzi ks. Jan Marciniak.
– Kiedy zobaczyłem, że mieszkańcy Henrykowa żyją bez żadnych perspektyw, postanowiłem to zmienić – mówi ks. Marciniak.
Rada parafialna
Proboszcz wiedział, że rosnący we wsi cis to najstarsze drzewo w Polsce, a nawet w Środkowej Europie. Skontaktował się z Dolnośląską Izbą Rolniczą (DIR) i Dolnośląskim Regionalnym Stowarzyszeniem Obszary Wiejskie, by pomogli mu wymyślić plan odnowy Henrykowa związany właśnie z cisem. Na zebraniach Rady Parafialnej przedstawiał swoje pomysły. Ludzie się ożywili, bo zrozumieli, jak wielki skarb mają we wsi. W 2005 r. Rada Parafialna napisała projekt „Nasz cis naszym bogactwem”. Złożono go w Fundacji Wspomagania Wsi. Po kilku tygodniach przyszły pieniądze. 10 tys. zł to duża suma. Można było działać.
Najpierw tablice
Na licznych spotkaniach mieszkańców, po wielu dyskusjach i po lekturach różnych książek, ustalono treść informacji o ważnych momentach z historii wsi, o cisie, o zabytkowym kościele. Młodzież, podczas zajęć komputerowych na plebanii, opracowała tekst. Przygotowano go w dwóch językach: polskim i niemieckim. Henryków leży zaledwie 20 km od granicy z Niemcami, a przed wojną mieszkali w nim niemieccy rolnicy. Po kilkunastu tygodniach dwie identyczne tablice były gotowe. Jedną umieszczono przy plebanii, druga stanęła przy cisie. Mieszkańcy byli dumni z efektu swojej pracy.
Widokówki na pamiątkę
Potem w Henrykowie wydano pocztówki przedstawiające atrakcje wsi. Nikt nie miał wątpliwości, że będą one znakomitą promocją wsi. Widokówki przekazano do Dolnośląskiej Izby Rolniczej, do punktu informacji turystycznej Lubania, do biura gminy i do Fundacji „Pogórze Izerskie”, w której działają mieszkańcy jedenastu okolicznych gmin. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Do Henrykowa zaczęli przyjeżdżać turyści. Mieszkańcy przygotowali dla nich kwatery.
Także władze gminy i radni zobaczyli, że w małej wiosce coś się zaczęło dziać. Pomogli zbudować drogę dojazdową do cisa, wytyczono parking dla turystów, odtworzono kamienny mur, umieszczono tablice ułatwiające dojazd turystom.
W tym samym czasie młodzież ze wsi opracowała stronę www, która pokazuje, co się dzieje w Henrykowie. Pracowali na komputerze znajdującym się na plebanii. Strona działa do dzisiaj i wciąż jest rozwijana.
Sadzonki z certyfikatem
– Postanowiliśmy też promować się przez sprzedaż sadzonek cisa, do których dołączamy certyfikat długowieczności – opowiada ks. Jan Marciniak.
Pomysł bardzo się spodobał. Zapas drzewek szybko się wyczerpał. Dokupiono następną partię. Inicjatywa henrykowian zainspirowała DIR i okoliczne samorządy: kupili prawie tysiąc sadzonek, które posadzono w różnych miejscowościach przy szkołach lub urzędach. To również sprawiło, że o Henrykowie mówiło się w całej okolicy.
– Część pieniędzy ze sprzedaży sadzonek przeznaczyliśmy na realizację naszego nowego wielkiego pomysłu. W 2006 r. zorganizowaliśmy festyn „Imieniny Henrykowa” – mówi ks. Marciniak.
Na imieninach
Na festyn zaproszono okolicznych mieszkańców, a w szczególności tych, którzy noszą imię Henryk lub Henryka. Przybyli też aktor Henryk Gołębiewski, poseł Henryk Gołębiewski i burmistrz Lubania Henryk Rogacki. Posadzili oni swoje drzewka w „Alei Cisów”, która powstała we wsi. W 2007 r., na drugie Imieniny Henrykowa, przyjechał ks. Kardynał Henryk Gulbinowicz. W tym roku także spodziewani są znamienici goście. Swojego cisa ma też pani Konsul Austrii, która przyjechała do Henrykowa na spotkanie poświęcone projektom europejskim i wykorzystaniu funduszy europejskich na Dolnym Śląsku.
– Jestem głęboko przekonany, że podjęte przez mieszkańców Henrykowa działania będą owocowały i pociągną za sobą następne. Chcielibyśmy założyć stowarzyszenie i włączyć się w program odnowy wsi. Stajemy się coraz bardziej znani i rozpoznawalni. Zaczyna się dziać u nas lepiej. Ludzie zobaczyli, że warto robić coś razem, bo wszyscy na tym skorzystają – twierdzi ks. Jan Marciniak.
Artykuł ukazał się w miesięczniku organizacji pozarządowych gazeta.ngo.pl - 03 (51) 2008; www.gazeta.ngo.pl |
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.