W żadnym kraju - a więc i w Polsce - wdrażanie Funduszy Strukturalnych nie było na początku łatwe. Trzeba było przygotować mnóstwo dokumentów, formularze wniosków, procedury, opracować systemy wdrażania, przekazywania pieniędzy, zadbać o bezpieczeństwo środków publicznych. Było ciężko! Zaczęliśmy już jednak wychodzić na prostą. Na brak wniosków nie można narzeć. Tak samorządy, jak organizacje dały sobie radę z wadliwie działającymi generatorami wniosków i całą masą wymaganych załączników. Ale na tym nie koniec. Najpierw wyskoczyły kłopoty z budżetem państwa i nieprzygotowaniem do jego konstruowania według nowej metody. Jak tylko pojawiła się szansa na jakieś rozwiązanie tego problemu, zaczęły się czary nad euro. Konsekwencje machania czarodziejską różdżką przez Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Gospodarki, już teraz czują władze regionalne . A za chwilę mogą poczuć i ci, którzy złożyli wnioski i już prawie dostali pieniądze ze ZPORR.
Na czym właściwie polega problem? Pieniądze, które
Unia Europejska przyznała Polsce na poszczególne programy, priorytety i działania obliczone były w
euro. Tak na sektorowe programy operacyjne, jak na zintegrowany program ZPORR (Zintegrowany Program
Rozwoju Regionalnego ZPORR), realizowany przez władze regionalne.
Samorządy (lub inne uprawnione podmioty) w swoich wnioskach i towarzyszących im budżetach, używają
złotówek. Bo jak inaczej. A jak ogólnie wiadomo, stosunek złotego do euro nie jest (niestety?) jak
1:1 i że 100 euro to raz 490 a innym razem 400 złotych. Nie trzeba było zatrudniać wróżki, żeby
zgadnąć, że problem wisi w powietrzu. No i jest.
W grudniu ubiegłego roku zarządy województw dostały informację, że przy obliczaniu ile złotówek
przypada na poszczególne działania (np. budowę dróg, oczyszczalni ścieków, inwestycje w służbie
zdrowia itp.) należy przyjąć kurs euro z kwietnia 2004. Szczęśliwie był on wtedy wysoki. Wszyscy
się ucieszyli: i samorządy wojewódzkie, i Regionalne Komitety Sterujące (RKS), odpowiedzialne za
wybór projektów, no i najbardziej wnioskodawcy. Zgłaszali więc na potęgę projekty, RKS wybierał
najciekawsze, a zarząd województwa informował, komu przyznano i ile. Jak w bajce.
Teraz jest niższy - znacznie niższy.
Przy dużych kwotach, bo na przykład województwo mazowieckie miało do dyspozycji 300 mln euro, różnice mogą być znaczne (np. 300 mln euro przy kursie 4,78 to 1 mld 434 mln złotych, a przy kursie 4,09 już tylko 1 mld 227 mln zł). To, że złotówka jest coraz "mocniejsza" może nas cieszyć. Ale czy w równym stopniu cieszą się ci, którzy już mieli obiecane pieniądze, już myśleli, że wybudują drogę lub cokolwiek innego, a teraz okaże się że figa z makiem, bo pieniędzy zabrakło?
Urzędy marszałkowskie czują już, że będzie problem. Bo nawet jeśli niektóre samorządy lokalne będą w stanie dużo zaoszczędzić (np. po rozstrzygnięciu przetargów) z obiecanych im środków, to zwolnione w ten sposób pieniądze dla niektórych przyjdą za późno. Mało tego, już wiadomo, że pod koniec marca tego roku zostanie ustalony kolejny obowiązujący kurs euro. Może wyższy. A co jeśli jeszcze niższy? "Dziura" budżetowa będzie jeszcze większa. To jeden problem.
Drugi to wiarygodność. Składam wniosek, dostaję informację, że jest dobry i przyznano mi środki, a potem ich nie ma. Skaza na wizerunku najbardziej grozi samorządom wojewódzkim. Przecież to z nimi kontaktują się samorządy lokalne. I trochę Regionalnym Komitetom Sterującym, bo to przecież one rekomendują zarządom województw najlepsze projekty. Ko by tam szukał winnych w odległym ministerstwie, w kursie euro, w pozycji złotówki. Pieniądze są albo ich nie ma. I tyle. Gminy, powiaty czy inne instytucje, które znalazły się w takiej sytuacji nawet trudno namawiać, żeby zrozumiały i cieszyły się, że nasz polski złoty taki mocny.
Oczywiście trudno w ogóle kogoś obwiniać za taki
stan rzeczy. Można natomiast zasadnie pytać o to, kto teraz to piwo wypije? Kto i z czego pokryje
powstającą w wyniku różnic kursowych dziurę? Samorządy wojewódzkie? Wątpię. Może budżet państwa? To
dobre pytanie. Mam nadzieję, że padnie w czasie mającego się odbyć w przyszłym tygodniu Komitetu
Monitorującego ZPORR. A jeszcze bardziej mam nadzieję, że ktoś udzieli na nie rozsądnej
odpowiedzi.
Źródło: inf. własna