„Pierwszorzędny z czynników drugorzędnych” – tak o roli funduszy europejskich we wzroście gospodarczym mówi prof. Stanisław Gomułka. Korzyścią jest niewątpliwie rozwój infrastruktury. Bilans dla firm jest zdecydowanie gorszy. Nowe programy operacyjne, które właśnie negocjujemy w Brukseli, tylko tę dysproporcję utrwalą - pisze Marek Pielach z Obserwatora Finansowego.
W latach 2014-2020 Polska ma dostać z budżetu UE 120 mld euro. Oczywiście przy nierealnym założeniu, że wykorzystamy 100 proc. środków. Pomijamy tez zwykle około 30 mld euro naszej składki członkowskiej.
Z owych 120 mld euro około 32 mld euro pochłania Wspólna Polityka Rolna, a więc głównie dopłaty bezpośrednie dla rolników. 82,5 mld euro to pula przeznaczona na fundusz spójności, z czego na same programy operacyjne 76,9 mld euro. 60 proc. tej sumy na pięć krajowych programów operacyjnych i jeden ponadregionalny (Polska Wschodnia), 40 proc. na 16 programów regionalnych, prowadzonych przez województwa.
To właśnie 76,9 mld euro na programy operacyjne w funduszu spójności najczęściej mamy na myśli mówiąc „fundusze europejskie”. Szczegółowe warunki ubiegania się o te pieniądze negocjujemy właśnie z Komisją Europejską.
Przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju byli na najlepszej drodze do zakończenia negocjacji programów krajowych, ale Komisja Europejska „przypomniała” sobie, że 16 listopada odbywają się w Polsce wybory samorządowe, rzucono więc wszystko i od 22 września do końca października przedstawiciele polskich województw będą negocjować programy regionalne. Dopiero po nich na stół wrócą programy krajowe. Komisji trudno się dziwić, że wszystkie wątpliwości chce wyjaśnić jeszcze z obecnymi samorządowcami, ale taki kalendarz sprawia, że mogą być oni bardziej ulegli aby szybko zamknąć negocjacje i w blasku fleszy ogłosić pierwsze konkursy tuż przed wyborami.
Czytaj cały artykuł: Z funduszy UE budujemy drogi, ale nie przedsiębiorczość, Marek Pielaach, Obserwator Finansowy, 19.09.2014
Źródło: Obserwator Finansowy