Wydadzą 4 mln zł na namiot. A dla artystów zabrakło
Aż 4 mln zł na namiot dla Sinfonii Varsovii się znalazły, a obcięto obiecany milion z budżetu miejskiego biura kultury na najbardziej nowatorskie projekty artystyczne - oburzają się środowiska warszawskiej kultury niezależnej
Sprawa namiotu wzbudziła wiele emocji podczas ostatnich obrad komisji kultury i całej Rady Warszawy, gdzie głosowano nad poprawkami budżetowymi. Kupiony na szczyt Rady Europy, ustawiony przy Zamku Królewskim 6 lat temu, przeleżał lata w magazynach policyjnych. Teraz został podarowany miastu, które chce go wykorzystać na terenie Sinfonii Varsovii. Ale nikt namiotu nie widział. I nikt do końca nie wie, w jakim jest stanie technicznym i ile będzie wymagał nakładów. Dyrektor Sinfonii Varsovii Janusz Marynowski podjął decyzję na podstawie wizualizacji i planów technicznych. Przekonało go to, że niemiecka firma, która produkowała namiot, robiła podobne na plenerowe koncerty Filharmoników Berlińskich.
Musimy mieć gdzie grać
- To nie będzie namiot, to będzie pawilon. Namiot za 4 mln zł to rzeczywiście byłoby absurdalne - tłumaczy Janusz Marynowski. - To jest duża konstrukcja na betonowych fundamentach, o powierzchni 900 metrów. Da się w niej pomieścić scenę na próby i koncerty oraz widownię na 600 osób. Pierwsze wydarzenie chcemy tu zorganizować w październiku - zapowiada. Przypomina, że od początku były takie plany. Do czasu budowy nowej sali koncertowej na terenie Sinfonia Varsovia Centrum przy Grochowskiej w 2016 r. miała stanąć prowizoryczna konstrukcja.
Niestety, dyrektor nie umie potwierdzić, czy namiot będzie mógł służyć orkiestrze również zimą i czy da się go ogrzać. - Na pewno w ciepłych miesiącach, od kwietnia do października, będzie można z niego korzystać - zapewnia. 4 miliony zł przeznaczone zostaną na przygotowanie terenu, wycinkę drzew, wyburzenie kilku budynków gospodarczych i remont tej namiotowej konstrukcji. Pochodzić będą z budżetu dzielnicy Praga-Południe. - Prowizorki są najtrwalsze. Pożegnajmy się więc na długie lata z salą koncertową na Pradze! - ostrzegała podczas posiedzenia Rady Warszawy opozycja. - Musimy mieć gdzie grać. Miejscem prób Sinfonii wciąż jest technikum kolejowe przy Szczęśliwickiej, bo żaden z budynków na Grochowskiej jeszcze się do tego nie nadaje - odpowiada Janusz Marynowski.
To hamuje reformy
4 miliony na namiot Sinfonii oburzyło środowisko kulturalnych NGO-sów. Zwłaszcza, że na tym samym posiedzeniu komisji, na którym dyskutowana była ta poprawka, dyrektor Biura Kultury Marek Kraszewski przyznał, że w jego budżecie zabraknie miliona na zapowiadany konkurs dotacyjny na "nowatorskie projekty artystyczne".
- To było całkowite zaskoczenie, wiele organizacji przygotowywało swoje projekty właśnie z myślą o tym konkursie. Wyobraźmy sobie, że miasto po prostu nie daje pieniędzy jakiejś instytucji, bez słowa wyjaśnienia - komentuje Aldona Machnowska-Góra z Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury przy Biurze Kultury Urzędu Miasta.
W ub. r. za pieniądze przyznane w tym konkursie swoje projekty zrealizowały m.in.: Fundacja Bęc Zmiana ("Synchronicity 3. Projekt dla Warszawy przyszłości"), Związek Kompozytorów Polskich (festiwal młodych kompozytorów polskich "Chopin Transgresje"), Towarzystwo Przyjaciół Akademii Sztuk Pięknych (Biennale Sztuki Mediów) czy Stowarzyszenie Kulturalne Lado (cykl koncertów "SzaZa ZapraSza").
- To jest ważne również dlatego, że tylko ten konkurs miał być w tym roku oceniany w nowoczesnym systemie eksperckim. Chodzi o to, żeby kulturalnych projektów nie opiniowali urzędnicy i przedstawiciele organizacji pozarządowych, bo to prowadzi do napięć i jest po prostu nieprofesjonalne. Zbudowaliśmy bazę ekspertów (jest ich teraz blisko 70). Wszystko na nic. To jest hamowanie koniecznych reform! - podsumowuje Aldona Machnowska-Góra.
Wczoraj komisja dialogu społecznego ds. kultury wystosowała w tej sprawie pismo do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Podpisali się pod nim m.in.: Grzegorz Lewandowski (przewodniczący KDS), Bogna Świątkowska (Fundacja Bęc Zmiana) i Judyta Nekanda-Trepka (Gmina Wyznaniowa Żydowska). Dyrektor Marek Kraszewski nie chciał tego skomentować.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna