Ratowanie fok, ochrona gniazd morskich ptaków, tropienie morświnów, poprawa jakości morskiej wody i wyławianie sieci widm z Bałtyku - to tylko niektóre zadania, którymi WWF zajmuje się na co dzień. Z okazji Dnia Ochrony Morza Bałtyckiego podsumowujemy je i dzielimy się wiedzą i raportami.
22 marca to Dzień Ochrony Morza Bałtyckiego. Został ustanowiony przez Komisję Helsińską w 1997 roku jako element Światowego Dnia Wody. Dla WWF obchody tego dnia mają szczególne znaczenie. Bałtyk jest jednym z priorytetów w działaniach prowadzonych przez WWF. Dziś je podsumowujemy i przypominamy.
Serce po błękitnej stronie
Najbardziej rozpoznawalny jest Błękitny Patrol WWF. Mieszkańcy nadbałtyckich miejscowości dobrze znają wolontariuszy, rybacy czasem współpracują z Błękitnymi, a nawet turyści, którzy tylko tydzień lub dwa spędzają nad Bałtykiem, wiedzą, z jakim poświęceniem i znawstwem wolontariusze działają. Są tam, gdzie na plaży odpoczywa dorosła foka, pomagają foczym szczeniętom, ptakom schwytanym w sieci czy ubrudzonym olejem. Ludzi pragnących korzystać z zasobów morza jest coraz więcej i mają coraz skuteczniejsze sposoby, by tymi zasobami zawładnąć. Postępująca antropopresja, czyli działalność człowieka mająca wpływ na środowisko przyrodnicze, stwarza olbrzymie zagrożenie dla bałtyckiej fauny.
– Bałtycka populacja jedynego występującego w naszym morzu przedstawiciela waleni, morświna, jest krytycznie zagrożona wyginięciem – informuje Rafał Jankowski, koordynator Błękitnego Patrolu WWF. – Szacuje się, że pozostało już tylko ok. 450 osobników. Głównymi zagrożeniami są przyłów, czyli przypadkowe zaplątanie w sieci rybackie, zakłócenia akustyczne i szkodliwe oddziaływanie toksycznych substancji.
Pozostałe zwierzęta bałtyckie – choćby foki szare czy ptaki lęgowe, a wśród nich takie gatunki jak: sieweczka obrożna, ostrygojad oraz rybitwy: białoczelna, czubata i rzeczna – szczególnie wrażliwe są na niepokojenie przez ludzi. Zwierzęta te wymagają przede wszystkim spokoju niezbędnego do wypoczynku i wychowania potomstwa.
To wezwanie znają już chyba wszyscy, co dobrze wróży bałtyckim zwierzętom: „Gdy zaobserwujesz fokę lub morświna, zadzwoń do Błękitnego Patrolu WWF (tel. 795 536 009) lub do Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego im. prof. Krzysztofa Skóry w Helu (tel. 601 88 99 40). Dzięki temu przeszkoleni wolontariusze będą mogli szybko dotrzeć do zwierzęcia i w razie potrzeby odpowiednio się nim zaopiekować”.
Gdy kwitną glony
Nawet, jeśli ktoś nie spotkał foki, morświna ani Błękitnych nad Bałtykiem, zapewne dotknął go problem, któremu WWF także poświęca wiele uwagi. To przeżyźnienie, a jego najbardziej znanym objawem są zakwity glonów i sinic uniemożliwiające pływanie w sezonie urlopowym.
Przeżyźnienie, zwane też eutrofizacją, jest obecnie największym środowiskowym wyzwaniem dla Morza Bałtyckiego. Zjawisko to zachodzi na skutek zbyt dużych ilości związków azotu i fosforu, zwanych biogenami, w wodzie. Duża ilość związków odżywczych powoduje masowy zakwit glonów i sinic, które potem obumierają. W procesie rozkładu zużywany jest tlen zgromadzony w przydennych warstwach wody i dodatkowo bakterie beztlenowe uwalniają szkodliwy siarkowodór. W ten sposób powstają obszary o obniżonej ilości tlenu lub całkowite pustynie tlenowe, w których życie zamiera.
– Powierzchnia martwych stref w Bałtyku wzrosła 10-krotnie w ciągu ostatnich 115 lat i zajmuje około 14% powierzchni morza – alarmuje Anna Sosnowska, specjalistka WWF ds. ochrony ekosystemów morskich. – Biogeny, które trafiają do Bałtyku pochodzą z różnych źródeł: ze ścieków, z przemysłu, z powietrza. Aż 50% biogenów spływających do Bałtyku pochodzi z rolnictwa, z nadmiernych ilości nawozów sztucznych oraz z odchodów zwierząt, których rośliny nie są w stanie wchłonąć – dodaje.
Prognozy wskazują, że w najbliższych latach produkcja rolna będzie wzrastać. Wynika to między innymi z tego, że aby zaspokoić potrzeby coraz większej liczby ludzi, którzy są także bardziej bogaci i np. spożywają coraz więcej mięsa, światowa produkcja żywności musi zwiększyć się dwukrotnie do roku 2050. Jeżeli nie będą temu towarzyszyć działania na rzecz ochrony środowiska morskiego przed azotanami i fosforanami obecnymi w oborniku i w nawozach sztucznych, ich stężenie w wodzie będzie rosło.
Dlatego należy pilnie zmienić podstawowe narzędzie określające kształt sektora rolnego w UE, jakim jest Wspólna Polityka Rolna. Reforma jest niezbędna, by sprostać gospodarczym, społecznym oraz środowiskowym wyzwaniom, jakie stawiają obszary wiejskie w Europie w XXI wieku. Zamiast modelu rolnictwa intensywnego, należy zapewnić wsparcie rolnictwu zrównoważonemu, które umożliwia produkcję dobrej jakościowo żywności, sprzyja powstawaniu dobrze prosperujących społeczności wiejskich oraz zabezpiecza i chroni środowisko.
Jaki łosoś, dorsz czy śledź?
Równie przemyślanego podejścia wymaga rybołówstwo. WWF podpowiada jakie ryby wybierać, aby mieć pewność, że pochodzą one z połowów, które nie wpływają negatywnie na naturalne morskie ekosystemy.
Z danych FAO, czyli Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, wynika, że obecnie ok. 30% światowych zasobów ryb jest przełowionych, a ok. 60% jest poławianych na najwyższym możliwym poziomie.
– Z przełowieniem, a więc nadmierną eksploatacją ryb lub innych morskich organizmów, mamy do czynienia wtedy, kiedy z danego stada wyławianych jest w danym okresie więcej ryb niż będzie się w stanie odrodzić – wyjaśnia Justyna Zajchowska, specjalistka WWF ds. Zrównoważonego Rybołówstwa. – Nadmierne połowy zagrażają naturalnej równowadze populacji i stabilności stad ryb. Zjawisko przełowienia jest problemem globalnym. W Bałtyku natomiast nadmiernie eksploatowane są 3 z 12 poławianych stad, w tym stado dorsza zachodniego, stado śledzia w Zatoce Ryskiej oraz szprot – dodaje.
Jedną z najważniejszych przyczyn przełowienia są zbyt wysokie limity połowowe ustalane co roku przez ministrów ds. rybołówstwa Unii Europejskiej. Przykładowo dla dwóch ważnych gospodarczo dla Polski stad bałtyckiego dorsza, Rada Ministrów ds. Rolnictwa i Rybołówstwa UE zdecydowała o limitach połowowych na rok 2017 wyższych niż zalecenia naukowe, a co za tym idzie niezgodnych z najważniejszym celem obowiązującej Wspólnej Polityki Rybołówstwa. Wymaga ona zakończenia nadmiernych połowów tam, gdzie to możliwe do 2015 roku, a najpóźniej do 2020.
W związku z tym WWF apeluje do unijnych ministrów odpowiedzialnych za rybołówstwo o pełne respektowanie rekomendacji naukowych przy ustanawianiu limitów połowowych dla stad ryb Bałtyku, a także o podejmowanie decyzji zgodnych z wymogami Wspólnej Polityki Rybołówstwa oraz nowym Wieloletnim Planem Zarządzania dla stad ryb dorsza, śledzia i szprota Morza Bałtyckiego. To jest droga do przywrócenia dawnego bogactwa ryb Morza Bałtyckiego.
Postawa konsumencka ma bezpośrednie przełożenie na dostawców i producentów produktów rybnych, a w konsekwencji także na samych rybaków i wreszcie na polityków.
WWF chroni przed widmami
WWF zajął się też problemem, o którym na co dzień mieszkańcy lądu w ogóle nie myślą, a który na morzu narasta jak kula śniegowa. Chodzi o śmieci. Odpady znajdują się zarówno w wodzie morskiej, jak i na plaży. 56% wszystkich odpadów znajdujących się na bałtyckich plażach to tworzywa sztuczne, np. opakowania plastikowe i ich pozostałości, a w samym morzu to zagubione sieci zwane sieciami widmami.
– Jak pokazują badania naukowe, sieci pozostawione w morzu nadal łowią, a ich efektywność utrzymuje się w granicach od 6 do 20% ich roboczej zdolności połowowej – zwraca uwagę Marta Kalinowska, specjalistka WWF ds. ochrony ekosystemów morskich. – Przy ustanawianych rokrocznie kwotach połowowych na najwyższym możliwym poziomie gwarantującym stabilność populacji ryb te dodatkowe 6% przyłowu zaburza stabilność stad – podkreśla. – Ponadto, sieci zrobione są z tworzyw sztucznych, które zalegają wiele lat w morzu mogą uwalniać mikrocząsteczki plastiku, szkodliwe dla ryb i innych organizmów morskich.
Przeprowadzone na zlecenie WWF oszacowania wykazały, że co roku w wodach Bałtyku w skutek zdarzeń losowych (sztormy, kolizje, zaczepy) rybacy gubią od 5 500 do 10 000 sieci stawnych. Każda z tych sieci waży około 9,5 kg. Doliczając do tego sieci widma znajdujące się na około 3 000 wraków statków stwierdzono, że tylko w polskiej strefie Bałtyku może zalegać aż 810 ton sieci widm.
Przyczyn takiego stanu rzeczy można dopatrywać się w niewystarczającej świadomości ekologicznej użytkowników morza. Aby stawić czoło problemowi zagubionych sieci, WWF od lat prowadzi działania wspólnie z rybakami i nurkami polegające na poszukiwaniu i wyławianiu zalegających narzędzi połowowych z morza.
WWF działa na rzecz przyrody Bałtyku na co dzień. Dzień Ochrony Morza Bałtyckiego to dobry moment, żeby przypomnieć mieszkańcom Ziemi, że każdy z nich może zapobiegać zanieczyszczeniu czy problemom związanym z bioróżnorodnością mórz i oceanów, w tym przełowieniu zasobów ryb nie tylko w Bałtyku, ale i w innych morzach i oceanach świata.
RAPORTY, PUBLIKACJE:
Źródło: Fundacja WWF Polska