CHOROŚ: Czego jeszcze potrzeba do poprawy jakości współpracy? Czasu, cierpliwości i szerszej perspektywy. Zmiany nigdy nie będą tak głębokie i szybkie, jak chcieliby ich liderzy i liderki. Ale dziś już nie ma powrotu do pewnych rozwiązań, których nawet nie warto tu przywoływać.
Jedną z pierwszych rzeczy, których po przyjściu do pracy w urzędzie nauczył mnie kolega, pracujący już od jakiegoś czasu, było to, że „tu zegarki mierzą czas w kwartałach”. Jest to prawda. Zmiana, jaka zachodzi w strukturze takiej jak urząd dużego miasta, nigdy nie jest natychmiastowa i rewolucyjna. Z mojej, „trzeciosektorowej” perspektywy jest to powolny ruch maszyny, przestawiającej się na nowe tory. Ta perspektywa czasu jest nam potrzebna, aby ocenić procesy zachodzące w administracji, w tym zmiany we współpracy z trzecim sektorem.
Patrzmy nie tylko w przód
W rozmowach oceniających tę współpracę, w których mam sposobność uczestniczyć, często słyszę rozczarowanie, zniechęcenie oraz pretensje do drugiej strony, zazwyczaj tej urzędowej. Niejednokrotnie te oceny są uzasadnione, a diagnozy trafne. W każdym samorządzie w Polsce, jak i w każdym urzędzie centralnym, bardzo łatwo wskażemy te elementy, które wymagają natychmiastowej poprawy.
Stawiając oceny, odnosimy się zazwyczaj do sytuacji, którą uznajemy za model docelowy, stan prawie idealny. Nie powinien to być jednak jedyny punkt odniesienia. Musimy także spojrzeć na to, co osiągnęliśmy przez ostatnie lata. Patrzę na współpracę administracji z organizacjami z perspektywy miasta wojewódzkiego. Stawiając pytanie: „czy przez ostatnie lata jakość współpracy i zrozumienia między NGO a administracją wzrosła?”, odpowiadam: „tak! I to zdecydowanie”. Mam wrażenie, że jest to w miarę powszechne odczucie w środowisku urzędników zajmujących się współpracą z organizacjami pozarządowymi.
Kluczowe znaczenie w tym procesie mają według mnie następujące czynniki:
1. Transfer ludzi
Następuje transfer kompetentnych osób z doświadczeniem „trzeciosektorowym” do administracji publicznej. Wnoszą one nowe idee i pomysły, a przede wszystkim nową perspektywę pracy. Zdarza się, że osoby te zajmują kluczowe stanowiska w administracji, pozwalające im na kreowanie polityki w danym zakresie. Niestety transfer ten nie odbywa się w dwie strony. Na pewno przyspieszyłoby to proces podnoszenia jakości współpracy pomiędzy trzecim sektorem a administracją. Mam jednak nadzieję, że kiedyś dojdziemy do sytuacji, w której tak samo częste będą przejścia z pierwszego sektora do trzeciego.
2. Wymuszane partnerstwo
Przez kilka lat zrealizowano wiele projektów, których nadrzędnym celem była poprawa jakości współpracy bądź wypracowanie jej standardów. Metodą „kropla drąży skałę” doprowadzono do tego, że współpraca z organizacjami przestała być fanaberią bądź marginesem działalności. Był to proces odgórnie sterowany – zazwyczaj za pomocą środków z Unii Europejskiej – ale należy ocenić, że bardzo skuteczny.
3. Profesjonalizacja sektora
Po wielu latach w Polsce powstała klasa organizacji pozarządowych stanowiących w ocenie administracji poważnego partnera w realizacji zadań publicznych, zazwyczaj trudnych i niewdzięcznych. Organizacje te udowodniły, że mogą działać na wysokim poziomie, często wspierając administrację w jej działaniach. Na marginesie należy oczywiście zwrócić uwagę, że proces ten nie jest jednak jednoznacznie pozytywny dla organizacji pozarządowych i wiążą się z nim znaczące zagrożenia dla trzeciego sektora, poczynając od jego samodefinicji. To jednak temat na osobną dyskusję.
4. Rosnąca rola ruchów miejskich
Na poziomie samorządowym głos mniej lub bardziej zorganizowanych grup mieszkańców i mieszkanek ma coraz większe znaczenie polityczne. Hasła głoszone przez nie zostały uznane za słuszne i nośne. Władze samorządowe nie mogą ich pomijać. System administracji jest przy tym tak skonstruowany, że wie, jak włączyć w dialog sformalizowane grupy, czyli organizacje pozarządowe.
5. Wszystko się zmienia. Urzędy także
Ta maszyna jest w powolnym, ale ciągłym ruchu. A co najważniejsze, stoją za nią konkretne osoby ze swoimi emocjami, oczekiwaniami i potrzebami. Nie znam ludzi, którzy mieliby potrzebę źle pracować, być niekompetentnymi i niemiłymi. Urzędnicy i urzędniczki także chcą czuć satysfakcję z wykonywanej pracy i jeśli widzą, że coś można robić lepiej czy ciekawiej, to chętnie to w ten sposób zrobią. Razem z nimi zmienia się także urząd, w którym pracują.
Potrzeba perspektywy
Na koniec musimy sobie odpowiedzieć na pytanie o to, czego jeszcze potrzeba do poprawy jakości współpracy? W mojej ocenie: czasu, cierpliwości i szerszej perspektywy. Zmiany nigdy nie będą tak głębokie i szybkie, jak chcieliby ich liderzy i liderki. Oczywiście, bez nich one się nie „zadzieją”, ale ciężko jest prowadzić ich ocenę, stojąc w ich wnętrzu. Wierzę, że z perspektywy czasu okaże się, że ostatnie lata były rewolucją w stosunkach administracji z trzecim sektorem i nie ma już powrotu do pewnych rozwiązań, których nawet nie warto tu przywoływać.
Na pytanie: „czy przez ostatnie lata jakość współpracy między NGO a administracją wzrosła?”, odpowiadam: „tak! I to zdecydowanie”.