Wydarzenie, które pozwala odczuć wspólnotę losów miast zniszczonych wojną, może stać się początkiem debaty o tożsamości współczesnej Warszawy. Czy potrafimy dziś odczuwać solidarność z tymi, których miasta były lub właśnie są niszczone i będą musiały podnieść się tak, jak kiedyś Warszawa?
Przy okazji siedemdziesiątej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego nie milkną dyskusje o tym, jaki kształt powinien mieć współczesny patriotyzm. Jednym bliższy jest model patriotyzmu krytycznego, każący wciąż na nowo stawiać pytania o sens wydarzeń, których rocznice czcimy. Dla innych nie ma nic złego we wkraczaniu w sferę kultury popularnej, dzięki której można docierać do coraz to nowych grup odbiorców. Są wreszcie także głosy mówiące, że nowoczesny patriotyzm powinien być „obywatelski” – iść w stronę działania na rzecz poprawy rzeczywistości, do czego miałyby nas motywować rozmaite rocznice.
Wydarzeniem, które pozornie nie wpisuje się w żaden z nurtów tej debaty, jest skromna wystawa fotografii, której wernisaż odbędzie się 1 sierpnia w Domu Towarowym Braci Jabłkowskich. To zaledwie kilkanaście czarno-białych zdjęć, w dodatku zrobionych przez czternastoletniego fotografa-amatora. Wszystkie zdjęcia przedstawiają ruiny miasta. Gdyby nie drobne szczegóły – przede wszystkim pojawiające się tu i ówdzie charakterystyczne wierzchołki minaretów – moglibyśmy powiedzieć, że jest to „miasto jak każde inne”.
Uniwersalny wymiar
To wrażenie potęguje forma zdjęć. Jak pisze o nich w dołączonej do wystawy notki sam autor: „te zdjęcia są niewyraźnie, nieostre, źle skadrowane; kompletny amator w przed- cyfrowej rzeczywistości”. Rzeczywiście, fotografiom daleko do jakiejkolwiek świadomej konwencji czy stylistyki: jest to po prostu dość surowa, czasami nieudolna wręcz rejestracja rzeczywistości.
Wszystkie zdjęcia na wystawie przedstawiają Bejrut, zniszczony w latach osiemdziesiątych w trakcie trwającej wiele lat libańskiej wojny domowej. Ich autorem jest Fadi Zabad, który wtedy był fotografem-amatorem, zostały zaś zrobione w roku 1993 w starej części Bejrutu – wówczas wciąż nieodbudowanej po wojennych zniszczeniach.
Fadi Zabad po zrobieniu tych zdjęć nie został znanym fotografem. Dziś jest bankierem, choć, jak twierdzi, „z artystyczną duszą”. Nie jest to więc retrospektywa znanego artysty, nie pokazuje się tu „białych kruków”, ba – sam autor, jak twierdzi, jest zaskoczony, że jego zdjęcia ujrzały światło dzienne, bo ostatnie dwadzieścia lat przeleżały w szufladzie.
Dlaczego zatem 1 sierpnia w Warszawie – pośród wielu doniosłych wydarzeń, koncertów i pochodów – warto wybrać oglądanie kilkunastu amatorskich zdjęć gruzów odległego miasta? Ponieważ pozwalają one na chwilę zdjąć aurę wyjątkowości z wydarzenia, którego rocznicę czcimy, i nadać mu uniwersalnego wymiaru. To sprawia, że przez poczucie związku z historią bliskiego nam miasta możemy odczuć wspólnotę losu z ludźmi i narodami, do których na co dzień jest nam bardzo daleko.
Miasta po katastrofie
Jednym z największym dramatów rozpoczętego siedemdziesiąt lat temu ostatniego polskiego powstania – ustępującym oczywiście tragedii śmierci do dziś nieustalonej precyzyjnie liczby mieszkańców Warszawy – było unicestwienie tkanki miasta. Z tego powodu Warszawa – nie tylko dla Polaków, ale także zapewne na całym świecie – stała się jednym z symboli „miast zburzonych”. Oczywiście – niejedynym. Wielu warszawiaków słyszało zapewne o wojennych zniszczeniach Drezna czy Londynu, mniej zapewne o losie Rotterdamu czy francuskiego Hawru. Zniszczone w trakcie tej samej wojny światowej Tokio czy Manila to już zapewne dla wielu odległe skojarzenia.
Nie chodzi oczywiście o porównywanie liczb ofiar czy procentów zabudowy, która uległa zatraceniu. Zajęcie takie urągałoby pamięci ofiar. Można jednak zastanowić się nad poczuciem solidarności z tymi, którzy przeżyli – oraz z ich potomkami. Oprócz bolesnego w wielu przypadkach wymiaru osobistego, mieszkańcy „miast po katastrofie” musieli także zmierzyć się z niezwykle trudnym doświadczeniem życia w zrujnowanym mieście.
Jak różne były to doświadczenia, można się przekonać, śledząc losy odbudowy zniszczonych w trakcie działań wojennych miast. W niektórych przypadkach słowo „odbudowa” jest niewłaściwe – wspomniany Hawr nie został zrekonstruowany, ale zbudowany od nowa według modernistycznych założeń architekta Auguste Perreta. Jeśli chodzi o rekonstrukcję Warszawy, to jest to temat wciąż słabo obecny w świadomości mieszkańców miasta – a przecież uczestnictwo w odbudowie miasta po wojnie było przeżyciem pokoleniowym dla całej generacji jego dawnych i nowych mieszkańców.
Bezimienne miejsca
Choć zdjęcia na wystawie „Bejrut-Warszawa. Po-wstanie” pokazują miasto w momencie zniszczenia, a nie odbudowy, to temat ten zostanie poruszony w ramach wydarzeń towarzyszących. Odbędzie się między innymi spacer śladami powojennych rekonstrukcji Warszawy (2 sierpnia) oraz dyskusja „Miasto po katastrofie: pamięć, tożsamość i odbudowa” (5 sierpnia), w której głos zabierze dyrektor Muzeum Warszawy, Jarosław Trybuś. Być może dowiemy się z niej, czy temat powojennej odbudowy miasta będzie coraz mocniej obecny w oficjalnej wykładni o historii Warszawy.
Życie w mieście po katastrofie to jednak nie tylko odbudowa, ale także doświadczenie życia wśród gruzów. Często wieloletniego. O ile ikoniczną fotografię figury Chrystusa z Krakowskiego Przedmieścia leżącej wśród ruin kojarzy dziś prawie każdy warszawiak, o tyle nie wszyscy znają niezwykłe zdjęcia powojennej codzienności w ruinach autorstwa na przykład Zofii Chomętowskiej. Wspomnienie zabaw pośród ruin jest powszechne wśród urodzonych tuż po drugiej wojnie światowej mieszkańców stolicy. To, co przeżywali ludzie po zakończeniu ostatniej wojny w Warszawie, niecałe dwadzieścia lat temu było udziałem Fadiego Zabada w Bejrucie. „Kiedy ojciec doświadczał tętniącego życiem Bejrutu, ja dotykałem pozbawionej życia, opuszczonej strefy kompletnego zniszczenia. Jego budynki i ulice miały nazwy - Plac de L’Etoile, Kino Rivoli, ulica Weygand czy Plac Bohaterów. Moje były bezimienne” – wspomina autor zdjęć, który będzie gościem wernisażu wystawy 1 sierpnia.
Wydarzenie, które pozwala odczuć wspólnotę losów miast zniszczonych wojną, może stać się początkiem debaty o tożsamości współczesnej Warszawy. O tej jej części, która, jak pisze kuratorka wystawy, Dominika Blachnicka-Ciacek, jest jednocześnie unikalna i powtarzalna. Na ile współcześni mieszkańcy Warszawy mają świadomość, że ich miasto powstało z gruzów i w jakich okolicznościach się to stało? Czy potrafimy dziś odczuwać solidarność z tymi, których miasta były lub właśnie są niszczone i będą musiały podnieść się tak, jak kiedyś Warszawa? Wystawa „Bejrut-Warszawa. Po-wstanie” to okazja do postawienia zupełnie nowych pytań – takich, które dotychczas w narracji towarzyszącej pamięci o powstaniu warszawskim były słabo obecne.
„Bejrut-Warszawa. Po-wstanie”, 1- 10. sierpnia 2014
Dom Towarowy Braci Jabłkowskich
Ul. Bracka 25, Warszawa
godz.15.00-20.00 / wstęp wolny
Kuratorka: Dominika Blachnicka-Ciacek
Źródło: inf. własna (ngo.pl)