Prowadzenie przedsiębiorstwa społecznego zawsze było trudne, ale z roku na rok staje się coraz trudniejsze. Przy takiej inflacji i braku wsparcia od organów państwowych działanie spółdzielni przestaje mieć jakikolwiek ekonomiczny sens, a ten społeczny ewidentnie liczy się dla państwa coraz mniej.
Ruch spółdzielczy w Polsce swoją tradycją sięga końcówki XIX wieku. Już w 1904 roku Edward Abramowski, polski filozof i działacz społeczny, w tekście „Znaczenie spółdzielczości dla demokracji” stwierdził, że spółdzielnia to miejsce, w którym ludzie razem podejmują decyzje, dyskutują i dochodzą do rozwiązań. Jego zdaniem właśnie spółdzielnie są być prawdziwą szkołą demokracji, ponieważ można nauczyć się jej tylko przez „wspólne działanie we wspólnych sprawach”.
Jak ruch spółdzielczy wygląda dziś w Polsce – ponad 100 lat po tekście Abramowskiego, w zupełnie innych warunkach ekonomiczno-społecznych? Z okazji nadchodzącego Dnia Spółdzielczości warto przyjrzeć się działającym spółdzielniom, żeby na ich przykładach zobaczyć, jak idee wspólnego działania realizowane są w XXI wieku przez spółdzielnie z różnych stron Polski. Jak i kiedy powstały? Co było bodźcem do ich założenia? Czym się zajmują? Jak oceniają panujące w Polsce warunki do działania i stan przepisów prawnych?
W spółdzielni zrzeszają się ludzie, nie kapitał
Inaczej niż spółki handlowe, w ramach spółdzielni zrzeszają się ludzie – a nie kapitał. Oznacza to, że do założenia spółdzielni zakładający ją członkowie nie muszą dysponować kapitałem zakładowym, a ponadto każdy jej członek musi dysponować przynajmniej jednym udziałem.Dlaczego akurat tak?
Przede wszystkim spółdzielnia jest organizacją prowadzącą działalność gospodarczą, która wyznacza sobie cele ściśle społeczne. Wbrew neoliberalnym ekonomistom, na czele z Miltonem Friedmanem, który wprost stwierdził, że „biznes – czyli firmy i korporacje − nie mają i nie mogą mieć żadnych zobowiązań moralnych poza akumulacją kapitału”, spółdzielnie poruszają się w sferze, w której czynniki gospodarcze są bezpośrednio powiązane z aspektami społecznymi funkcjonowania gospodarek. W ramach polskiego prawa mówi się o spółdzielniach pracy, które dzielą się na trzy typy: spółdzielnie inwalidów, których celem jest zawodowa rehabilitacja osób niepełnosprawnych; spółdzielnie niewidomych, skupione na rehablitiacji osób należących w szczególności do tej grupy, oraz Spółdzielnie Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego, stawiające sobie za cel kultywowanie tradycyjnych wartości i pielęgnowanie tradycji. Każdego członka spółdzielni wiąże z nią spółdzielcza umowa o pracę, a kodeks pracy znajduje zastosowanie dopiero wtedy, gdy prawo spółdzielcze nie reguluje danej kwestii.
Jak jednak w rzeczywistości wygląda działanie gospodarcze zorientowane na wspólnotę i ludzi?
Inwestycja w cele społeczne
Jedną z działających w taki sposób w Polsce jest Spółdzielnia Socjalna „Sąsiedzi” z siedzibą w Pieniężnie. Działająca od września 2019 roku spółdzielnia została założona przez Gminy Pieniężno i Lelkowo, dzięki wsparciu OWIES w Elblągu. Pracujący w ramach spółdzielni zajmują się między innymi organizacją wywozu nieczystości, prowadzeniem stołówek szkolnych w Zagajach, Lelkowie oraz Pieniężnie i przeprowadzaniem remontów przy drogach gminnych.
Zapytany o powody, dla których ludzie w Pieniężnie i Lelkowie zdecydowali się działać w ramach spółdzielni socjalnej, prezes Mateusz Sobieszczuk odpowiada:
− Spółdzielnia to rozwiązanie, które najlepiej pozwala nam odpowiedzieć na zapotrzebowanie gmin założycieli. To konkretne działania ekonomiczne, ale prowadzone z wykorzystaniem potencjału naszych mieszkańców, których zatrudniamy i dla których świadczymy nasze usługi.
Pytany o to, czego jego zdaniem najbardziej brakuje w przypadku spółdzielni, mężczyzna odpowiada:
− Wiedzy. Jako Spółdzielnia osób prawnych realizujemy zadania na rzecz samorządów założycieli w oparciu o regulacje prawne z wykorzystaniem klauzul społecznych. Jako Spółdzielnia dobrze oceniamy te rozwiązania, natomiast w mojej ocenie ciągle brakuje wiedzy w społeczeństwie na temat stosowania tych rozwiązań. To dlatego i ze względu na brak stabilności prawa wielu decydentów boi się stosować takie rozwiązania, które byłyby korzystne dla spółdzielni.
Szczególną uwagę warto zwrócić na najczęstsze nieporozumienia jeśli chodzi o samą ideę spółdzielczości. Jak czytamy na stronie „Sąsiadów”, spółdzielnie nie są podmiotami prywatnymi. Wyraźnie określają to ustawy z dnia 16 września 1982 roku o prawie spółdzielczym oraz ustawa o działaniu spółdzielni socjalnych z dnia 27 kwietnia 2006 roku (z późniejszymi zmianami). Ustawa o działaniu spółdzielni socjalnych zakłada między innymi, że spółdzielnia jest „dobrowolnym zrzeszeniem […] osób, o zmiennym składzie osobowym i zmiennym funduszu udziałowym, które w interesie swoich członków prowadzi wspólną działalność gospodarczą”.
Spółdzielnia Socjalna „Sąsiedzi” powstała z inicjatywy samorządów dwóch gmin, co sprawia, że to one – jako założyciele − pełnią nadzór nad jej działalnością. Wyznaczają również zarząd, który w ich imieniu kieruje pracami spółdzielni. To niezwykle ważne, ponieważ oznacza, że o sposobach działania, ale również i kierunkach rozwoju spółdzielni oraz wyznaczanych przez nią celach społecznych nie decyduje prywatna osoba, ale samorząd.
Spółdzielnie nie są osobami fizycznymi. Jako podmiot gospodarczy każda spółdzielnia posiada osobowość prawną, figuruje więc w Krajowym Rejestrze Sądowym prowadzonym przez sądy gospodarcze. W związku z tym spółdzielnie podlegają wszystkim przepisom i obowiązkom sprawozdawczym, które spełniać muszą inne podmioty gospodarcze.
Spółdzielnie nie są nastawione na maksymalizację zysku właścicieli i zarządu. Inaczej niż w przypadku prywatnych firm, w których obowiązkiem staje się wypracowanie możliwie największego zysku, który następnie można będzie skapitalizować, spółdzielnie – jako podmioty ekonomii społecznej − kierują się zasadą inwestycji w wybrane przez siebie cele społeczne.
Co to znaczy? Każdy podmiot gospodarczy wykonuje pracę, dzięki której wytwarza konkretne dobra – na przykład towary lub usługi. Wyspecjalizowana działalność na rynku pracy sprawia, że powstają nadwyżki – produkuje się więcej, niż jest to niezbędne, bądź to w celu zabezpieczenia się na przyszłość, bądź też w celu sprzedaży wytworzonych dóbr. W prywatnie zarządzanych podmiotach gospodarczych nadwyżki najczęściej trafiają do właścicieli firmy i zarządu, ewentualnie są wypłacane udziałowcom w formie dywidendy. Nie oznacza to, że nie są one inwestowane, jednak to, w co zostaną one zainwestowane jest „wyłącznie” sprawą właścicieli firmy. Tymczasem przedsiębiorstwa społeczne inwestują wypracowane nadwyżki zależnie od wyznaczonych sobie celów w działalność lub we wspólnotę lokalną. Ponadto, w przypadku spółdzielni właściciele (czyli samorządy) nie mogą pobierać zysków lub dywidend w związku z ich działalnością. Spółdzielnie mogą przy tym korzystać z preferencji podatkowych − wydatki przeznaczone na reintegrację społeczną, zawodową lub wsparcie środowisk lokalnych zmniejszają kwotę należnego podatku dochodowego.
Tylko rozwój społeczny gwarantuje rozwój gospodarczy
Innym przykładem działającej spółdzielni jest Spółdzielnia Socjalna „OPOKA” w Kluczach. Powstała w ramach Projektu „ABC Gospodarki Społecznej”, dofinansowanego ze środków należącego do Unii Europejskiej EFS (Europejskiego Funduszu Społecznego), „OPOKA” działa już od 2009 roku. Działania spółdzielni łączą w sobie „profesjonalizm działalności gospodarczej z nadrzędnym uwzględnieniem indywidualnych celów społecznych”, realizując w ten sposób podstawowe założenia ekonomii społecznej. W ramach spółdzielni działają między innymi Zakład Aktywności Zawodowej w Chechle, skupiający się na integracji społecznej i zawodowej osób z niepełnosprawnościami, oraz restauracja w Kluczach. Obecnie ZAZ zatrudnia 20 osób niepełnosprawnych w gastronomii, czyli w zawodach kucharza, kelnera i pomocy kuchennej, których wysiłki można docenić, odwiedzając restaurację spółdzielczą.
OPOKA została uznana małopolskim przedsiębiorstwem społecznym dekady, zajęła także II miejsce w ogólnopolskim konkursie „Znak Jakości Ekonomii Społecznej i Solidarnej 2022” w kategorii: Sukces rynkowy.
Sukces spółdzielni nie wziął się znikąd. Kierując się mottem laureata Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, profesora Muhammada Yunusa, według którego „tylko rozwój społeczny gwarantuje rozwój gospodarczy”, OPOKA za główny cel swoich działań uznaje przywrócenie na rynek pracy osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Próby reintegracji zawodowej realizowane są w ramach spółdzielni przez „prowadzenie wspólnego przedsiębiorstwa oraz umożliwienie osobom bezrobotnym aktywizacji zawodowej”.
Jak jednak mówi prezes Spółdzielni „OPOKA”, Monika Miszczyńska , warunki, w których działają dzisiaj spółdzielnie są trudne.
– Funkcjonując na rynku od ponad 10 lat mamy podejście, że naprawdę do prawie każdej zmiany damy radę się przyzwyczaić. Często wymaga to od nas wiele pracy i wysiłku, żeby zorientować się w przepisach prawnych i wymaganiach, jednak od zawsze wierzyliśmy, że ma to sens – mówi.
Pytana o realia funkcjonowania spółdzielni, wskazuje jednak nie kwestie prawne, ale ekonomiczne, wśród których wymienia przede wszystkim inflację.
– Jesteśmy dużym zakładem, zatrudniamy więcej niż kilka osób z niepełnosprawnościami. W związku z tym coraz częściej okazuje się, że ceny posiłków, które możemy zaproponować jako restauracja po prostu nie są konkurencyjne dla klientów – kontynuuje. – Jako przedsiębiorstwo społeczne musimy zatrudniać konkretną liczbę osób z niepełnosprawnościami, co generuje wyższe koszty niż gdybyśmy tego nie robili. Ponadto, w związku z rosnącymi rachunkami za energię, coraz częściej okazuje się, że zwyczajnie przegrywamy ekonomicznie. Nawet proponując klientom ceny posiłków obliczane tak, aby wyjść na przysłowiowe „zero”, nie mówiąc już o generowaniu zysku, nie jesteśmy w stanie konkurować z małymi spółkami, które nie muszą spełniać warunków stawianych spółdzielniom – opowiada dalej.
Kiedy pada pytanie o perspektywy, jakie widzi dla dalszego funkcjonowania spółdzielni w Polsce na najbliższą dekadę, kobieta zasępia się i mówi:
– Prowadzenie przedsiębiorstwa społecznego zawsze było trudne, ale z roku na rok staje się coraz trudniejsze. Przy takiej inflacji bez wsparcia od organów państwowych działanie spółdzielni przestaje mieć jakikolwiek ekonomiczny sens, a ten społeczny powinien być jednak na pierwszym miejscu.
Pytana o kwestię wsparcia, jakie otrzymuje spółdzielnia, prezes Miszczyńska mówi:
– Ogromną pomoc stanowią dla nas dotacje państwowe i samorządowe, dzięki którym jesteśmy w stanie sobie pomagać. Obecnie na przykład jesteśmy na etapie wykańczania dużej restauracji w ramach Zakładu Aktywności Zawodowej, o której budowie – gdyby nie dofinansowania pozyskane z lokalnych urzędów – nie moglibyśmy w ogóle pomyśleć − komentuje.
Wzór innowacyjności
Kolejnym przykładem podmiotu gospodarczego, który realizuje z powodzeniem cele społeczne jest założona przez Majkę Lipiak i Artura Szaflika Fundacja „Leżę i Pracuję”. To agencja marketingowa, w której pracują osoby sparaliżowane – jak Artur, który jest osobą z paraliżem czterokończynowym.
Kiedy razem z Majką zakładali Fundację, wiele osób nie mogło uwierzyć w to, jak osoby sparaliżowane mogą odnaleźć się na rynku pracy, dziś są stawiani za wzór innowacyjności, a z ich usług korzystają kolejni klienci. I chociaż usługi, które proponują – takie jak copywriting, prowadzenie mediów społecznościowych, czy audyty w zakresie dostępności cyfrowej − w niczym nie ustępują tym świadczonym przez inne agencje marketingowe, to sami mówią, że ich celem jest przede wszystkim „poprawa jakości życia osób z niepełnosprawnościami”. W końcu dlaczego to oni mają dostosować się do warunków pracy, a nie – warunki pracy do ich możliwości?
Jak pokazują „Sąsiedzi”, „OPOKA” czy „Leżę i Pracuję”, ekonomia społeczna nie jest romantyczną utopią. To próba przywrócenia horyzontu gospodarce społecznego horyzontu, zwrócenia uwagi na tych, o których najczęściej w ramach działalność ekonomicznej się zapomina – ludzi. Jednak do funkcjonowania spółdzielni potrzebne jest konkretne wsparcie administracyjne i finansowe, którego w obecnym momencie zdaniem osób zaangażowanych w ruch spółdzielczy po prostu brakuje. W takiej sytuacji pozostaje mieć nadzieję, że Dzień Spółdzielczości będzie przypomnieniem o tym, że inna gospodarka jest możliwa.
Maciej Możański − filozof, kontynuuje studia na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Redaktor Magazynu Kontakt, publikował między innymi w „Gazecie Wyborczej”.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.