Wbili kij w mrowisko polskiej kultury pod koniec lat 90. Można by rzec, że wydobyli sztukę współczesną w Polsce z niebytu. W ciągu kilkunastu lat stali się marką rozpoznawaną w świecie. Lokal na kulturę to przestrzeń, dzięki której chcą stać się bardziej widoczni w „rodzinnym” mieście.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z przeprowadzki, poprzedni lokal miał swój urok, ale była to, mówiąc wprost, ruina. Dawniej lokal nie był naszym priorytetem, galeria rozwijała się dobrze przez całą dekadę w dość spartańskich warunkach, umieliśmy się przystosować i wykorzystać to, co mieliśmy, do kształtowania programu, no ale trudno było wciąż udawać, że jesteśmy garażową galerią, od dawna nią już nie będąc – tłumaczy Michał Kaczyński z Fundacji Galerii Raster.
Fundacja w konkursie „Lokal na kulturę” wystartowała dwukrotnie – po raz pierwszy w połowie 2010 roku. Wówczas jednak nie powiodło jej się. W konkursie o przestrzeń przy Foksal 11 przegrała z Fundacją Propaganda. Pół roku później wzięła udział w konkursie po raz drugi – tym razem chodziło o lokal przy Wspólnej 63. Zwyciężyli i umowę podpisali latem 2011 roku.
Szybki remont, wystawa bez prądu
Przestrzeń przy Wspólnej wymagała budowlanej reanimacji – to była ruina. Przywracanie jej do życia trwało całe ubiegłoroczne wakacje. Wszystko po to, by ruszyć z wydarzeniami już we wrześniu – Wydaliśmy na remont tyle co za półtora roku czynszu, ok. 100 tys. Tego dokładnie nie policzyliśmy, bo część prac wciąż trwa. Zrobiliśmy wszystkie instalacje. Nie było tu prądu, ogrzewania. To było wyprute ze wszystkiego. Pierwszą wystawę otworzyliśmy jeszcze bez instalacji elektrycznej – wspomina współtwórca Galerii Raster.
Stawka czynszu za lokal przy Wspólnej 63 jest preferencyjna – 12 zł za metr kwadratowy. Łącznie z antresolą galeria ma do dyspozycji ponad 300 metrów kw.
Od undergroundu do instytucji
Można powiedzieć, że Galeria Raster do niedawna była dla warszawiaków „ukryta”. Za niewielkie pieniądze działała w lokalu przy Hożej, którego nikt nie chciał. Nie było tam ogrzewania, przeciekał dach. W mroźne zimy zamarzały rury z wodą. Mieszkanie przy ulicy Hożej było jednak tylko artystycznym przyczółkiem.
Galeria Raster wypełniała w Warszawie lukę w czasach, kiedy nie było tylu klubokawiarni. – Wprowadziliśmy pojęcie świetlica sztuki. Istniała grupa ludzi, która chciała się spotykać w takiej formule, jaką dziś proponuje Chłodna 25 albo Krytyka Polityczna. Takich miejsc jeszcze nie było. To było ważne. Chociażby pierwsze spotkania Krytyki Politycznej odbywały się w Rastrze, ale mieliśmy szereg programów: Ulubiona Sobota Młodej Inteligencji, koncerty, spotkania sobotnie. Pierwsza impreza kawiarniana, czyli kawa i ciastka, kiedy nawiązaliśmy współpracę z jednym z pierwszych dystrybutorów fair-trade’owej kawy w Polsce. Robiliśmy spotkania, na które ludzi przynosili własne wypieki – przypomina Kaczyński.
Nowa przestrzeń pozwoliła im wyklarować się z programem ściśle galeryjnym. Czym stał się Raster? – Teraz jesteśmy zasadniczo całkowicie normalną galerią sztuki ze skłonnościami do eksperymentów. Staramy się pewne idee przynosić do Warszawy, próbować je rozwijać. Prowadzimy np. działalność wydawniczą. Wydawnictwo zyskało w nowym lokalu księgarnię. To nowa koncepcja. Mała księgarenka skupiona na wydawnictwach artystycznych, autorskich, niedostępnych w szerszej dystrybucji, a także edycje artystów - druki niskonakładowe, plakaty, grafiki, fotografie. W małej salce przylegającej do księgarni organizujemy mikro wystawy/pokazy - prac związanych z premierami książkowymi, spotkaniami z autorami. Nawiązaliśmy stałą współpracę z dystrybucją Motto, która posiada księgarnie w Zurychu, Berlinie, Vancouver, Brukseli. Oni dystrybuują książki o sztuce, wzornictwie wyłącznie z małych wydawnictw, ich katalog jest specjalistyczny, wiele tytułów trudno znaleźć w innych księgarniach, w Polsce ich książki najczęściej w ogóle nie są dostępne. Nie chcemy dublować tego, co robią inne warszawskie księgarnie o profilu artystycznym – podkreśla Kaczyński.
Na Woli nie wyszło
W swojej kilkunastoletniej historii Raster próbował na różne sposoby poszukiwać przestrzeni, która nadawałaby się do prowadzenia galerii. W 2007 roku starali się z partnerami o budynek przy Chłodnej – niewielki pawilon z podwórkiem i garażem. Stał wolny, popadał w dewastację.
– Chcieliśmy go wyremontować za własne pieniądze. Mieliśmy ciekawy projekt, by rozwinąć tam małe centrum kultury. Chcieliśmy też gościć inne organizacje. Rozmawialiśmy długo z władzami dzielnicy Wola. Urzędnicy okazali się zupełnie niedecyzyjni. Lokal nie przynosił dzielnicy żadnego dochodu, ale urzędnicy nie byli przygotowani do negocjacji, do wyjścia naprzeciw. Nie mogliśmy się dogadać, jak rozliczyć nasz remont w obniżce czynszu. Oferowane warunki były niekorzystne i ostatecznie nie zdecydowaliśmy się. Kosztowało nas to sporo energii, a skończyło się rozczarowaniem. Potem szukaliśmy już tylko komercyjnie. Ten pawilon do dziś jest w ruinie – przyznaje Kaczyński.
Galeria + ogród
Z nową siedzibą Galerii Raster wiążą się ciekawostki. Znajduje się ona w prześwicie bramowym, który został zabudowany. Nad galerią są mieszkania. Tuż za kamienicą znajduje się wielkie podwórze położone między dwoma sąsiednimi budynkami. Rastrowi marzy się stworzenie tam nietypowego ogrodu, gdyby w przyszłości udało się to miejsce wydzierżawić.
– W ogrodzie mógłby powstać mikro park rzeźby – to ciekawe miejsce, odgrodzone od śródmiejskiego zgiełku otaczającymi je kamienicami, w cieplejszych miesiącach mogłaby to być spokojna przystań w centrum, oprócz sztuki wstawilibyśmy tu ławki, internet i udostępniali w ciągu dnia mieszkańcom i publiczności. Moglibyśmy rozwinąć tu też program z artystami lub architektami zajmującymi się roślinami, ogrodami. To miejsce ma wielki urok, jest unikalne w Warszawie – przechodzi się przez bramę i zamiast do typowej studni wchodzimy do ogrodu otoczonego ścianami kamienic z drzewami pnącym się wysoko do góry – snuje plany Kaczyński.
Plany pokrzyżować mogą roszczenia
Umowę najmu Fundacja podpisała – podobnie jak większość organizacji z konkursu „Lokal na kulturę” – na trzy lata. Można by dyskutować, czy to dużo, czy mało. Okazuje się, że pierwsze miesiące pożera remont, na działalność pozostaje w najlepszym wypadku dwa i pół roku. Czy galeria ma szansę zapuścić korzenie przy Wspólnej? Na drodze do tego stoją też roszczenia byłych właścicieli działki. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że budynek jest powojenny – powstał na działce, którą państwo przejęło na mocy dekretu Bieruta.
– Powiedziano nam o tym jeszcze przed podpisaniem umowy. Decyzja należała do nas. Jeśli wydaje się duże pieniądze na remont, to ma się nadzieję, że pozostanie się tu dłużej niż trzy lata, zwłaszcza, że pół roku z tych trzech lat to remont, więc pozostaje tylko dwa i pół roku. To mało. Podobne roszczenia były na Hożej. Tam jednak sprawa była prostsza, bo byli właściciele odzyskali działkę i kamienicę – wyjaśnia Michał Kaczyński.
Dla profesjonalistów i pasjonatów
Raster ma w planach organizowanie warsztatów ze studentami uczelni artystycznych, projektantami, wykładowcami, również z zagranicy. Rodzi się też pomysł małych warsztatów dla dzieci. W interesujący sposób galeria ma zamiar wspierać ludzi zainteresowanych sztuką.
– Stworzymy punkt konsultacyjny dla ludzi, którzy będą chcieć porozmawiać o kolekcjonowaniu. Zaprosimy do tego ekspertów, którzy pojawialiby się u nas raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie – zapowiada Kaczyński.
Przy Wspólnej 63 odbyły się już dwa spotkania współorganizowane z Fundacją Bęc Zmiana. – To spotkania z socjologami, filozofami, artystami. Chcemy, żeby działo się coś u nas coś kilka razy w miesiącu: wernisaż, spotkanie, warsztaty – opowiada Kaczyński.
Raster prowadzi także wiele spotkań zamkniętych – dla osób profesjonalnie zajmujących się sztuką – np. kuratorów, krytyków, kolekcjonerów, szczególnie wiele osób przyjeżdża z zagranicy (np są to grupy organizowane przez muzea i inne instytucje kultury, często gościmy osoby zaproszone przez Instytut Adama Mickiewicza) – Z myślą o takich spotkaniach mamy salkę prezentacyjną. Można w niej pokazać prace, filmy, portfolio. Artyści mogą w niej spotykać się z ludźmi, prowadzić nawet warsztaty. Zmieścić się w niej może nawet 10 osób – mówi Kaczyński.
Źródło: inf. własna