Ma 34 lata i dyplom Cambridge w kieszeni. Po studiach wybrał się do Bangladeszu, skąd pochodzi jego rodzina. Wrócił oczarowany pracą Muhammada Yunusa. Pomyślał, że skoro udało się tam, to uda się też w Londynie. Poznajmy Faisela Rahmana, brytyjskiego pioniera mikropożyczek.
Siedem lat temu Faisel Rahman, potomek bangladeskich imigrantów, miał na koncie długi pobyt w kraju przodków, szereg odbytych konsultacji z ekonomistami i dużo zapału, żeby pomóc najuboższym mieszkańcom Hackney – niezamożnej, imigranckiej dzielnicy wschodniego Londynu. W niej się wychowywał i na własnej skórze przekonał się o skutkach liberalizacji rynku kredytowego, która została przeprowadzona w Wielkiej Brytanii na początku lat 70. XX wieku.
Lichwa legalna na Wyspach
Przepisy, które obowiązują do dnia dzisiejszego, są najbardziej liberalne w całej Unii Europejskiej. Pozwalają niemal każdemu na uruchomienie systemu pożyczek i kredytów, według własnych zasad. Trzeba jedynie kupić licencję, której koszt aktualnie wynosi 200 funtów. To dało impuls do rozpowszechnienia się usług lichwiarskich, które pomyślnie objęły swoją działalnością głównie najbiedniejsze dzielnice brytyjskich miast. „Nowi” pożyczkodawcy szukali klientów wśród ludzi, którymi nigdy nie zainteresowałby się żaden bank – bezrobotnymi, wykluczonymi lub mającymi przejściowe problemy życiowe czy zdrowotne. Oferowali im szybkie kredyty, nie pytali o zarobki i pozycję. Warunek był jeden – posiadanie konta bankowego. O wysokim oprocentowaniu klienci na ogół nie myśleli, pragnienie szybkiego pieniądza było silniejsze.
W dzielnicy Rahmana takie pożyczki brali wszyscy – jego rodzice, sąsiedzi, znajomi. A potem brali kolejne, żeby… spłacić te pierwsze. Dług rósł w zastraszającym tempie. Następnie zastawiało się dom, a jak nie starczyło sił, by przerwać ten proces, to i z domem prędzej czy później trzeba było się pożegnać. Rodzice Rahmana długów uniknęli, ale wspomnienie z dzieciństwa pozostało.
Wizyta w Bangladeszu
Wiele lat później, tuż po studiach geograficznych w Cambridge, Rahman pojechał do Bangladeszu, by poznać kraj rodziców. Tam od razu zafascynował się działalnością Grameen Bank. Najsłynniejszy system mikrofinansowania, stworzony przez noblistę Muhammada Yunusa, zrobił na nim tak ogromne wrażenie, że postanowił zaszczepić go na gruncie brytyjskim. Wyprosił w międzyczasie Bank Światowy, by pozwolił mu w charakterze supervisora poznać bliżej system funkcjonowania Grameen Bank.
Pożyczkodawca uchroni przed eksmisją
Rahman zaczynał od pożyczek w wysokości 100 funtów, udzielanych na tydzień. Negocjował z pożyczkobiorcami zasady spłaty, dostosowywał je do indywidualnych potrzeb. Pieniądze pożyczał tym, którzy stają się ofiarami nieuczciwych pożyczkodawców – osobom w trudnej sytuacji życiowej, drobnym przedsiębiorcom. W ten sposób przyczynił się do powstania 150 firm. Ponadto pomagał ludziom, którzy nie mogli spłacić horrendalnych rat kredytów hipotecznych. „Udokumentował tysiąc przypadków, w których uchronił ludzi przed eksmisją” – pisał w „Guardian” Tim Adams.
Naczelną ideą Fair Finance stało się umożliwienie najbiedniejszym ludziom ucieczki ze szponów lichwiarzy. A w Wielkiej Brytanii problem praktyk lichwiarskich wciąż narasta. „Pożyczki pod zastaw, realizacja czeków i krótkoterminowe kredyty rozkwitają w najbiedniejszych dzielnicach Londynu” – pisał Harry Wilson w „The Telegraph”. To jedyny dostępny instrument finansowy dla niezamożnych, więc z niego korzystają. Nie mają świadomości, że w najlepszym wypadku w ciągu będą musieli spłacić pięciokrotność pożyczonej kwoty. „W najgorszym wypadku roczna rata może urosnąć nawet do 13000%” – przestrzega Wilson w „The Telegraph”.
Milionerzy też chcą pomagać
Początkowo Fair Finance działało na małą skalę, mając tylko kilka punktów obsługi w jednej dzielnicy. Nieduże granty zaoferował Royal Bank of Scotland i Barklays. Projektem zainteresował się jednak Sir Ronald Cohen, znany finansista, milioner, promujący ideę przedsiębiorczości społecznej. Zaczął doradzać Rahmanowi i projekt powoli zaczął nabierać rozpędu.
Fair Finance obecnie proponuje rozwiązanie pośrednie. Oprocentowanie ich pożyczek jest nieco wyższe od tego, które proponują duże banki komercyjne. Dla rocznej pożyczki w wysokości 500 funtów wynosi ono ok. 35-50%. Ale w przeciwieństwie do zwykłych pożyczek bankowych, są one dostępne dla osób ubogich i wykluczonych społecznie.
W kwietniu do projektu postanowiły przyłączyć się trzy duże banki europejskie. Milion funtów wniosły do projektu francuskie banki: BNP Paribas i Societe General. Drugi milion dorzucił bank Santander UK. To pozwoli Fair Finance zwiększyć liczbę udzielanych pożyczek, jak również rozszerzyć projekt o kolejne dzielnice Londynu. W tej chwili pożyczki dostępne są w trzynastu z nich. Rahman nie spieszy się jeszcze z uruchomieniem działalności w innych miastach. Uważa, że sukces Fair Finance gwarantuje zażyłość z lokalną wspólnotą, znajomość jej problemów i potrzeb. Rozszerzenie działalności mogłoby naruszyć więź i tożsamość organizacji.
Konkurenci grożą śmiercią
Projekt Rahmana spotyka się naturalnie z dużym niezadowoleniem ze strony lokalnych instytucji, oferujących wysokooprocentowane pożyczki. „Rahman szacuje, że silny zastrzyk funduszy, które właśnie otrzymał, sprawi, że lokalni lichwiarze stracą od 25 do nawet 40 mln funtów dochodu rocznie” – wieszczy Wilson w „The Telegraph”. Już wcześniej zdarzało się, że Rahman otrzymywał anonimowe pogróżki. Grożono mu nawet śmiercią. Prawo konkurencji zmusiło jednak lokalnych pożyczkodawców do obniżenia swoich rat procentowych, co sprawiło, że biznes ten stał się nieco bardziej sprawiedliwy dla ich klientów. Pogróżki też z czasem ustały.
Czy Fair Finance ma szansę stworzyć nowy trend w Wielkiej Brytanii? Idee Rahmana wpisują się w szersze zjawisko niedużych instytucji finansowych, których zadaniem jest wspieranie rozwoju lokalnej wspólnoty (ang. CDFIs – Community Development Financial Institutions). W zeszłym roku było ich w Wielkiej Brytanii aż 66 i spodziewany jest dalszy wysyp podobnych projektów, gdyż coraz więcej podmiotów zainteresowanych jest tworzeniem mechanizmów pożyczkowych dla najuboższych. Co ważne, zaczynają się nim interesować banki komercyjne i brytyjski rząd.
Pobierz
-
201102231655360129
625379_201102231655360129 ・38.72 kB
-
201103111318030890
628792_201103111318030890 ・38.72 kB
-
201103231710110538
631320_201103231710110538 ・38.72 kB
-
201104061557350568
635001_201104061557350568 ・38.72 kB
Źródło: „The Telegraph”, „The Guardian”