Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
"Wprowadźmy miejski budżet obywatelski". Dobry pomysł?
Jacek Różalski, warszawa.gazeta.pl
Zwolennicy wprowadzenia budżetu obywatelskiego chcą, żeby to warszawiacy w corocznym głosowaniu decydowali o wielu wydatkach z budżetu. Na dowód, że to działa, przywołują przykłady innych miast, które już się na to zdecydowały.
- Na jaki cel chcielibyście w pierwszej kolejności wydać miejskie pieniądze? - pytali uczestnicy happeningu na "patelni" przy metrze Centrum. Do wyboru były: edukacja, polityka prorodzinna, przeciwdziałanie bezrobociu, komunikacja i budowa nowych mieszkań.
- Nie chodzi nam o wydatki wynikające z przepisów prawa, takie jak na przykład premie urzędników. Chcemy, by warszawiacy decydowali, że w danym roku więcej pieniędzy pójdzie np. na żłobki i przedszkola, mieszkania komunalne albo transport miejski, a nie na tworzenie np. nowych posad dla urzędników - mówi Maciej Łapski, pomysłodawca i współzałożyciel Inicjatywy Mieszkańców "Warszawa Społeczna".
- Nie chodzi nam o wydatki wynikające z przepisów prawa, takie jak na przykład premie urzędników. Chcemy, by warszawiacy decydowali, że w danym roku więcej pieniędzy pójdzie np. na żłobki i przedszkola, mieszkania komunalne albo transport miejski, a nie na tworzenie np. nowych posad dla urzędników - mówi Maciej Łapski, pomysłodawca i współzałożyciel Inicjatywy Mieszkańców "Warszawa Społeczna".
Budżet obywatelski miałby być wprowadzany stopniowo. Na początek mieszkańcy decydowaliby o rozdysponowaniu 1,5 proc. wydatków już na przyszły rok. W kolejnym miałoby to już być 4 proc., a poziom 100 proc. miałby zostać osiągnięty w 2021 r.
Chcą komisji
Jak miałyby zapadać decyzje? Tak jak w demokracji bezpośredniej. Mieszkańcy co roku mieliby sami w głosowaniu decydować, na co pójdą pieniądze miasta.
Na początek chcą przekonać radnych do powołania Komisji ds. Budżetu Obywatelskiego. Jej celem byłoby opracowanie zasad dzielenia budżetu, a później poddanie propozycji pod głosowanie Rady Warszawy. - Ale podejmowanie decyzji powinno rozpocząć się od spotkań mieszkańców we wspólnotach mieszkaniowych, osiedlowych, dzielnicowych. Mieszkańcy wybieraliby swoich delegatów, którzy później reprezentowaliby ich w Zespole ds. Budżetu Obywatelskiego - zapowiada Łapski. To w tym zespole miałyby zapadać ostateczne decyzje, czy dany projekt poddać pod powszechne głosowanie czy nie. Zespół mógłby odrzucać projekty mieszkańców tylko z powodów formalnoprawnych. Miałby też funkcję kontrolną i czuwałby nad realizacją budżetu.
Ratusz nie mówi "nie". - Z organizatorami poniedziałkowego happeningu chętnie się spotkamy. Nie wykluczamy, że tak przyjmowany budżet będzie mógł pojawić się także w Warszawie - odpowiada Agnieszka Głąb, z-ca rzecznika prasowego. Przypomina, że w stolicy pierwsza próba zaprowadzenia budżetu obywatelskiego już się odbyła. W zeszłym roku w śródmiejskim Domu Kultury to mieszkańcy dzielnicy zadecydowali o wydatkach placówki.
Czy budżet obywatelski może udać się w Warszawie, która w tym roku miała do podziału ok. 13 mld zł?
Być jak Sopot
- Jestem wielkim zwolennikiem wszelkich inicjatyw obywatelskich. Ale w przypadku tak dużych miast jak Warszawa obywatele nie mają pełnej wiedzy na temat wielu skomplikowanych kwestii - mówi prof. Bohdan Jałowiecki, socjolog miasta z UW. - W takich sferach jak oświata, kultura czy pomoc społeczna to może wypalić, ale nie wyobrażam sobie, żeby w stolicy mieszkańcy mieli decydować o zakupie lub nie nowych autobusów. To wymaga już głębszej wiedzy technicznej i logistycznej - dodaje.
Zwolenników pomysłu to nie zniechęca. Podkreślają, że do wprowadzenia budżetu obywatelskiego nie trzeba zmiany prawa. Najważniejsze, czy radni uznają wynik głosowania za wiążący. Jeśli tak, to sprawa załatwiona.
Pierwszym miastem w Polsce, w którym wprowadzony został budżet obywatelski, był Sopot. W maju 2011 roku rada Sopotu przyjęła rezolucję, zgodnie z którą mieszkańcy mieli w bezpośredni sposób zadecydować o wydaniu 3 milionów złotych z kasy miasta. W 2012 jeszcze dalej poszedł Konin, gdzie mieszkańcy decydowali o podziale aż 3 proc. budżetu. Ten odsetek co roku ma się podwajać. W 2018 r. cały budżet Konina ma być obywatelski. Na wprowadzanie budżetu obywatelskiego w 2012 roku zdecydowały się także m.in. Gdańsk-Wrzeszcz, Poznań, Częstochowa i Łódź, Zielona Góra, Dąbrowa Górnicza, Elbląg. W tych miastach mieszkańcy mogą decydować o wydaniu ok. 1 procentu budżetu.
Chcą komisji
Jak miałyby zapadać decyzje? Tak jak w demokracji bezpośredniej. Mieszkańcy co roku mieliby sami w głosowaniu decydować, na co pójdą pieniądze miasta.
Na początek chcą przekonać radnych do powołania Komisji ds. Budżetu Obywatelskiego. Jej celem byłoby opracowanie zasad dzielenia budżetu, a później poddanie propozycji pod głosowanie Rady Warszawy. - Ale podejmowanie decyzji powinno rozpocząć się od spotkań mieszkańców we wspólnotach mieszkaniowych, osiedlowych, dzielnicowych. Mieszkańcy wybieraliby swoich delegatów, którzy później reprezentowaliby ich w Zespole ds. Budżetu Obywatelskiego - zapowiada Łapski. To w tym zespole miałyby zapadać ostateczne decyzje, czy dany projekt poddać pod powszechne głosowanie czy nie. Zespół mógłby odrzucać projekty mieszkańców tylko z powodów formalnoprawnych. Miałby też funkcję kontrolną i czuwałby nad realizacją budżetu.
Ratusz nie mówi "nie". - Z organizatorami poniedziałkowego happeningu chętnie się spotkamy. Nie wykluczamy, że tak przyjmowany budżet będzie mógł pojawić się także w Warszawie - odpowiada Agnieszka Głąb, z-ca rzecznika prasowego. Przypomina, że w stolicy pierwsza próba zaprowadzenia budżetu obywatelskiego już się odbyła. W zeszłym roku w śródmiejskim Domu Kultury to mieszkańcy dzielnicy zadecydowali o wydatkach placówki.
Czy budżet obywatelski może udać się w Warszawie, która w tym roku miała do podziału ok. 13 mld zł?
Być jak Sopot
- Jestem wielkim zwolennikiem wszelkich inicjatyw obywatelskich. Ale w przypadku tak dużych miast jak Warszawa obywatele nie mają pełnej wiedzy na temat wielu skomplikowanych kwestii - mówi prof. Bohdan Jałowiecki, socjolog miasta z UW. - W takich sferach jak oświata, kultura czy pomoc społeczna to może wypalić, ale nie wyobrażam sobie, żeby w stolicy mieszkańcy mieli decydować o zakupie lub nie nowych autobusów. To wymaga już głębszej wiedzy technicznej i logistycznej - dodaje.
Zwolenników pomysłu to nie zniechęca. Podkreślają, że do wprowadzenia budżetu obywatelskiego nie trzeba zmiany prawa. Najważniejsze, czy radni uznają wynik głosowania za wiążący. Jeśli tak, to sprawa załatwiona.
Pierwszym miastem w Polsce, w którym wprowadzony został budżet obywatelski, był Sopot. W maju 2011 roku rada Sopotu przyjęła rezolucję, zgodnie z którą mieszkańcy mieli w bezpośredni sposób zadecydować o wydaniu 3 milionów złotych z kasy miasta. W 2012 jeszcze dalej poszedł Konin, gdzie mieszkańcy decydowali o podziale aż 3 proc. budżetu. Ten odsetek co roku ma się podwajać. W 2018 r. cały budżet Konina ma być obywatelski. Na wprowadzanie budżetu obywatelskiego w 2012 roku zdecydowały się także m.in. Gdańsk-Wrzeszcz, Poznań, Częstochowa i Łódź, Zielona Góra, Dąbrowa Górnicza, Elbląg. W tych miastach mieszkańcy mogą decydować o wydaniu ok. 1 procentu budżetu.
Źródło: warszawa.gazeta.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.