Pokolenie Z, czyli generacja Z, to osoby urodzone w latach 1995-2012. Jest to następne pokolenie po millenialsach. Charakteryzują ich silne związki z technologią i internetem, a także indywidualizm i kreatywność. Kim są w wolontariacie? O tym z psychologiem Mileną Sielicką, Dyrektorem ds. Edukacji w Stowarzyszeniu Inicjatywa Obywatelska Pro Civium rozmawia Agnieszka Wiatr, Rzeczniczka Prasowa organizacji.
Agnieszka Wiatr: – Pro Civium to swoista bomba atomowa. Targowisko różnorodności, jeśli chodzi o udział różnych pokoleń w wolontariacie. A te z rocznika 2000 i wyżej to już spora ekipa…
Milena Sielicka: – W naszej organizacji osoby z pokolenia Z stanowią około 25% aktywnego składu — i celowo podkreślam „aktywnego”, bo ta młodzież naprawdę świetnie sobie radzi w tzw. wolontariacie funkcyjnym. U nas osoby z tego pokolenia nie tylko uczestniczą, ale realnie zarządzają – prowadzą całe komórki Stowarzyszenia, a tym samym, jakby zarządzają psychologami, prawnikami, pedagogami…
Czy nie wywołuje to czasem spięć międzypokoleniowych, nie mówiąc już, że podwładnymi stają się osoby już z wykształceniem zdobytym, ugruntowaną, niekiedy, pozycją na rynku pracy?
– Wbrew obawom – nie! To działa na korzyść całej organizacji. Szefową jednej z sekcji jest np. studentka psychologii, która świetnie zarządza 15-osobowym zespołem psychologów. To zestawienie sprawdza się znakomicie – młodsza osoba wprowadza świeże podejście, a starsi koledzy podchodzą do tego z dystansem i humorem. Często, żartując, mówią o swojej szefowej „córka”, ale na poważnie, jest to bardzo kompetentna i obowiązkowa osoba. Młodsze pokolenie ma także ogromną inwencję, a przede wszystkim, znają narzędzia, które ułatwiają pracę online. Takie rozwiązania, o których my, starsi, często nie mamy pojęcia, naprawdę poprawiają funkcjonowanie całej organizacji.
Można zrozumieć, że wolontariusze - studenci nie pracują?
– Wręcz przeciwnie – większość z nich pracuje. I to często na dwa etaty, do tego studia i wolontariat. Zdarza się, że działają u nas w nocy, bo wcześniej byli w pracy i na uczelni. Warunki mają naprawdę trudne, bardzo dużo od siebie wymagają. Jednak myślę, że to, że wolontariat jest zdalny i niektóre działania mogą być realizowane asynchronicznie, trochę ułatwia sprawę, bo oznacza, że nie trzeba być w tym samym czasie w biurze, czy na spotkaniu, by wykonać swoje obowiązki. Na przykład, przygotowywanie materiałów, odpowiadanie na maile, tworzenie treści czy analiza danych mogą być robione w dogodnym momencie, kiedy wolontariusz ma na to czas. To daje im ogromną elastyczność i możliwość łączenia różnych ról, co w takim tempie życia jest prawdziwym ratunkiem. Właśnie dzięki temu mogą angażować się w naszą organizację, nie rezygnując z innych obowiązków.
Czy chce Pani powiedzieć, że pokolenie Z to idealni pracownicy? Można mieć trochę inne przekonanie słuchając specjalistów czy czytając rozprawy mądrych badaczy.
– Powiem szczerze: pokolenie Z jest najbardziej nietypowe, z jakim przyszło mi współpracować. Jak żartuje nasz Dyrektor Biura – jeśli wybucha karczemna awantura, to wiadomo, że to ktoś z pokolenia Z. Ale prawda jest taka, że są bardzo asertywni, bez kompleksów, pytają o wszystko wprost. Jeśli coś robią nie tak, to chcą zrozumieć, dlaczego. Wyraźnie oddzielają pracę od życia prywatnego – i to nie jest lenistwo, tylko zdrowe granice. Dla nich to naturalne, że odpoczynek jest ważny. A my? My mieliśmy wyrzuty sumienia, jak leżeliśmy z zapaleniem płuc i nie szliśmy do pracy. Więc czy są idealni? Nie. Ale nikt nie jest. Natomiast ich obecność w zespole daje coś cennego: świeżość, uczciwą komunikację, luz, ale też zaangażowanie i kreatywność. W trudnych czasach – po pandemii, w czasie wojen, kryzysów i inflacji – oni wchodzą na rynek pracy z tymi wszystkimi wyzwaniami i się nie poddają. To jest coś, z czego naprawdę warto brać przykład. Ich zdolność do radzenia sobie z presją i szybka adaptacja do zmieniającego się świata są niesamowite.
Pracodawcom (i władzom organizacji pozarządowych) może takie podejście Zetek nie odpowiadać?
– Może. Ale – trudno. Był czas, żeby się przyzwyczaić. Mam wrażenie, że to właśnie młodzi wprowadzają do pracy zdrowe zasady BHP – i nie mam na myśli tylko kasku czy trzymania się z daleka od gniazdek z kubkiem kawy. Chodzi o higienę pracy rozumianą szerzej – dbałość o granice, styl życia, świadomość, że człowiek nie jest robotem. Zetki to mają naturalnie. I nie tam powinna iść energia na ocenianie ich „przydatności”. To nieporozumienie. Pokolenie Z ma ogromny potencjał twórczy – co w organizacjach pozarządowych jest po prostu nieocenione.
Może jakiś konkretny przykład?
– Jasne, wiele. Choćby to, jak swobodnie poruszają się w świecie social mediów – znają wszystkie aktualne trendy, nowe narzędzia, potrafią robić kampanie online, prowadzić komunikację wizualną, montować rolki, obsługiwać programy graficzne. Dzięki nim nie musimy zatrudniać grafików ani specjalistów od IT – to spore oszczędności, a do tego mamy contect na poziomie. Są też bardzo zaangażowani w aktywizm online – częściej niż millenialsi traktują media społecznościowe jako narzędzie zmiany społecznej. Tak pokazuje chociażby raport McKinsey & Company. Drugi przykład – Excel. Dla wielu osób to czarna magia, szczególnie przy dotacjach, a Zetki radzą sobie z formułami intuicyjnie. A jak czegoś nie wiedzą – wiedzą, gdzie i jak to szybko ogarnąć. I to działa! No i pomysły promocyjne… ich łatwość tworzenia całych kampanii, z gotowym hasłem, grafiką, harmonogramem – serio, podziwiam.
A jak sprawuje się pokolenie Z w interakcjach z osobami starszymi w organizacji. Jednak różnica wieku jest nierzadko bardzo duża.
– Zastanawialiśmy się nad tym. W Pro Civium są osoby w wieku 30, 40, 50 lat. I – ku zaskoczeniu niektórych – obecność „Bejbików”, jak ich z sympatią nazywamy, nie psuje atmosfery. Nie powoduje zgrzytów. Wręcz przeciwnie – to się pięknie uzupełnia. Młodsze osoby – mimo braku doświadczenia – wnoszą świeżość, energię, inny sposób myślenia, odwagę. Starsi – doświadczenie, spokój, wyczucie. Patrząc na determinację Zetek, sami się nakręcamy do działania. Czasem się z nich śmiejemy (z sympatią!), czasem pomagamy, czasem się inspirujemy. To taka interakcja, która działa wzmacniająco dla wszystkich. Międzypokoleniowa współpraca to wyjątkowy zasób naszej organizacji.
A co z motywacją, zapałem pokolenia Z do działania. Wolontariat to jednak nie pieniądze, za to dodatkowe zadania, wymagania, odpowiedzialność, punktualność. Te cechy jako, co do zasady, nie chcą się kojarzyć z młodością i Zetkami?
– Racja. Ale zacznijmy od tego – czy kiedykolwiek młodość była synonimem cierpliwości, obowiązkowości i punktualności? No nie sądzę. To raczej wyzwania każdej generacji w młodym wieku, a nie tylko tej jednej, nazwanej literą Z. Zresztą – dziś młodzi cenią sobie inne wartości. Wysoko stawiają autentyczność, inkluzywność, wspólnotę. Mają silną orientację na sprawiedliwość społeczną, klimat, równość szans. To nie są tylko hasła. Pokolenie Z to idealistki i idealiści, często bardzo świadomi społecznie. Chcą działać. Ale potrzebują do tego poczucia sensu i wpływu. Oczywiście, że oddanie im całej władzy bez wsparcia byłoby jak koktajl Mołotowa – efektowny, ale niekoniecznie bezpieczny. Dlatego my – jako organizacja – staramy się tworzyć im warunki do wzrostu. I tak – to wymaga narzędzi, dobrego planowania, systemu motywacyjnego, monitorowania. Ale też empatii i zrozumienia, że to pokolenie działa często w rytmie zmiany, etapami. Potrzebuje wyzwań, poczucia, że się rozwija, że jego działania mają znaczenie.
Trafiają zatem do Stowarzyszenia same najlepsze Zetki?
– Nie powiedziałabym, że „najlepsze”. Bo u nas jest miejsce dla każdej i każdego. I nie ta kategoria językowa. Rolą organizacji jest dostrzec potencjał. Dotrzeć do nich, zainteresować, zbudować relację, która da im poczucie sprawczości i dumy z siebie. I to nie tylko przy robieniu dużych rzeczy. W czasach braku autorytetów, rosnącego cynizmu i komercjalizacji wszystkiego – możliwość zrobienia czegoś sensownego naprawdę, wśród ludzi, którzy cię widzą i doceniają – to dla młodych ogromna wartość. Wbrew pozorom, nadal bardzo jej potrzebują. Szczególnie, że często nie znajdują takiego poczucia w pracy zawodowej.
Słuchając Pani wydaje się, że w organizacji pozarządowej powinien być pośród innych działów, także dział obsługi pokolenia Z?
– Coś w tym jest. Albo dobrzy pedagodzy, ludzie z pasją i wizją, wierzący w młodych ludzi. Jeśli jest to również celem organizacji, takim, samym w sobie, to podsumowując mogę powiedzieć - młodzi na pokładzie, statek dopłynie wszędzie…