Świeżo upieczona studentka chemii Uniwersytetu Wrocławskiego. Dziewczyna, która zaraża swoim entuzjazmem i pozytywnym nastawieniem do życia i ludzi. W niewielkiej Górze (ponad 12 tys. mieszkańców) Ania Krawczyk znalazła przestrzeń dla siebie i dała się poznać jako osoba, która chętnie angażuje się w różnorodną działalność charytatywną.
Czym się zajmuje?
W tym roku ukończyła naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Górze i dostała się na studia we Wrocławiu, kierunek – chemia.
Jako wolontariuszka działa lokalnie i w skali województwa. Różnorodność i rozpiętość tych działań jest ogromna.
Od ośmiu lat pracuje przy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Początkowo angażowała się w zbieranie pieniędzy, a ostatnio w sztabie pomaga przy licytacjach na rzecz WOŚP.
Lokalnie - w Górze zajmuje się organizacją koncertów charytatywnych i festiwali. Pieniądze zebrane w czasie tych akcji zostały przeznaczone m.in. dla dwójki niepełnosprawnych dzieci. Ania i grupa wolontariuszy, którzy zorganizowali się wokół Fundacji Pomocy Szkole w Górze, regularnie odwiedzają miejscowy szpital, gdzie na oddziale dziecięcym spędzają czas z małymi pacjentami, m.in. czytając bajki i bawiąc się z nimi. W czasie świąt odwiedzają również oddział paliatywny.
Wspierają również swoją działalnością dwa pobliskie domy dziecka (we Wschowie i Starej Górze) – zbierając pieniądze i kupując potrzebne rzeczy. Jedna z tych placówek to rodzinny dom dziecka, w którym Ania i pozostali wolontariusze pomagają dzieciom i ich nowym rodzicom.
Przygoda z Fundacją Pomocy Szkole dla Ani i pozostałych wolontariuszy zaczęła się jeszcze w gimnazjum, w którym nauczycielami byli działacze Fundacji, jak Ewa Brzegowska. Przy Fundacji działa grupa około 25 wolontariuszy, teraz licealistów lub - tak jak Ania - studentów. Fundacja Pomocy Szkole zajmuje się zbieraniem środków, m.in. na pomoce dydaktyczne, ale przykłada też dużą wagę do rozwoju wolontariatu oraz lokalnych działań. Takich jak Jarmark Górowski, na którym np. lokalni przedsiębiorcy prezentuja swoje wyroby, a uczniowie wystawiają przedstawienia. Wolontariusze pomagali w organizacji Jarmarku. Ania przygotowała wyszywane obrazy, które uwielbia tworzyć. Wystawiła je na Jarmarku. Zarobione w ten sposób pieniądze są w części przeznaczone na statutową działalność Fundacji.
Ania działa również w Młodzieżowej Radzie powołanej przy Burmistrzu Góry, jest także członkinia Dolnośląskiego Parlamentu Dzieci Młodzieży. W Górze przygotowywała I Ogólnopolski Maraton Nordic Walking. Obecnie razem ze swoimi znajomymi założyła stowarzyszenie „Młodzi Młodym”
Dlaczego to robisz?
Zawsze chciałam coś robić, pomagać. I tak to już mi zostało. Gdy zobaczyłam Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, marzyło mi się, żeby stanąć z puszką i zbierać pieniądze dla chorych dzieci. Chodzę na wizyty do szpitala, widzę ten sprzęt i wiem, że on trafia nawet do takiej małej Góry i bardzo dobrze tam się sprawuje. Zobaczyłam, że to ma sens.
Nie cierpię patrzeć, jak ludzie cierpią. Chciałabym zmieniać świat, ale wiem, że sama tego nie zrobię. Mogę jednak coś zmienić na jakimś małym polu i w ten sposób przyczynić się do czegoś większego. Szczególnie, kiedy jakaś akcja się kończy i ktoś powie: „Fajnie było” lub „Dzięki, pomogłaś nam, pomogłaś mi”. Wtedy człowiek dostaje skrzydeł i leci do kolejnych działań.
Co uważasz za swój największy sukces?
Oprócz tego, że dostałam się na studia, moim największym sukcesem jest możliwość pracy na szerszą skalę: całego Dolnego Śląska, a nawet całej Polski, która się właśnie przede mną otwiera. Wrocław daje takie możliwości. Praca w Salezjańskim Centrum Misyjnym, którą niedługo zacznę jest tym, o czym marzę. Daje możliwość wyjścia na świat i pomocy człowiekowi, który niekoniecznie mówi po polsku.
Twoja największa porażka?
To trudne pytanie, ale myślę, że największą moją porażką jest to, że nie pomyślałam wcześniej o założeniu organizacji. Dopiero teraz razem z moimi znajomymi powołaliśmy stowarzyszenie, które nosi chwytliwą nazwę „Młodzi młodym”. Będziemy się w nim zajmować szeroką pojętą pomocą. Inicjatywa została pomyślana jako pewnego rodzaju dopełnienie Fundacji Pomocy Szkole. Teoretycznie jest to organizacja lokalna, ale chcemy też działać poza Górą. Dzięki Fundacji ukończyliśmy kurs pierwszej pomocy, zdobyliśmy certyfikaty i chcemy napisać związany z tą tematyką projekt oraz zdobyć sprzęt dla szkoły.
Co najbardziej lubisz?
Najbardziej lubię zwierzęta. Jestem alergikiem, więc sama mam żółwia. Lubię też naukę, zwłaszcza chemię. Na trzecim miejscu jest wyszywanie obrazów. To wszystko jednak wiąże się z pracą wolontariacką, która jest jak krew, jest mi niezbędną do życia. Wolontariat nie jest czymś, co lubię robić, to jest moje drugie życie.
Jakie masz marzenia na przyszłość?
Chciałabym pojechać na misję do Afryki: Ghany lub Demokratycznej Republiki Konga. Bardzo podobają mi się afrykańskie kolory: kolory ludzi i ich dusz. To jest inny świat. Mam świadomość, że praca na misji jest trudna, na pewno dużo wymaga, ale myślę, że będzie dobrze.
Źródło: inf. własna