Kto lepiej rozpoznaje potrzeby polskiej wsi, jeśli nie lokalni samorządowcy, działacze czy przedsiębiorcy? Dlatego powołano Lokalne Grupy Działania, które pomagają wsiom zdobywać pieniądze z Unii Europejskiej.
Jak sprawić, by mieszkańcy wiejskich regionów sami decydowali o tym, na co zostaną przeznaczone środki przyznawane przez Unię? I by nie tylko urzędnicy, ale lokalni społecznicy rozpoznawali potrzeby regionu?
– LGD to stowarzyszenia, które powołane są przez gminy, ale w ich skład – prócz choćby wójta – wchodzi też na przykład przedstawiciel lokalnej organizacji prowadzącej zajęcia muzyczne dla dzieci, lokalny wytwórca tradycyjnych produktów spożywczych itd. Takie połączenie władzy, organizacji pozarządowych i przedsiębiorstw po prostu działa – uważa.
Problemy do przeskoczenia
Do tej pory z działalności LGD, przyznających unijne dotacje, korzystały gminy, stowarzyszenia, ośrodki kultury, Ochotnicze Straże Pożarne, parafie, osoby fizyczne… Można by tak wymieniać i wymieniać. Przyznane finanse zachęciły mieszkańców wsi do aktywności.
– Wciąż jest bardzo duże zainteresowanie mieszkańców naszego regionu pozyskaniem środków na realizację projektów, przede wszystkim w zakresie podejmowania działalności gospodarczej – mówi Janusz Stasiak, prezes LGD Ziemi Sandomierskiej.
Tymczasem LGD stanęły przed dużym problemem – przez brak w całej Polsce „formularzy wniosków o przyznanie pomocy” grupy nie mogą przeprowadzać nowych konkursów. Mimo to 31 grudnia 2018 r. zostaną rozliczeni ze swojej pracy.
– Jeśli nie zrealizujemy min. 20 proc. zaplanowanych wskaźników, zostaniemy ukarani dziesięcioprocentowym zmniejszeniem dostępnego budżetu – zdradza Damian Niski, dyrektor LGD Barcja.
Do tego czasu projekty powinny być już zrealizowane i rozliczone, a beneficjenci powinni mieć refundacje na swoich kontach, co przy braku wspomnianych formularzy faktycznie wydaje się niełatwym do zrealizowania terminem.
Pieniądze są
LGD dysponują budżetem, który według ściśle określonych kryteriów przyznają potem konkretnym projektom. LGD Ziemi Sandomierskiej przeprowadziła dotąd 21 konkursów, w których przyznała ponad 7 mln zł. Prócz typowo modernizacyjnych projektów, jak renowacja świetlicy, prace porządkowe w lokalnej parafii, budowa placów zabaw czy boiska, dużo zyskały przedsiębiorstwa. – Powstało lub zostało zmodernizowanych i doposażonych 11 firm – przyznaje Janusz Stasiak.
– Mamy w województwie świętokrzyskim najlepsze lokalne grupy działania w całej Polsce i nie jest to z mojej strony kokieteria. Wszyscy w kraju zazdroszczą nam tego, że nasze grupy ze sobą współpracują, a nie rywalizują – mówi Mirosława Mochocka, kierownik Biura PROW w Świętokrzyskim Biurze Rozwoju Regionalnego.
To z programu PROW świętokrzyskie przyznało LGD Ziemi Sandomierskiej kolejnych 7 mln na działania do 2020 roku. Stowarzyszenie współpracuje i z innymi LGD, np. przy promocji rodzimego regionu. Ostatnio razem wystawili stoisko na prestiżowych Targach Agrotravel.
– Nawiązaliśmy ścisłą współpracę. Producenci rolni, przedsiębiorcy, przedstawiciele organizacji pozarządowych i samorządowcy wymieniają swoje doświadczenia. Dzięki temu jesteśmy potem skuteczniejsi np. w tworzeniu ogólnodostępnej, niekomercyjnej infrastruktury turystycznej w naszym regionie – opowiada Stasiak.
Promocja przez ukryte skarby
LGD Barcja reprezentuje kilka gmin wiejskich w okolicy Kętrzyna (woj. warmińsko-mazurskie). Razem z innym LGD postanowiła wypromować lokalne przysmaki. Społecznicy poszukiwali pomysłów, jak tego dokonać w możliwie kreatywny sposób. W końcu zdecydowali się na geocaching, czyli grę terenową wykorzystującą GPS. Ludzie na całym świecie chowają w danym miejscu malutką skrzyneczkę, w której znajduje się notes i niewielki „skarb”. Na portalu publikują dokładne dane GPS informujące o tym, gdzie znajduje się przesyłka. Ci, którzy ją znajdą, odnotowują to w notesie i na portalu. Biorą „skarb” (chodzi o naprawdę symboliczny upominek) i zostawiają jakiś inny.
– Wcześniej nasz obszar był w tej grze pominięty – opisuje Damian Niski, dyrektor LGD Barcja. – Teraz gracze poza odkrywaniem skarbów dowiadują się ciekawych rzeczy na temat naszych regionalnych tradycji kulinarnych. Ponadto w ramach projektu organizowane były warsztaty i kiermasze, podczas których promowaliśmy lokalne produkty – dodaje. W rezultacie część z nich wpisano na listę produktów tradycyjnych.
Jednak najważniejszą formą działalności LGD, o której wspomina Damian Niski, jest „oswajanie” ludzi z funduszami unijnymi.
– Właśnie po to te mikro-instytucje łączą przedstawicieli gmin, lokalnych firm, organizacji pozarządowych i zwykłych mieszkańców, ale też zatrudniają do kilku osób – opowiada Dorota Pieńkowska. Uczą lokalnych aktywistów, jak pozyskiwać środki PROW i pomagają mieszkańcom gmin realizować małe projekty.
– Na początku pomagaliśmy zarówno w napisaniu projektu, jak i jego rozliczeniu. Takim sposobem wsparliśmy grupę mieszkańców, którzy w późniejszym czasie pisali i rozliczali projekty już samodzielnie – zapewnia dyrektor LGD Barcja.
Źródło: Fundusz PAFPIO