Zdecydowana większość Niemców obawia się mającego nastąpić 1 maja otwarcia niemieckiego rynku pracy na pracowników z nowych krajów członkowskich, w tym Polski – wynika z sondażu GfK cytowanego przez tygodnik „Welt am Sonntag”.
Autor sondażu Klaus Hilbinger zauważa, że obawy o utratę pracy nie są skorelowane z wykształceniem i zarobkami badanych i są obecne w równym stopniu niemal we wszystkich warstwach społecznych.
Tymczasem niemieccy ekonomiści uspokajają. Joachim Möller, dyrektor niemieckiego instytutu badań nad rynkiem pracy (IAB) oczekują zwiększenia napływu pracowników na poziomie nie większym niż 100 tys. rocznie. To bardzo niewiele, biorąc pod uwagę bardzo niski (i malejący) obecnie w Niemczech wskaźnik bezrobocia przy jednocześnie wysokim poziomie wakatów. W Niemczech, których rynek pracy dość dobrze poradził sobie z kryzysem, wciąż brakuje rąk do pracy. Gustav Horn z instytutu makroekonomii i prognoz gospodarczych (IMK) zauważa, że sytuacja gospodarcza w największych (i położonych najbliżej Niemiec) krajach nowej UE – Polsce i Czechach jest obecnie dość dobra i raczej nie prowokuje do poszukiwania pracy poza granicami.
Przypomnijmy, że również polski rząd nie spodziewa się po 1 maja większego odpływu naszych rodaków do pracy za granicą. Już obecnie dużo polskich pracowników pracuje w Niemczech (zarówno nielegalnie, jak i zgodnie z prawem – na zasadzie kontraktów lub samozatrudnienia). Eksperci zauważają jednak, że jeśli Polacy zdecydują się na emigrację, może to być dla polskiej gospodarki bardziej dotkliwe niż wyjazdy do Wielkiej Brytanii i Irlandii po 2004 roku, kiedy poziom bezrobocia w kraju był wyższy i wyjeżdżali w dużej mierze ci, którzy nie mieli w Polsce pracy.
Pobierz
-
korekta zrobiona asm
398802_200809252115400994 ・38.72 kB
Źródło: Welt am Sonntag