Na przestrzeni wielu lat naszej działalności, obserwujemy różne trendy, jak organizacje powinny, komu powinny i z kim powinny. A ponieważ jesteśmy organizacją strażniczą, to przyglądamy się nie tylko funkcjonowaniu władzy, ale i całego naszego sektora.
Dyskusję nad oceną i oceniającymi tutaj w zasadzie chcemy pominąć, bo jest to obszerny temat, na odrębną. Chociaż skojarzony. Bo ktoś jakoś tych oceniających szkoli. I daje określone wytyczne. Ale do tego jeszcze wrócimy.
W podręcznikach dla wnioskodawców Programu Aktywni Obywatele, jako jedno z przykładowych działań rozwoju instytucjonalnego, mamy m.in.: „tworzenie całościowej strategii organizacji lub strategii funkcjonalnych (odnoszących się do wybranych obszarów zarządzania, np. marketingu, fundraisingu, rozwoju zasobów ludzkich)”.
Jeśli o nas chodzi, to w mailu do Aktywnych Obywateli napisałyśmy m.in.: Istotnie spostrzeżenia Państwa ekspertów/ek zawarte w uzasadnieniach okazały się pomocne przy podejmowaniu decyzji o nieskładaniu kolejnych wniosków. W załączeniu przekazujemy ocenę oceny i liczymy, że nasza ocena okaże się pomocna przy ocenianiu innych wniosków.
Dlaczego? Ponieważ zostałyśmy zaproszone, zdaje się dwukrotnie, jako organizacja, której działania mogą być przedstawione, jako ewentualna podstawa dofinansowania, a trzykrotnie go nie uzyskałyśmy, więc w duchu odpowiedzialności, pozwoliłyśmy sobie przekazać kilka uwag.
Uważamy, że problem jest poważny. Tylko gdzie indziej widzimy jego środek ciężkości. To, co widzimy, to nie dostrzeganie specyfiki działalności takich organizacji, jak nasza. Nie, tutaj nie działa kalka. Chętnie poczytałybyśmy o przykładach realizacji własnych ocen i zaleceń.
Oczywiście, przy uwzględnieniu choćby wyników badań przeprowadzanych przez Stowarzyszenie Klon/Jawor.
To mały problem
Jeden z oceniających ekspertów napisał:
„Problem dostępu do informacji publicznej na poziomie lokalnym jest stosunkowo często podejmowany przez organizacje pozarządowe różnego szczebla. Od kilku lat zagadnienie jest znane coraz większym grupom społecznym dzięki licznym kampaniom informacyjnym. W Polsce jest realizowanych kilka projektów, które oferują wsparcie lokalnym organizacjom. Problem z pewnością jest ważny i zasługuje na uwagę jednak na tle innych problemów zgłaszanych w Programie nie zalicza się do grupy tych o najwyższym priorytecie i pilności”. Podobnie pozostali.
Nie, proszę Państwa. Pozwolimy sobie nie zgodzić się z tymi stwierdzeniami. Dostęp do informacji publicznej jest kluczowy. Wszędzie, jeśli mówimy o zasadach funkcjonowania państwa prawa. A chcą Państwo lokalnych przykładów – po co? Choćby po to, żeby organizacje, których eksperci oceniający często są przedstawicielami, znali kryteria , według których Państwa samorząd wybiera oferty od ngo w trybie pozakonkursowym. Albo – dlaczego w budżecie nie zostały zabezpieczone środki na sterylizację bezdomnych zwierząt. Organizacje „tematyczne” o to zapytają? No nie wiem, w końcu co roku jakiś plan współpracy i program opieki powstaje. Z przewidzianymi środkami na „tematyczne”. Jakieś refleksje?
Czy konsultacje społeczne to są działania, które służą m.in. komunikowaniu się osób mających przeciwstawne poglądy w ważnych społecznie sprawach? Zdaje się, że nie dla oceniających.
Aktywizacja
W innej części oceny, a być może w innym wniosku, czytamy, że brak jest aspektu aktywizowania. Nie bardzo wiemy, dlaczego jakoś do twórców programów, a co za tym idzie – ekspertów oceniających, nie przebijają się opracowania naukowe i analizy, dotyczące niskiego poziomu aktywności społecznej w Polsce. Od referendów, przez konsultacje, na wyborach kończąc. Mówimy oczywiście, w tym kontekście o aktywności dotyczącej naszego obszaru, czyli jawności, transparentności, procesu stanowienia prawa itd. I nie ma tam przewidzianych „imprez integracyjnych, służących wzmacnianiu poczucia lokalnej wspólnoty…”. Jakkolwiek nie mamy niczego przeciwko imprezom. Chociaż i tutaj z frekwencją bywa różnie.
Z naszego doświadczenia – małej organizacji z małego miasta – wynika, że sukcesem jest doprowadzenie do dyskusji publicznej w ogóle. Jest nim również wypracowanie takiej pozycji, często przy aktywnym dyskredytowaniu przez władze, że mieszkańcy zwracają się do nas o pomoc. Prywatnie, nie publicznie. Wiecie Państwo, społeczeństwo obywatelskie jest nie tylko wtedy, kiedy ktoś „zapisze się” do jakiejś organizacji, albo jest jej wolontariuszem. To jest też wtedy, kiedy rozmawia o tym, dlaczego co roku musimy dokładać coraz więcej do oświaty. Przy okazji… „Na początku 2017 roku 13% mieszkańców Polski zadeklarowało, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy osobiście uczestniczyło w działaniach organizacji, np. brało udział w organizowanych przez nie imprezach, wydarzeniach, zbiórkach, korzystało z ich usług. 17% słyszało o organizacjach od rodziny, znajomych i sąsiadów”. (Badania Stowarzyszenia Klon/Jawor). To jak? Aktywizujemy się, czy nie bardzo? To chociaż może aktywizujemy organizacyjnie? A, zajrzyjmy do badania – jeśli chodzi o kontakty organizacji z lokalnym urzędem, to w ostatnich dwóch latach kontakt polegał na: otrzymywaniu dotacji (54%), udziale w oficjalnych spotkaniach z przedstawicielami urzędu (53%). Wiemy, wiemy, zdjęcia, eventy i inne.
Fundraising
Temat rzeka. Sięgniemy tu znów do badań: „Niemal 40% organizacji zadeklarowało w badaniu, że podejmują działania w celu pozyskania środków od osób, firm czy instytucji (darowizn lub 1% podatku). Z kolei na podstawie danych o źródłach przychodów organizacji wiadomo, że środki z wymienionych źródeł w 2017 roku miało 65% organizacji, tzn. niemal dwukrotnie więcej niż deklaruje prowadzenie działań fundraisingowych”. Prowadzić, nie prowadzić, skoro na jedno wychodzi? Jak czytamy w badaniu, w obszarze udziału poszczególnych źródeł w przychodach całego sektora 7% stanowią przychody ze zbiórek publicznych oraz darowizny od osób prywatnych. W badaniu mamy też ważne zastrzeżenie: „przychody 10% najzasobniejszych organizacji stanowią 83% wartości budżetu całego sektora”. Bo skoro tak, to na tzw. „resztę” zostaje 17%. Warto też spojrzeć, jakiego typu działania są w kolejności najchętniej wspierane. Tak myślimy, że to ma znaczenie. I myślimy, że wielkość miasta również.
W 2018 roku wśród problemów utrudniających działalność organizacji pierwsze miejsce zajmują trudności w pozyskiwaniu funduszy lub sprzętu i jest to 70%. Kolejne to: brak osób gotowych do zaangażowania 68% (Ale jak to? Nie potrafią ich aktywizować?), Skomplikowane formalności grantodawców – 64% (Hmmm…), Trudności w utrzymaniu personelu, wolontariuszy 52% (Zadziwiające – nikt nie chce zbyt długo pracować społecznie? Bez gratyfikacji, czy choćby uznania? Niemożliwe!)
I teraz tak – ponieważ miałyśmy być modelem, zapraszanym przez Aktywnych Obywateli, przypominamy, że jesteśmy organizacją strażniczą. Zatem – bez emocjonalnych i osobistych wątków:
Wśród organizacji wchodzących w skład konsorcjum będącego operatorem Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy, finansowanego ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego 2014-2021 wchodzi m.in. Fundacja Akademia Organizacji Obywatelskich. Organizacja ta zajmuje się m.in. szkoleniami z pozyskiwania środków, czyli fundraisingu właśnie.
Nasze zarzuty, czy wątpliwości budzi przykładanie jednej miary bez znajomości specyfiki obszaru naszego działania – naszego, czyli organizacji strażniczych – przez oceniających. Które mają żadne szanse na pozyskanie lokalnych środków. Które mają też ograniczone szanse na pozyskanie środków krajowych. Ale nie jesteśmy ekspertkami ani od komunikacji, ani od fundraisingu, chyba więc warto spojrzeć, jak to robią fachowcy. Zatem spojrzałyśmy:
Sprawozdanie z działalności Fundacji Akademia Organizacji Obywatelskich za rok 2020
- Dotacje ze środków bezzwrotnej pomocy zagranicznej 862 383,21 zł
- Dotacja ze środków publicznych zagranicznych 72 740,62 zł
- Dotacja ze środków publicznych krajowych 0,00 zł
- Inne dotacje 5 098,47 zł
- Umowa partnerska 332 005,09 zł
- Darowizny 0,00 zł
- Przychody z działalności gospodarczej 86 687,46 zł
- Przychody finansowe 2 719,77 zł
- Pozostałe przychody operacyjne 13 985,56 zł
Dobrze, to może taki wypadek przy pracy, bo pandemia… zajrzałyśmy w sprawozdanie z 2019:
- Dotacje ze środków bezzwrotnej pomocy zagranicznej 1 142 652,70 zł
- Dotacja ze środków publicznych zagranicznych 4 439,40 zł
- Dotacja ze środków publicznych krajowych 0,00 zł
- Darowizny 2 560,00 zł
- Przychody z działalności gospodarczej 13 048,46 zł
- Przychody finansowe 4 049,63 zł
- Pozostałe przychody operacyjne 3,21 zł
Podsumowując
Nie traktujcie nasi duzi koledzy, tego przeglądu, jako atak.
Ale my, jako zawodowo nieufne, lubimy weryfikować, czy jest to samo w mowie, co w piśmie.
Nasze obecne położenie przypomina nam sytuację bezrobotnego z czasów, kiedy wskaźnik bezrobocia był dwucyfrowy. Wszyscy, włącznie z nim mieli świadomość, że działania, które mu się narzuca są pozorowane. Urząd Pracy dokonywał oceny aktywności bezrobotnego na podstawie wpisów na karcie aktywności zawodowej. Człowiek nie otrzymywał pomocy w formie zasiłku, jeżeli się odpowiednio nie postarał. Każdy z uczestników tej sytuacji społecznej miał świadomość w czym uczestniczy. Urzędnicy wiedzieli, że bezrobotnemu wypłacą zasiłek, bo pracy nie ma. Pracodawca nie odganiał się od ludzi, jak od much, bo miał świadomość, że jego podpis będzie skutkował wypłatą zasiłku. Bezrobotny wiedział, że chodzi dla urzędnika, bo takie są przepisy. A na koniec wszyscy wiedzieli, że chodzi z pustą wędką, bo w stawie nie ma ryb.
Dlaczego mamy „rokować” według szkolonych ekspertów oceniających projekty, skoro tak niewiele organizacji pozyskuje w ten sposób środki. Zwłaszcza w naszym obszarze/tematyce i lokalnie.
Dlaczego mamy się czuć niekomfortowo, skoro informacja publiczna nie jest priorytetowym tematem. Dlaczego mamy się czuć nieprofesjonalnie, że nie pozyskujemy pieniędzy od prywatnych darczyńców, skoro szkolący tego nie robi.
Dlaczego zarzuca nam się (również pozaprojektowo) że nie aktywizujemy? Kto to będzie robił w tym obszarze skutecznie – będzie pisał nowe książki w Polsce. Poprosimy dużo przykładów, jak się realizuje własne zalecenia. Najchętniej na poziomie miast i gmin poniżej 50 tys. mieszkańców.
Tak prywatnie – mam nadzieję, że przedstawicielom co najmniej kilku organizacji zrobi się lżej po lekturze. Tak, konkurencja w wyścigu po dotacje jest duża. Ale myślenie przy ocenie wniosków – standardowe. Zresztą nie tylko w AO.
Źródło: Fundacja "Miasto Obywatelskie Lubartów"