Wisła została zwrócona warszawiakom: wie o tym każdy, kto miał okazję wybrać się na jedno z niezliczonych wydarzeń organizowanych nad rzeką. Jak do tego doszło, jak zmieniło się myślenie o Wiśle przez ostatnie dziesięć lat? Jaki udział mieli w tym społecznicy i NGO, a jaki urzędnicy?
9 września 2017 roku odbędzie się już 10. edycja Święta Wisły. W 2007 roku, wydarzenie to było ewenementem, jedną z ledwie kilku imprez. Tak naprawdę bowiem dziesięć lat temu Wisła dla mieszkańców Warszawy praktycznie nie istniała, panował stereotyp, że to rzeka brudna i niebezpieczna, nie było więc sensu spędzać nad nią czasu. Na imprezy przychodziło po kilkadziesiąt, maksymalnie kilkaset osób, a ich pojawienie się poprzedzone było ogromną pracą promocyjną.
Pierwsze kroki nad Wisłą
Sytuacja zaczęła się powoli zmieniać już w 2005 roku. Biuro Kultury m.st. Warszawy zorganizowało proces pod nazwą Salon kultury nad Wisłą, pojawiły się pierwsze organizacje założone przez prawdziwych pasjonatów (chociaż częściej byli nazywani szaleńcami), które przygotowywały najróżniejsze działania z zakresu animacji kultury, przedsięwzięć artystycznych. Jednym z pionierów działań nad Wisłą, któremu rzeka ta wiele zawdzięcza był Przemysław Pasek, założyciel Fundacji Ja Wisła. Działał on bezkompromisowo, co z jednej strony spowodowało, że wiele rzeczy udało się załatwić, z drugiej – w pewnym momencie skłóciło go z wieloma urzędnikami.
Ci ostatni zresztą początkowo nie bardzo rozumieli, dlaczego w ogóle ktoś chce coś robić nad rzeką, uważali to za fanaberię.
– Kiedy złożyliśmy do jednego z Biur Urzędu Miasta projekt na różnego rodzaju działania artystyczne, które miały nieco shumanizować warszawskie mosty, otrzymaliśmy odmowę z następującym uzasadnieniem: „Komisja nie była w stanie sobie wyobrazić, jak można zorganizować koncert pod mostem”. Myślę, że dzisiaj już nikt nie ma kłopotu, żeby to sobie wyobrazić – wspomina Klara Kopcińska, która działała w Stowarzyszeniu Edukacji i Postępu STEP.
Zgodna współpraca Urzędu, NGO i biznesu
Na szczęście stopniowo takie myślenie było coraz rzadziej spotykane, Miasto zrozumiało, że w Wisłę warto zainwestować. W 2007 roku powołano Pełnomocnika Prezydenta m.st. Warszawy ds. Wisły, którym został Marek Piwowarski, powstała też Komisja Dialogu Społecznego ds. Warszawskiej Wisły. Nie znaczy to jednak, że problemów nie było. Jednym z największych było to, że bardzo często, gdy organizacja pozarządowa zgłaszała się ze swoim pomysłem do któregoś z Biur Urzędu Miasta, była odsyłana do Marka Piwowarskiego.
– Nie mogłem bezpośrednio wspierać organizacji w ich działaniach, nie miałem budżetu, nie mogłem przyznawać dotacji. Sytuacja była więc trochę patowa – tłumaczy Marek Piwowarski. – Wspólnie z NGO wypracowaliśmy na szczęście to, że Wisła jest widoczna w zadaniach konkursowych różnych Biur: Edukacji, Kultury, Sportu – dodaje. Dzięki wspólnej pracy NGO i Marka Piwowarskiego udało się mocniej osadzić sprawy Wisły w Programie Współpracy.
Im współpraca się lepiej układała, tym widać było więcej efektów, co z kolei zachęcało do jeszcze mocniejszego zacieśniania współpracy. Dzięki początkowej energii i zaangażowaniu kilku społeczników oraz przychylnych im urzędników udało się wprawić w ruch machinę, która działa do dziś. Nad Wisłą zaczęto realizować bardzo dużo zarówno zadań twardych, polegających chociażby (ale nie tylko) na budowie i remoncie bulwarów, jak i miękkich: organizowano coraz więcej imprez kulturalnych, edukacyjnych, sportowych.
– Wyraźnie widać, że w mieście jest synergia: coraz częściej oddolne działania społeczne skierowane na przywrócenie Wisły mieszkańcom trafiają na podatny grunt, dzięki czemu mają szansę być realizowane wspólnie przez organizacje pozarządowe i Urząd m.st. Warszawy – cieszy się Robert Jankowski z Fundacji Rok Rzeki Wisły. Wisła jest zresztą jednym z patronów wciąż trwającego 2017 roku, co być może byłoby trudniejsze do osiągnięcia, gdyby nie sukces, jakim było przywrócenie rzeki mieszkańcom Warszawy.
Coraz częściej zdarza się, że urzędnicy, ramię w ramię z NGO, walczą o pewne sprawy. Najlepszym tego przykładem może być nocne pływanie, w sprawie zorganizowania którego czynione są bardzo duże starania. Mimo wsparcia miasta, które deklaruje także pomoc materialną w postaci zakupu odpowiedniego sprzętu, kolejny sezon nie udaje się tej sprawy załatwić. Na przeszkodzie stoją Urząd Żeglugi Śródlądowej oraz Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Kropla jednak drąży skałę i niewykluczone, że wkrótce będzie można wybrać się na nocną wycieczkę po Wiśle.
Współpraca nad Wisłą nie jest jednak domeną wyłącznie urzędników i organizacji pozarządowych. Angażuje się w to również biznes. Wynika to między innymi z tego, że KDS ds. Warszawskiej Wisły jest mocno otwarty na ludzi z zewnątrz i zachęca do udziału w swoich posiedzeniach zarówno osoby fizyczne, jak i firmy (podczas głosowań nie mają one oczywiście głosu). Zwykle jest to zresztą specyficzny biznes, bo chociaż nastawiony na zysk, to jednak prowadzą go ludzie, którzy również są pasjonatami rzeki.
– Często trudno to wszystko odróżnić. Przykładowo, fundacja, która ma dwie, trzy łódki oraz firma, która dysponuje taką samą flotą mają bardzo zbieżne interesy i potrzeby – wyjaśnia Piotr Kaliszek, przewodniczący KDS ds. Warszawskiej Wisły. – Nad Wisłą trudno o biznes, na którym szybko i łatwo zarabia się pieniądze. W ten czy inny sposób jest to po prostu sposób na życie i działalność prospołeczna – dodaje.
Wisła główną atrakcją Warszawy
Sukcesywny rozwój współpracy NGO, Urzędu Miasta i biznesu doprowadził do dzisiejszej sytuacji, kiedy to Wisła jest jedną z najważniejszych marek i jedną z głównych atrakcji turystycznych Warszawy. Zdają sobie z tego sprawę nawet najwyżsi rangą urzędnicy, bo nad rzeką bardzo często pojawiają się wiceprezydenci m.st. Warszawy, co jeszcze kilka lat temu było bardzo trudne do osiągnięcia.
- Święto Wisły, niegdyś impreza wyjątkowa, dziś już nie tylko nikogo nie dziwi, ale też nie wyróżnia się specjalnie spośród innych wydarzeń.
– Obawiam się, że Święto Wisły zginie wśród licznych imprez, które obecnie odbywają się nad Wisłą niemal codziennie. Będzie to po prostu jedno z wielu wydarzeń. Dziesięć lat temu zastanawialiśmy się, co zrobić, by Wisłę „uruchomić", dziś skupiamy się na tym, co jeszcze ciekawego można ludziom zaprezentować – opisuje sytuację Piotr Kaliszek.
Jak podkreślają społecznicy, przez te wszystkie lata ich myślenie o Wiśle drastycznie się nie zmieniło. Zmieniła się przede wszystkim rzeczywistość: powstały bulwary, knajpy, kluby, rozwijają się – chociaż wolniej – przystanie. Nad rzeką działa coraz więcej ludzi i coraz więcej mieszkańców przychodzi spędzać tu swój wolny czas.
– Mieszkańcy zaakceptowali Wisłę, jako swoją własną przestrzeń: nową, integralną dzielnicę miasta, zarówno na poziomie indywidualnym, kiedy przychodzą nad rzekę odpocząć lub poczytać książkę, jak i zbiorowym, bo organizowanych jest tutaj coraz więcej imprez masowych. Wisła stała się rzeką modną i atrakcyjną – mówi Robert Jankowski.
– Zmiana, zwłaszcza mentalna, jest ogromna. W 2013 roku, pierwszego dnia wiosny zobaczyłem wielkie tłumy nad Wisłą, pomimo tego, że de facto jeszcze nic na bulwarach wtedy nie zrobiliśmy. Już wtedy było jednak widać, że warszawiacy wracają nad rzekę i jest to ogromny sukces wszystkich: urzędników, społeczników, organizacji pozarządowych oraz samych mieszkańców – wtóruje mu Marek Piwowarski.
Co równie ważne, inwestycje przygotowywane są w sposób bardzo przemyślany, czego najlepszym przykładem mogą być nadwiślańskie bulwary.
– Nowy bulwar powstał z poszanowaniem zarówno natury, jak i zastanej architektury, z użyciem naturalnych materiałów, form otwartych. Uważam, że jest znakomity, jeden z lepszych, jakie widziałam. Jest na nim miejsce i dla samotników i dla zakochanych, i dla imprezowiczów, i rodzin, nie ma wyraźnych podziałów społecznych, jest interesujący, zróżnicowany. Można rzec, modelowa przestrzeń publiczna – ciesz y się Klara Kopcińska.
Nad Wisłą przygotowywane są nie tylko kolejne inwestycje i wydarzenia kulturalno-edukacyjno-sportowe. O randze jaką zyskała w Warszawie rzeka może świadczyć też to, że zlokalizowane zostały tu takie instytucje, jak Centrum Nauki Kopernik, czy Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Obecnie powstaje również Przystań Warszawa, czyli miejsce, gdzie NGO będą miały okazję rozmawiać, wspólnie działać i przygotowywać wieloletnie inicjatywy, a także takie, które pozwolą zwiększyć aktywność nad rzeką poza typowym sezonem, czyli na jesieni i w zimie.
Przyszłość w jasnych barwach
Mimo licznych sukcesów, przed wszystkimi zaangażowanymi w to, by Wisła była jak najciekawszym miejscem do spędzania wolnego czasu, wciąż wiele pracy. Społecznicy podkreślają, że obecnie najmocniej trzeba skupić się na tym, by nad rzeką pojawiały się takie inwestycje i inicjatywy, które nie będą jednorazowe, tylko co roku powtarzane i rozwijane. Kolejnym etapem rozwoju ma być też powstanie licznych miejsc do cumowania, dalsze rozbudowywanie pętli żeglugowych.
– Obecnie zależy nam na tym, by ludzie pojawiali się nie tylko nad Wisłą, ale też na samej rzece. Chodzi o to, by jak najmocniej rozwinąć pływanie po Wiśle – tłumaczy Piotr Kaliszek.
Realizacja kolejnych celów często wiąże się zresztą z powstawaniem kolejnych wyzwań i problemów.
– Im więcej robimy, tym wyraźniej widać, ile jest jeszcze potrzeb. Realizacja coraz ambitniejszych celów wymaga więcej czasu, siły oraz energii, dlatego tak ważna jest współpraca. Zresztą im więcej jest działań, tym więcej problemów to implikuje. Chociażby: większy ruch na rzece pociąga potrzebę miejsc do cumowania, lepszego utrzymania szlaku i nowej infrastruktury. A tłumy i imprezy na brzegach niosą też niepożądane konsekwencje, na przykład ekologiczne. O tym wszystkim trzeba myśleć na bieżąco – opowiada Rober Jankowski.
Nie da się jednak ukryć, że o obecnej sytuacji, którą obserwujemy nad Wisłą dziesięć, a nawet jeszcze pięć lat temu można było jedynie pomarzyć. W ciągu dekady udało się nie tylko przywrócić rzekę miastu, ale wręcz stworzyć z niej jeden z najbardziej rozpoznawalnych elementów stolicy. Jest to wspólny sukces wszystkich: organizacji pozarządowych, urzędników, biznesu oraz – oczywiście – mieszkańców.
Źródło: inf. własna [warszawa.ngo.pl]
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23