– Bycie watchdogiem jest metodą, a nie celem. Działamy zarówno po to, aby w Polsce respektowano odpowiedni standard praw i wolności człowieka, jak i w celu podwyższania tego poziomu. Nigdy nie monitorowaliśmy tylko po to, aby monitorować – mówiła Danuta Przywara z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka na spotkaniu „Organizacje strażnicze – stan obecny, wyzwania, perspektywy”, które odbyło się 31 maja 2012 roku w Warszawie.
Celem zorganizowanego przez Instytut Spraw Publicznych i Fundację im. Friedricha Eberta spotkania była rozmowa o tym, jak dzisiaj patrzeć władzy na ręce i skutecznie monitorować zasadność decyzji podejmowanych przez urzędników. Dyskutowano o napotykanych przez watchdogi problemach w ich bieżącej działalności oraz wyzwaniach, które przed nimi stoją – m.in. kwestii finansowania bez narażania się na utratę niezależności i bezstronności.
W programie wydarzenia zaplanowano dwa panele dyskusyjne. Pierwszy z nich: „Działania watchdogowe w Polsce” z udziałem Danuty Przywary (HFPC), Małgorzaty Szumańskiej (Fundacja Panoptykon), Bartosza Pilitowskiego (Fundacja Court Watch) i Macieja Puławskiego (gazeta lokalna „Stacja Tłuszcz”) prowadzony był przez Katarzynę Batko-Tołuć (Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich). Drugi panel to „Watchdogi a monitoring finansowania polityki”, w którym głos zabrali Adam Sawicki (Fundacja im. Stefana Batorego), Wioletta Wojciechowska-Rybczyńska (TV Dami Wałbrzych) i Marzena Czarnocka (SLLGO/Głos Szklarskiej Poręby). Tę rozmowę moderował dr Jarosław Zbieranek z Instytutu Spraw Publicznych. Panele poprzedzone zostały prezentacją ekspertyzy „Organizacje strażnicze. Stan obecny, wyzwania, perspektywy”, przygotowanej przez Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich.
Praktyka daleka od teorii
Sytuację organizacji strażniczych w Polsce w najkrótszy sposób określił dr Jarosław Zbieranek, który zwrócił uwagę, że na pierwszy rzut oka warunki funkcjonowania społecznej kontroli w Polsce zostały przez państwo dobrze przygotowane. Wydawałoby się, że dostępne narzędzia są skuteczne, a sama działalność watchdogów jest pozytywnie postrzegana i oczekiwana przez instytucje publiczne. W praktyce okazuje się jednak, że możliwości organizacji strażniczych są dosyć słabe. Narzędzia, które ładnie wyglądają w ustawach, w praktyce okazują się być nieefektywne. Pojawia się szereg trudności w organizowaniu działań strażniczych i ich finansowaniu.
Podobnego zdania była Danuta Przywara (HFPC), która w swoim wystąpieniu porównała dzisiejsze warunki funkcjonowania organizacji strażniczych do tych mających miejsce w pierwszym okresie po transformacji ustrojowej. Przekonywała, że wejście Polski do Unii Europejskiej zakończyło etap, w którym państwo bardzo szybko starało się wprowadzać dobre standardy prawne. Dzisiaj zmiany istniejącego prawa i stosowanie się do sugestii organizacji strażniczych jest dużo bardziej mozolne. W tym pierwszym okresie ważnym sojusznikiem watchdogów było również społeczeństwo i opinia publiczna, której zależało na uniemożliwieniu państwu podejmowania arbitralnych decyzji. Po 2004 roku nie tylko władza straciła zainteresowanie ulepszaniem swojego prawa. Zmieniło się także społeczeństwo. Wraz z nowym pokoleniem zmieniło się postrzeganie takich organizacji, jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka i teraz kojarzone są one bardziej z instytucjami walczącymi o prawa osób należących do grup mniejszościowych. Gorzej współpracuje się też z mediami – jest coraz mniej dziennikarzy, którzy rozumieją potrzebę, ideę i mechanizmy działania watchdogów. Przywara sugerowała, że tabloidyzacja mediów nie sprzyja wywieraniu nacisku na władzę i edukowaniu społeczeństwa.
Są też sukcesy
Nie znaczy to jednak, że watchdogi nie odnoszą dzisiaj sukcesów. Uczestnicy pierwszego panelu zauważyli, że ich praca spotyka się coraz częściej z pozytywnym odbiorem wielu instytucji. Przykładem może być służba więzienna, która w tych organizacjach upatruje sojusznika w walce z przeludnieniem cel. Źródłem dobrych praktyk jest również działalność policji, która zaprasza organizacje prowadzące społeczną kontrolę jej funkcjonowania do monitorowania przebiegu manifestacji publicznych. Pozytywnych dowodów działalności watchdogów dostarczył także Maciej Puławski prowadzący lokalną gazetę „Stacja Tłuszcz” i wykorzystujący w swojej pracy metody strażnicze. Przyznał co prawda, że za swoje działania spotyka ich wiele nieprzyjemności i są oskarżani o to, że ujawniając nieprawidłowości okrywają miasto złą sławą. Jednocześnie ma jednak poczucie, że od 2008 roku mieszkańcy stają się coraz bardziej świadomi tego, że mają prawo do informacji publicznej i wiedzy o tym, jak rzeczywiście funkcjonuje ich gmina. Puławski przekonywał, że również dzięki watchdogom ludzie zrozumieli, że zła władza nie musi trwać wiecznie i można ją zmienić.
Jak zachować niezależność?
Ważnym punktem prezentacji prelegentów była kwestia finansowania działalności strażniczej. Uczestnicy przyznali, że z tym mają najwięcej kłopotów, a perspektywy na przyszłość wyglądają jeszcze gorzej. Źródłem problemów jest po części charakter funkcjonowania tego typu organizacji. Trudno bowiem pokazać natychmiastowe efekty pracy watchdoga, a takich najczęściej życzą sobie sponsorzy. Tymczasem sukces w rozpoczętych dzisiaj staraniach może przyjść nawet za 5 – 10 lat. Chcąc zachować niezależność organizacje te starają się również nie korzystać z funduszy przyznawanych przez instytucje, których działalność jest przez nie później monitorowana. Alternatywnym i najlepszym źródłem funduszy mogliby być sami obywatele, którym działalność watchdogów przynosi najczęściej największe korzyści. Niestety, doświadczenia uczestników konferencji pokazują, że w Polsce jest jeszcze za wcześnie, aby ten sposób finansowania mógł zapewnić możliwość prowadzenia konsekwentnej i systematycznej pracy strażniczej. Szans na zdobycie stabilnych warunków działania upatruje się więc wciąż w funduszach zewnętrznych – ze środków Unii Europejskiej i grantów blokowych z pieniędzy przekazanych przez Szwajcarię i Norwegię. Reprezentujący perspektywę lokalną Maciej Puławski zaznaczył jednak, że kwestia finansów w prowadzonym przez niego typie działalności strażniczej nie jest najważniejsza. Bardziej potrzebne jest wsparcie merytoryczne, sieciowanie i wymiana doświadczeń.
Niestety na konferencji zabrakło czasu na dyskusję z prelegentami, co było najbardziej widoczne po pierwszym panelu. Nie można było więc wymienić opinii na temat rekomendacji dla poprawy efektywności narzędzi wykorzystywanych przez organizacje strażnicze, które zostały zaprezentowane przez Katarzynę Batko-Tołuć i Krzysztofa Izdebskiego (SLLGO). Dotyczy to zwłaszcza wątpliwości dotyczących wykorzystywania prawa dostępu do informacji publicznych i ich dalszego wykorzystywania. To zaś zgodnie przez wszystkich uczestników spotkania zostało uznane za kluczowy element skutecznego monitoringu.
Źródło: inf. własna ngo.pl