Warszawiacy tęsknią za lokalnością i poczuciem wspólnoty
Warszawiacy lubią swoje miejsce zamieszkania, ale tęsknią za poczuciem wspólnoty. Najbardziej interesuje ich najbliższa okolica. A najwięcej wiedzą o mieście młode matki: to one widzą najwięcej absurdów.
Taki obraz wyłania się z podsumowania konsultacji społecznych, które przetoczyły się w 16 dzielnicach Warszawy od czerwca do zimy 2010 r. - Wybieraliśmy tematy realne do wykonania, wskazywane przez dzielnicę, a nie narzucone przez miasto - mówi Marcin Wojdat, szef miejskiego Centrum Komunikacji Społecznej, które przepytywało ludzi za pieniądze z Norweskiego Mechanizmu Finansowego.
Chodziło o to, aby nakłonić urzędników do słuchania mieszkańców, a warszawiakom pokazać, że mogą mieć wpływ na to, co dzieje się w ich najbliższej okolicy. Współdecydowali m.in.: * o zmianach na Chmielnej (modernizacja skweru), * o modernizacji parku Opaczewskiego na Ochocie, * jak poprawić ścieżki rowerowe na Bielanach, * gdzie umieścić punkty bezprzewodowego dostępu do internetu na Ursynowie, * jak urządzić skwery osiedlowe w Wesołej, * jak odnowić ul. Kawęczyńską na Pradze-Północ. Mogli też wypowiedzieć się w sprawach kultury: mieszkańcy Rembertowa uznali np., że wolą trzy małe osiedlowe, a nie jeden centralny dom kultury w dzielnicy. Na Pradze-Południe z kolei urzędników interesowało zdanie ludzi korzystających z usług: chcieli wiedzieć, na jaką działalność wynajmować miejskie lokale użytkowe.
W całej Warszawie w spotkaniach, warsztatach, spacerach badawczych wzięło udział ok. 3,5 tys. osób. - Na Bielanach odbyły się cztery przejazdy rowerowe i spotkanie przy mapie - mówi Anna Petroff-Skiba z Centrum Komunikacji Społecznej. - Mieszkańcy wskazali, że trzeba zlikwidować bariery, np. dziurę, zły znak. Wyznaczyli też perspektywę rozwoju ścieżek na najbliższe lata. Bariery już zostały usunięte.
Mieszkańcy Ursusa wzięli udział w warsztatach. Pytani byli o to, jakiej kultury potrzebują. Okazało się, że z dzielnicowej oferty nie korzystają ludzie młodzi i aktywni zawodowo. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu konsultacji - mówi Anna Petroff-Skiba. - Dzięki nim zrodziła się inicjatywa założenia dyskusyjnego klubu filmowego "Poznaj swojego sąsiada". Działa w osiedlowej bibliotece, było już pierwsze spotkanie i przyszło bardzo dużo ludzi. Potrzebują się poznać, bo mieszkają w nowych osiedlach.
Z konsultacji wyłonił się ciekawy portret mieszkańców Warszawy. We wszystkich dzielnicach powtarzali, że lubią swoje miejsce zamieszkania. - O parku Opaczewskim, choć dość zaniedbanym, mówili na przykład, że jest jak przydomowy ogród - mówi Monika Komorowska, socjolożka i architekt. - Tęsknią za lokalnością i poczuciem wspólnoty, interesuje ich najbliższa okolica. To, co jest blisko, co widzą z okna: skwer, ulica.
Warszawiacy oczekują zmian w przestrzeni publicznej. I to takie konsultacje - czy to związane z podwórkami na Woli, czy ze skwerami w Wesołej - nadzwyczaj aktywizowały społeczność lokalną.
Okazało się też, że kopalnią wiedzy o Warszawie są młode matki, które chętnie uczestniczyły w konsultacjach. - To grupa, która bardzo uważnie obserwuje miasto, zwracając uwagę na konieczność przystosowania przestrzeni do własnych potrzeb. Wskazują na brak podjazdów, dziury w chodniku, nielogiczne połączenia piesze. Uwagi te dotyczą w równej mierze komfortu innych mieszkańców: starszych, niepełnosprawnych, rowerzystów - opisuje Monika Komorowska.
Potwierdził się - znany również z łamów "Gazety" - fakt, że do aktywności pobudza mieszkańców "zagrożenie": czy to likwidacja poczty, czy miejsc parkingowych.
- Ludzie mało wiedzą o możliwościach wpływu na lokalne procesy, ale kiedy da im się możliwość wyrażenia opinii, zaangażowania w zmiany, chętnie podejmują wyzwanie. Co ważne, w wyniku konsultacji zanika postawa roszczeniowa. Zajmuje ją podejście bardziej konstruktywne i nastawienie na współdziałanie - mówi Monika Komorowska.