Warszawa to czarny punkt – ogromny wzrost ofiar wypadków drogowych w Warszawie!
Jak podaje Komenda Stołeczna Policji (KSP), w 2020 roku na stołecznych drogach zginęły 44 osoby (dane na 12.01 2021). To o 9 osób więcej niż w 2019 roku. Ten wzrost szokuje, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę wiosenny lockdown spowodowany pandemią koronawirusa. Dlaczego w całej Polsce spadła liczba ofiar śmiertelnych wypadków, a w Warszawie wzrosła? Odpowiedzią jest prędkość.
Statystyki policyjne mówią jasno: w okresie styczeń – grudzień 2020 r. najwięcej wypadków spowodowanych było przez kierujących pojazdami – 93% wszystkich wypadków.
Jakie były najczęstsze przyczyny wypadków spowodowanych przez kierowców? Nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu (209) co stanowi 34% ogółu, następnie nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych (116) co stanowi 19% ogółu wszystkich przyczyn wypadków spowodowanych przez kierujących pojazdami w tej kategorii. To wstrząsająca statystyka! Niemal co trzeci dzień w Warszawie miał miejsce wypadek z udziałem pieszego. Z 44 ofiar wypadków w Warszawie 22 stanowią piesi, aż 192 pieszych zostało rannych.
– Jak warszawska policja z tym walczy? Wypowiada wojnę… pieszym! 22 stycznia warszawska drogówka zorganizowała kontrolę w ramach akcji NURD (Niechronieni Użytkownicy Ruchu Drogowego). Efekt? Policja ukarała mandatami aż 119 pieszych i tylko 39 kierowców. Policjanci najwyraźniej nie przeczytali swoich własnych statystyk! – mówi Justyna Kościńska z MJN.
Kto ginie na stołecznych drogach? Głównie najstarsi mieszkańcy naszego miasta. Najwięcej poszkodowanych osób wśród pieszych odnotowano w wieku 60 lat i więcej – 15 osób zabitych (68,2%), natomiast najwięcej osób rannych – 54 osoby odnotowano w grupie wiekowej 40-59 lat (28,1%) .
– Na ul. Grochowskiej znajdowało się jedno z niebezpieczniejszych przejść w Warszawie. Przejście nie miało sygnalizacji. Na tym przejściu zginęły cztery osoby, w tym mój dziadek, który mieszkał nieopodal. Niecałe dwa lata temu zainstalowano w końcu sygnalizację świetlną. Od tamtej pory nikt nie zginął. Ale czy Grochowska jest bezpieczną ulicą? Nie. W zeszłym roku miały miejsce trzy groźne wypadki, w których kierowcy skasowali wiaty przystankowe i tylko cudem nikt nie zginął. Nie ma w tym nic dziwnego, jeżeli szerokość pasa na Grochowskiej jest większa od szerokości pasa na autostradzie, a kontrole radarowe policji się tu nie pojawiają.
Jak wyglądają kontrole prędkości w Warszawie? Policja rokrocznie robi statystyki najbardziej niebezpiecznych ulic i skrzyżowań, ale czy w ślad za tymi statystykami idzie zwiększenie kontroli policji w tych miejscach? Czy w zeszłym roku pojawiały się tam patrole stołecznej drogówki i kontrole fotoradarowe? O to zapytamy Komendę Stołeczną Policji we wniosku o informację publiczną.
– W naszym wniosku pytamy: przez ile dni warszawska drogówka stała z radarem na Jerozolimskich przy Ryżowej, na Towarowej i Prostej przy rondzie Daszyńskiego oraz na Radiowej przy Wrocławskiej? Ilu ukarano kierowców dopuszczających się za szybkiej jazdy? Na tych trzech skrzyżowaniach przez sześć lat objętych naszą analizą było w sumie 27 wypadków, zginęły 2 osoby, a 33 zostały ranne. Chcemy wiedzieć, jak policja dbała w tych miejscach o bezpieczeństwo, mając własne statystyki mówiące jasno – to prędkość jest przyczyną ludzkich tragedii – mówi Basia Jędrzejczyk, MJN.
W tym samym czasie, kiedy policja walczy z pieszymi, w Warszawie trwają codzienne wyścigi samochodowe. Po głośnym wypadku w al. Niepodległości, w którym bandyta drogowy wypadł z drogi i staranował zaparkowane samochody, policja wystawiła mandat na kwotę 500 zł. Dopiero presja społeczna sprawiła, że sprawa została skierowana do sądu.
Od października prowadzimy w Warszawie społeczne pomiary prędkości. Nasze pomiary pokazują skalę wykroczeń w mieście. Wynika z nich jasno – ponad 70% kierowców przekracza prędkość. Nie mamy wątpliwości, że do tego stanu przyczynia się bierność stołecznej policji.
– Dziwi postawa policjantów. Gdyby skutecznie egzekwowali od kierowców przestrzeganie prawa, realnie zmniejszyłaby się ilość wypadków i zdarzeń drogowych. Piesi nie musieliby przymusowo uczestniczyć w warszawskim Totalizatorze Wypadkowym – czyli codziennym losowaniu, kto zginie zmiażdżony przez rozpędzone auto. Widać łatwiej karać pieszych, niż skutecznie egzekwować przestrzeganie prawa przez kierowców – mówi Kuba Czajkowski, MJN.
Czas powiedzieć jasno – działania stołecznej policji przyczyniają się do setek tragedii w naszym mieście. Założenie, że piesi i kierowcy to równoważni użytkownicy ruchu drogowego nie tylko jest nieprawdziwe, ale i szkodliwe. Pora, aby policja odwróciła proporcje i takim zaangażowaniem, z jakim ściga pieszych przechodzących na czerwonym świetle ścigała bandytów drogowych, którzy są realnym zagrożeniem dla życia mieszkańców i mieszkanek Warszawy. Czas na wyciągnięcie wniosków z własnych statystyk!
– Zachęcamy mieszkańców Warszawy, żeby pod hasztagiem #GdzieJestPolicja opisywali w mediach społecznościowych niebezpieczne zdarzenia na drogach. Ten element obywatelskiej presji jest konieczny, żeby policja zaczęła wywiązywać się ze swoich obowiązków i zajęła się ściganiem bandytów drogowych – podsumowuje Jan Mencwel, prezes MJN.
Źródło: Stowarzyszenie Miasto jest Nasze