Co trzecia warszawska organizacja pozarządowa uważa, że na decyzje o przyznaniu dotacji przez miasto mają wpływ dobre kontakty z urzędnikami. W efekcie tylko nieco ponad jedna trzecia organizacji starających się o granty ma zaufanie do komisji konkursowych, choć w ich skład wchodzą przedstawiciele wskazani przez komisje dialogu społecznego – wynika z najnowszych badań Stowarzyszenia Klon/Jawor.
Miasto to ważny partner warszawskich organizacji społecznych. Szacuje się, że rokrocznie ponad jedna trzecia aktywnych organizacji działających na rzecz Warszawy stara się o środki z miejskiego budżetu. W 2012 roku wydatki miasta na wykonanie zadań publicznych zleconych trzeciemu sektorowi wyniosły 114 mln zł. To około 1 procentu całego budżetu.
Zdecydowana większość tej kwoty przekazywana jest w ramach otwartych konkursów. Co rok ogłaszanych jest ich ok 150-170. Startuje w nich 1100-1200 organizacji; około 800 z nich uzyskuje przynajmniej jedną dotację.
Starszy może więcej
Z badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Klon/Jawor na zlecenie m.st. Warszawy wynika, że nie wszystkie organizacja mają poczucie, że szanse są równe. Te z krótkim stażem uskarżają się, że trudno jest im się przebić. Brakuje im wiedzy i doświadczenia w staraniu się o środki. Przeszkodą jest również – według nich – brak wypracowanej „marki”. – Zdarza się, że urzędnicy obawiają się przyznać pieniądze organizacjom, które jeszcze nie mają swojego dorobku. Wolą, aby środki trafiły do takich, które miały wcześniej okazję się wykazać. – Choć można też spotkać takich urzędników, którzy chcą dać szansę oferentom, którzy jeszcze nie mają doświadczenia – mówi Piotr Adamiak, członek zespołu badawczego Stowarzyszenia Klon/Jawor. Potwierdzają to opinie, które wyrażają niektórzy pracownicy urzędu: „Na przykład jeżeli są dwa, powiedzmy, równorzędne programy, to wiadomo, że przychylimy się do przekazania środków tej organizacji, którą lepiej znamy” – to jedna z wypowiedzi przytoczonych w raporcie z badania.
Kontakty, informacje, pieniądze
Największym problemem jest jednak brak jasnych kryteriów oceny wniosków oraz wątpliwości dotyczące zasadności podjętych decyzji. To właśnie dlatego o tym, kto dostanie pieniądze, a kto nie, mogą zadecydować dobre kontakty z urzędnikami i możliwość zdobycia informacji nieformalnymi kanałami. „Korzystam ze strony, jak się nie mogę dowiedzieć, to dzwonię, a jak już kompletnie nic, no to niestety używam różnych znajomych” – brzmi wypowiedź jednego z uczestników badania. Brakuje też informacji zwrotnej po ogłoszeniu wyników. Nie wiadomo, dlaczego wniosek był słaby i co zrobić, by na przyszłość napisać lepszy.
Sprawa jasności kryteriów nakłada się na kwestię sposobu formułowania konkursów. – Są dwie różne szkoły, jak powinny one wyglądać: Część urzędników jest zdania, że konkursy powinny być określane szeroko. Wtedy możliwość wygrania mają różne organizacje, a zwyciężyć mogą ciekawe i niestandardowe projekty. Eliminuje to też podejrzenie, że konkurs został „ustawiony” pod konkretnego wykonawcę. Z drugiej strony: im większa ogólność konkursu, tym trudniej o sformułowanie konkretnych i przejrzystych kryteriów oceny wniosku oraz oczekiwań miasta wobec oferentów – ocenia Adamiak.
Kontrowersje budzi też możliwość konsultowania z urzędnikami projektów na etapie ich pisania. Według prawa urzędnik może skonsultowac tylko poprawność formalną wniosku. A społecznicy chcą się dowiedzieć, czy ich projekt jest poprawny merytorycznie. Część urzędników idzie im na rękę, inni – uważają, że to naruszenie zasad, w tym zasady konkurencyjności. W efekcie zdarza się, że wnioski bywają konsultowane w sposób nieformalny. Trudno wówczas powiedzieć, czy mamy jeszcze do czynienia z konsultowaniem czy już z faworyzowaniem.
Z badania wynika, że strona pozarządowa wyraźnie oczekuje możliwości merytorycznej konsultacji projektów. Niemal dwie trzecie przedstawicieli wnioskodawców chciałoby móc przedyskutować z urzędnikami swój projekt. Im młodsza organizacja, tym chętniej chciałaby z takiego rozwiązania skorzystać.
Państwa w mieście
Z badań Stowarzyszenia Klon/Jawor wynika również, że często pojawiającym się zastrzeżeniem, zarówno ze strony urzędników, jak i trzeciego sektora, jest brak jednolitego standardu dotyczącego wymagań formalnych - pomimo istnienia jasnego (zero-jedynkowego) katalogu błędu formalnych. Część organizacji uważa, że oczekiwania względem stowarzyszeń i fundacji są różne nie tylko w różnych dzielnicach, ale nawet na poziomie różnych biur urzędu miasta. Natomisat niektórzy urzędnicy uskarżają się też na Centrum Komunikacji Społecznej, które – według nich – nie zawsze jest skore do pomocy w interpretacji przepisów i wyjaśnianiu wątpliwości.
Są też inne problemy: na przykład z konstruowaniem budżetu i poziomem jego szczegółowości. Trudno jest przewidzieć wszystkie koszty przed rozpoczęciem projektu. Aż trzy czwarte organizacji starających się o granty uważa, że nie da się tego zrobić precyzyjnie. Organizacje nie wiedzą też, które koszty można finansować, a których nie, albo co można uznać za wkład własny.
Urzędnik też człowiek
Z badania wynika też kilka pozytywnych wniosków. Przedstawiciele organizacji społecznych doceniają zmniejszenie liczby załączników, które muszą dołączać do wniosków. Cieszą się również z krótszego oczekiwania na ogłoszenie wyników.
Część urzędników w czasie kontroli nie sprawdza wszystkich możliwych dokumentów. Sięgają do sprawozdania i wyrywkowej kontroli faktur – to również jest doceniane przez wykonawców zadań publicznych. Przedstawiciele warszawskiego trzeciego sektora chwalą też otwartość urzędników i ich chęć pomocy. Ma to szczególne znaczenie dla organizacji młodych, które jeszcze nie potrafią sprawnie poruszać się w meandrach przepisów konkursowych.
Badanie „Współpraca m.st. Warszawy z organizacjami pozarządowymi” zrealizowało stowarzyszenie Klon/Jawor na zlecenie Urzędu m.st Warszawy.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)