Warszawa chwali się w Brukseli. Czy UE nas doceni?
Warszawa chwali się w Brukseli świetnym wykorzystaniem unijnych dotacji, przedstawia kolejne projekty, na które oczekuje wsparcia w przyszłości, a przy okazji zabiera głos w imieniu 140 miast Europy.
Takie spotkania jak zakończone wczoraj V Forum Spójności czasem postrzegane są u nas jako strata czasu i pieniędzy w dalekiej stolicy eurokratów. A jednak warto było się tam pokazać z dobrej strony, bo to w Brukseli wkrótce będą zapadać najważniejsze decyzje o podziale pieniędzy w budżecie Unii na lata 2014-20.
Hanna Gronkiewicz-Waltz wystąpiła tam jako nowa wiceprzewodnicząca stowarzyszenia Eurocities. Warszawa należy do niego od 2002 r. Pani prezydent objęła funkcję w listopadzie zeszłego roku. Teraz na forum Komisji Europejskiej przedstawiła wspólne stanowisko miast: chcą większego wpływu na przydział unijnych dotacji bez oglądania się na rządy, ministerstwa czy nawet regiony. Co ważne Eurocities uznało też, że pieniędzy potrzebują nie tylko miasta w mniej zamożnych krajach, te ze "starej" Unii też. To nowość i sprytna odpowiedź na żądania Wielkiej Brytanii czy Szwecji, które oczekują, by UE obcięła wydatki.
Zresztą podczas konferencji prasowej Hanny Gronkiewicz-Waltz dla zagranicznych dziennikarzy w Brukseli obok niej siedział sekretarz generalny Eurocities Paul Bevan, który wcześniej zajmował się polityką regionalną w południowo-wschodniej Anglii, jednej z najbogatszych części UE. Wspólnie przekonywali dziennikarza "Berliner Morgenpost", że "pewna suma w nowym budżecie powinna być przewidziana dla metropolii". Dzięki temu można by finansować inwestycje przekraczające granice sąsiednich miast czy gmin: lepszy transport aglomeracyjny, wspólną utylizację śmieci, odbiór ścieków. U nas - dodaje pani prezydent - dzięki temu niemożliwa byłaby już sytuacja sprzed kilku tygodni, gdy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zagroziła wstrzymaniem budowy nowej wylotówki omijającej Raszyn i Janki, a ratusz zaczął wcześniej kilka ważnych projektów powiązanych z tą inwestycją.
Przy okazji dziennikarze dostali informacje (na zdjęciu nowoczesne wieżowce w rejonie ronda ONZ) o kwotach, które Warszawa wykorzystała z funduszu spójności do tej pory: m.in. na budowę dojazdu koleją na Lotnisko Chopina, Centrum Nauki "Kopernik", modernizacje szpitali Grochowskiego i Czerniakowskiego. W sumie to już 4 z 67 mld euro, które przypadło Polsce, największemu beneficjentowi polityki spójności w latach 2007-13.
Ważna rola Warszawy
O tym, że potrzeby są dużo większe, pani prezydent przekonywała na sali plenarnej. - Dziś miasta nie mogą bezpośrednio starać się o pieniądze europejskie, co jest ogromnym utrudnieniem - zauważyła. Te miejskie ambicje poparli inni paneliści. Nawet Jean Yves Le Drian, choć gdy stał na czele francuskiej Bretanii, występował w imieniu Konferencji Regionów Peryferyjnych i Nadmorskich. Wiceprezes Banku Światowego Philippe Le Houerou stwierdził, że na wsparcie nadal będą mogły liczyć duże, strategiczne projekty (w Warszawie to np. przedłużenie drugiej linii metra na Bemowo i Targówek). Słowak Jan Figel i komisarz Hahn upominali się o szczególne traktowanie przez Unię stolic.
Wczoraj Hanna Gronkiewicz-Waltz wróciła do Warszawy. Jej przyjazd do Brukseli w kuluarach V Forum Spójności chwalił Jan Olbrycht, wieloletni europarlamentarzysta PO ze Śląska, a wcześniej m.in. burmistrz Cieszyna: - Teraz jest czas lobbingu, spodziewamy się, że w nowym budżecie Polska dostanie z funduszu spójności podobną sumę co w starym. Jednak dojrzały polityk europejski bez posądzania o egoizm narodowy stara się przekonać inne państwa, że są rozwiązania korzystne dla wszystkich. To ważne, że w Brukseli angażuje się i wypowiada prezydent miasta stołecznego. I że Warszawa odgrywa teraz tak dużą rolę w środowiskach samorządowych Europy.
Źródło: gazeta.pl Warszawa