Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Kobiety nie muszą niczego ukrywać, ani niczego się wstydzić. W tym przyznaniu, że jest tak jak jest, jest też siła zatrzymania przemocy. O One Billion Rising rozmawiamy z Agnieszką Sosińską z Fundacji Feminoteka.
Małgorzata Łojkowska: – Walentynki, święto miłości, a wy mówicie o przemocy. Dlaczego?
Agnieszka Sosińska: – Gdy zaczęłam otwarcie rozmawiać o przemocy z moimi znajomymi, przyjaciółkami i kobietami z mojej rodziny, okazało się, że każda z nas pamięta chociaż jedną taką historię, która związana była z przekroczeniem jej granic oraz z jej płcią i seksualnością. Ktoś gwizdał za nami na ulicy, ktoś nachalnie proponował nam seks, ktoś nas klepnął w tyłek. To były różne wydarzenia, od lżejszych do poważniejszych, takich jak gwałt. Większości z nas przydarzyło się to nie raz, nie dwa, tylko kilkanaście, bądź kilkadziesiąt razy w życiu. To pokazuje, że problem jest powszechny.
Reklama
W walentynki wszyscy jesteśmy tacy zakochani i szczęśliwi, ale jest w tym dużo sztuczności. Nie mówi się nic o tym, co jest związane z seksualnością, a często, co widać na przykładzie tych kobiet, o których mówiłam, bywa jej ciemną stroną.
Walentynki są świętem miłości. Do tego też odwołuje się organizowana przez Fundację Feminoteka 14 lutego akcja One Bilion Rising. Wyrzeczenie się przemocy jest najważniejsze w każdej relacji.
Co to jest One Billion Rising?
A.S.: – One Billion Rising wymyśliła Eve Ensler. Eve jest pisarką, aktywistką, od lat walczy o prawa kobiet. Podróżując po świecie zbierała ich historie, związane z seksualnością – i te dobre, i te złe. Doszła do wniosku, że przemoc wobec kobiet jest na świecie czymś powszechnym, uniwersalnym. Nakręciła film – manifest, w którym namawia kobiety z całego świata, aby jednego dnia wspólnie sprzeciwiły się przemocy wspólnie tańcząc. I od tego momentu, co roku 14 lutego, kobiety we wszystkich krajach tańczą ten sam układ do melodii Break the Chain. Brak the Chain, czyli "rozerwij łańcuch", oznacza też przerwanie kręgu przemocy – systemowo, kulturowo powtarzanej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. W ubiegłym roku zatańczyło dwieście krajów z całego świata, w tym Polska w trzydziestu miastach.
Dlaczego taniec?
A.S.: – Mówimy o czymś smutnym, trudnym i złym, ale włączając w to ruch, siłę i radość. Tańcząc zaczynamy czuć, że razem możemy coś zmienić, że jesteśmy silniejsze. W grupie, która tańczy jest moc i poczucie sprawczości. Ruch to też sposób odzyskania własnego ciała, taki bardzo dosłowny, fizyczny. Taniec wyzwala. Wierzymy, że jeżeli staniemy razem, zatańczymy, będzie nam dużo łatwiej zrobić coś więcej.
One Bilion ma też ważne przesłanie, które wpisuje się we flash-mobowy charakter wydarzenia. Jeżeli tańczymy w przestrzeni miejskiej, to zatrzymujemy przechodniów, potencjalnych świadków przemocy. Z jednej więc strony mówimy – zobacz, to nie twoja wina, możesz się bronić, możesz o tym mówić wprost, szukaj pomocy, nie jest to tylko twoje doświadczenie, z drugiej – jeżeli to widzisz, zaprotestuj, to, że ktoś jest w sytuacji przemocy, to nie znaczy, że tego chce. I nigdy nie bądź tym, który to robi.
Czy mężczyźni też mogą tańczyć?
A.S.: – Oczywiście, wielu mężczyzn i chłopców bierze udział w naszej akcji. Grupa mężczyzn przeciwko przemocy nakręciła nawet krótki spot. Zapraszają na One Billion Rising i przekonują, że można być męskim nie używając przemocy, nie krzywdząc innych i nie budując swojej siły na dyskryminacji.
Ale One Billion Rising to nie tylko taniec?
A.S.: – Wspólnie z Porozumieniem Kobiet 8 Marca przygotowałyśmy krótki film. Stworzyłyśmy też pocztówki – jeżeli chcesz włączyć się w akcję, możesz przysłać do nas zdjęcie i swoją historię. Chodzi o najbardziej przekraczające granice doświadczenie związane z przemocą. Możesz też tylko napisać, dlaczego wspierasz naszą akcję. Wiele osób przysyła historie z dzieciństwa. Przyszło już prawie 100 zdjęć.
W filmie, o którym wspomniałaś,kobietyopowiadają o przemocy, która często nie jest identyfikowana z przemocą seksualną. Dlaczego zdecydowałyście się go zrobić?
A.S.: – Wystąpiłam w tym filmie. Opowiedziałam o historii, która wydarzyła się, gdy miałam 11 lat. Kiedy szłam do swojej szkoły mijałam szkołę zawodową, starsi ode mnie chłopcy wrzeszczeli, żebym pokazała cycki, czasem zachodzili mi drogę. Gdy opowiadałam o tym na potrzeby filmu, uświadomiłam sobie, jak bardzo czułam się wtedy źle z tym, że jestem sama, że nikt nie protestuje. A wokół było tylu przechodniów. Wtedy bałam się, że nawet jeżeli to komuś powiem, to i tak nikt mi nie pomoże, i tak będę musiała tamtędy chodzić i może się zdarzyć, że będę szła sama. Teraz jestem silna, pracuję w obszarze przeciwdziałania przemocy, wiem, jak sobie z nią radzić; wtedy byłam słabsza. Pamiętam to poczucie bezradności i ogromnego lęku. Takiego lęku, który tak naprawdę u korzeni ma strach przed gwałtem.
Gdy słucham innych kobiet, bardzo porusza mnie to, że tych historii jest tak dużo, że to jest tak powszechne.
Próby wymuszania seksu, wymuszania chodzenia ze sobą, seksistowskie komentarze też są formą przemocy. W naszej akcji chodzi też o przeciwdziałanie stereotypom płci. Dalej jesteśmy wychowywani w takim stereotypie, że dziewczynka ma być bierna i nie powinna okazywać złości, a chłopiec ma być zdobywcą. A tzw. końskie zaloty to często po prostu przemoc.
Na facebooku ktoś napisał, że przesadzacie.
A.S.: – Na pewno wiele osób chciałoby nie widzieć tego problemu. Myślę, że część kobiet nie chce myśleć o sobie w taki sposób, że są kimś, kto się boi, kto jest słaby, kto może paść ofiarą. Tylko, że One Billion Rising nie jest po to, żebyśmy poczuły się słabe, czy bezbronne. Nie musimy niczego ukrywać, ani niczego się wstydzić.
W przyznaniu, że jest tak jak jest, jest też siła zatrzymania przemocy. Żeby się sprzeciwić i naprawdę poczuć się silną, trzeba uświadomić sobie, co się dzieje. Np. to, że istnieje powszechne przyzwolenie na seksistowskie uwagi na ulicy. To jest coś powszechnego w naszej kulturze. Ja tego nie chcę. Ja chcę, żeby to się zmieniło.
Są też takie kobiety, które rzeczywiście nie uznają pewnych sytuacji za problematyczne i na pewno jest tak, że dla różnych osób granica przebiega w różnym miejscu. Ale nie fair jest odbieranie innym kobietom prawa do czucia inaczej. Przemoc często zaczyna się od małych rzeczy.
W tym roku One Billion Rising dedykowany jest szczególnie dziewczynkom.
A.S.: – W zeszłym roku głównym tematem One Billion był gwałt. Zależało nam na tym, żeby zacząć mówić o gwałcie wprost. Chciałyśmy pokazać, że trzeba walczyć ze stereotypami. Kiedy kobieta zostaje zgwałcona, to często słyszy, że pewnie prowokowała, źle się ubrała albo źle umalowała. Że jeżeli z nim piła, albo jeżeli z nim wsiadła do samochodu, to jest co najmniej współwinna gwałtu. A przecież winny jest zawsze tylko sprawca.
One Billion daje szansę mówienia o sprawach niewygodnych, niezauważanych. Taką grupą, która szczególnie wymaga wsparcia są dziewczynki i dziewczyny, bo ich głos najtrudniej jest usłyszeć. Przez tą akcję chcemy powiedzieć: „Nie bójcie się, nie wstydźcie się, my was wesprzemy. To nie jest wasza wina. Zrobimy wszystko, żeby to się nigdy więcej nie wydarzyło”. Bo kto się upomni o dziewczyny i dziewczynki, jeżeli nie kobiety starsze od nich? Kto, jeżeli nie my?
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.