Rok 2012 przyniósł prawdziwy przełom we współpracy lubelskich organizacji pozarządowych z samorządem. Odbył się I Kongres NGO-sów, powołana została Rada Działalności Pożytku Publicznego, zmienił się model komunikacji między administracją publiczną a trzecim sektorem. – Doszło do zmiany filozofii myślenia – nie mają wątpliwości nasi rozmówcy. Choć przyznają, że do dopiero początek drogi do budowania w pełni dojrzałego społeczeństwa obywatelskiego w Lublinie.
Piotr Choroś, od kilku miesięcy główny specjalista ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi w lubelskim magistracie i – jak sam o sobie mówi – były anarchista, krąży między wydziałami ratusza. Z każdego gabinetu próbuje wynieść taką dawkę informacji, która pozwoli mu na sprawne współdziałanie z NGO-sami. Na terenie miasta jest ich ponad 1,5 tys.
– W Kancelarii Prezydenta, w ramach której funkcjonuje nasza trzyosobowa komórka, zajmujemy się współpracą z organizacjami pozarządowymi na poziomie ogólnym, którą nazywamy „modelem lubelskim”. Pełnimy rolę strategiczną, a nie zajmujemy się np. pomocą w załatwianiu konkretnych spraw, nie ingerujemy w to, jak dany wydział urzędu rozdziela środki na zadania publiczne – mówi Choroś. I precyzuje: – Naszym najważniejszym zadaniem jest przełamanie bariery między dwoma różnymi światami. Bo administracja publiczna i trzeci sektor to całkowicie odmienne doświadczenia, styl funkcjonowania i kultura pracy. Osobom z NGO-sów – jeśli nie pracowały w administracji – ciężko zrozumieć specyfikę pracy urzędnika, którą regulują i ograniczają – zdaniem trzeciego sektora czasem absurdalne i nieżyciowe – przepisy. Chcemy, by te dwa światy potrafiły się porozumieć i uzupełniać się w imię realizacji określonych celów w pięciu obszarach: kultury, pomocy społecznej, sporcie i turystyce, ochronie środowiska oraz profilaktyce zdrowotnej.
Choroś wie, co mówi. Jeszcze niedawno stał po drugiej stronie barykady. Jako współtwórca i jeden z najaktywniejszych działaczy Stowarzyszenia Homo Faber zajmującego się m.in. przeciwdziałaniem dyskryminacji. W maju ubiegłego roku zaczął pracować w Urzędzie Miasta. Od tego roku kieruje już oddzielnym referatem. I to, zdaniem wielu NGO-sów, był początek zmian na lepsze w Lublinie. – Obsadzenie na tym stanowisku działacza z organizacji, którą nazwałbym wojującą, sprawdziło się w stu procentach – nie ma wątpliwości Wojciech Dec, prezes Forum Lubelskich Organizacji Pozarządowych.
Za nową komórką w urzędzie poszły konkretne działania. Pod koniec stycznia doszło do bezprecedensowego wydarzenia w życiu lubelskich NGO-sów. Odbył się I Kongres Organizacji Pozarządowych. – Fantastyczna wymiana doświadczeń, wskazanie – także władzom miasta – realnych problemów, z którymi na co dzień zmaga się trzeci sektor. Z tego cieszę się najbardziej – przyznaje Piotr Choroś.
Kolejnym krokiem było wyłonienie, także po raz pierwszy w historii, Rady Działalności Pożytku Publicznego, na czele której stanął także Choroś. – Dzięki niej wprowadziliśmy organizacje pozarządowe w strategiczne dokumenty miasta, wspólnie konsultujemy ich kształt – mówi Piotr Choroś.
W ten sposób udało się już zapoznać NGO-sy ze Strategią Rozwoju Lublina 2020, skonsultować z nimi dokumenty związane z rozwojem sportu oraz dokumentacją w zakresie profilaktyki problemów alkoholowych.
Znajomość problemów trzeciego sektora, które uwidocznił kongres, pozwoliła urzędnikom m.in. na rozpoczęcie prac nad elektronicznym generatorem wniosków umożliwiającym unikanie błędów formalnych w wypełnianiu ofert w konkursach.
Prezydent Lublina Krzysztof Żuk przeznaczył też 100 tys. zł na wkłady własne do konkursów, finansowanych ze źródeł pozamiejskich, w których startują lubelskie organizacje pozarządowe (nie może on jednak przekroczyć 40 procent całkowitych kosztów realizacji zadania).
W urzędzie trwają również prace nad możliwościami współfinansowania projektów inicjatywy obywatelskiej (w ustawie nazwanej inicjatywa lokalną), w ramach której o wsparcie ważnych i pożytecznych działań lokalnych będą się mogły ubiegać osoby fizyczne.
Urzędnicy dbają też o sprawną komunikację na co dzień. Powstał specjalny, uaktualniany kilka razy dziennie, miejski profil na Facebooku poświęcony organizacjom pozarządowym. Do NGO-sów regularnie (średnio co dwa tygodnie) wysyłany jest newsletter, a każda informacja, którą przygotowuje referat współpracy z organizacjami pozarządowymi trafia też na portal www.ngo.pl. – Nie wysyłamy sztywnych i propagandowych komunikatów. Informujemy o działaniach, którymi aktualnie zajmujemy się w urzędzie i sprawach, które rzeczywiście mogą interesować lubelskie NGO-sy – zapewnia Choroś.
Lubelski model współpracy na linii władza–NGO chwali dr Andrzej Juros z Katedry Socjologii Grup Etnicznych i Społeczeństwa Obywatelskiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – To działania wzorcowe, bo zbudowane na ludziach trzeciego sektora – uważa dr Juros. Ale wskazuje też na brak dojrzałości lubelskich NGO-sów, które nie są jeszcze zintegrowaną strukturą, a przez to wciąż nie są traktowane jako pełnoprawny partner w kontaktach z administracją.
Potwierdza to Piotr Choroś: – Lubelskim NGO-som brakuje lidera. Ciężko prowadzić dialog z 200-300 organizacjami, bo tyle według moich prywatnych szacunków aktywnie działa w mieście.
Według Wojciecha Deca, kolejnym krokiem w rozwoju wzajemnej współpracy NGO-sów z administracją publiczną powinna być partycypacja obywatelska. W jej ramach mieszkańcy mieliby prawo do zgłaszania własnych projektów i decydowania, które z nich mogłyby być finansowane z samorządowego budżetu. Taki system z powodzeniem sprawdza się w Europie Zachodniej. W Polsce funkcjonuje w Sopocie, Elblągu, czy Poznaniu, gdzie na ten cel władze miasta przeznaczyły 10 mln zł.
– Idealnym rozwiązaniem byłby model, w którym np. jeden procent budżetu przeznaczany jest właśnie na cele wskazane i wybrane przez mieszkańców – wyjaśnia Dec. Ale zastrzega: – Do tego jednak nasza władza musi dojrzeć.
Wśród innych problemów lubelskich organizacji pozarządowych nasi rozmówcy wymieniają m.in. brak lokali, w których można realizować działania statutowe. – Jest wiele organizacji, które mają wartościowe pomysły, ale nie stać ich na opłacenie czynszu. Takie przyziemne kłopoty znacznie obniżają aktywność społeczną – mówi dr Juros z KUL.
W Lublinie szerokim echem odbiła się sprawa lokalu dla Przestrzeni Działań Twórczych „Tektura”. Od kilku lat animatorzy niszowej kultury z Lublina, w budynku należącym do Zarząd Nieruchomości Komunalnych (jednostka podległa prezydentowi miasta) organizowali pokazy filmowe, koncerty, warsztaty kulturalne. Jednym z największych atutów lokalu było usytuowanie w ścisłym centrum Lublina. W ubiegłym roku ZNK, w związku ze złym stanem budynku, rozpoczęło procedurę eksmisyjną „Tektury”. Przy okazji okazało się, że przez długi czas „Tektura” użytkowała lokal „na dziko” (potem formalnie najemcą było powiązane z „Tekturą” stowarzyszenie), a w ostatnim okresie przez pół roku nie płaciła za niego czynszu. Ostatecznie udało się dojść do porozumienia. W zamian za przygotowanie ciekawej oferty kulturalnej, miasto ma udostępnić „Tekturze” inny lokal w centrum miasta.
Bywają też problemy natury formalnej. – Na porządku dziennym jest „podszywanie się” pod organizacje kulturalne. Nawet jeśli taka działalność nie jest głównym zajęciem stowarzyszenia, składają one wnioski na kulturę – zdradza Piotr Choroś. Taki proceder kwitnie dlatego, że w Lublinie nie ma konkursów np. na działania edukacyjne. – A szkoda, bo organizacje mają świetne pomysły na współpracę ze szkołami, ale nie są w stanie pozyskać na taką działalność wsparcia od miasta. Dlatego czasem trochę udają i przy okazji jakiejś imprezy kulturalnej robią inne projekty – dodaje Choroś.
Nasi rozmówcy nie mają jednak wątpliwości, że w ostatnich dwóch latach dokonała się prawdziwa rewolucja w kontaktach administracji z trzecim sektorem w Lublinie. Wydarzenia roku 2012 dobitnie to pokazują. – To rzeczywiście przełom – mówi Wojciech Dec z Forum Lubelskich Organizacji Pozarządowych.
Wtóruje mu Marta Kurowska, od wielu lat związana z lubelskimi NGO-sami, obecnie prezeska Fundacji tu obok. – Zmieniła się całkowicie filozofia myślenia urzędu i prezydenta Lublina o organizacjach pozarządowych – przekonuje.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)