NGO.PL: W Radzie Działalności Pożytku Publicznego od trzech kadencji zasiadają dwie kobiety na dziesięć osób. Proporcjonalna reprezentacja? Uruchamiamy debatę w tej sprawie.
Dane dotyczące udziału i pozycji kobiet w stowarzyszeniach i fundacjach są od kilku lat te same. Dla porządku, przypomnijmy. Według raportów Stowarzyszenia Klon/Jawor większość członków stowarzyszeń (które stanowią 80% polskich organizacji) to mężczyźni. Jest tak dlatego, że jedna czwarta sektora to zmaskulinizowane organizacje sportowe. Gdyby liczyć członkinie stowarzyszeń poza tą branżą, to jest ich w stowarzyszeniach mniej więcej tyle, co mężczyzn.
Dominują za to wśród pracowników i wolontariuszy organizacji – ponad 70% w obu tych grupach to kobiety. Mniej kobiet jest w zarządach organizacji – tu członków obydwojga płci jest po połowie. Można powiedzieć, że kobiety w ogromnej, wielotysięcznej liczbie zajmują się sprawami trzeciego sektora i działają na jego rzecz. Czy to widać?
W „sztandarowym” dla trzeciego sektora ciele opiniodawczo-doradczym – Radzie Działalności Pożytku Publicznego zasiadają dwie kobiety na dziesięciu reprezentantów trzeciego sektora. Co więcej, stan ten utrzymuje się trzecią kadencję. Tylko w Radzie I kadencji, kiedy wybór członków i członkiń Rady (wybiera minister) poprzedzony był prawyborami – do Rady (decyzją ministra) weszły cztery kobiety. Największą liczbę kobiet-reprezentantek mieliśmy zatem w RDPP ponad osiem lat temu!
Przyjrzyjmy się innym ciałom doradczym i eksperckim, w których zasiadają społecznicy i społeczniczki. Największą reprezentację kobiet ma Rada Pomocy Społecznej przy MPiPS – 12 kobiet na 21 osób, ale to reprezentacja mało sektorowa. Członkowie i członkinie rekrutują się przede wszystkim z miejskich, regionalnych i lokalnych ośrodków pomocy społecznej i pomocy rodzinie. Czyli niezwykle sfeminizowanego sektora.
Proporcjonalną reprezentację kobiet i mężczyzn mają Komitety Monitorujące Programy Operacyjne, czyli ciała monitorujące sposób wydawania unijnych pieniędzy. Ale to dlatego, że obowiązywała tam unijna zasada tzw. podwójnej nominacji – do komitetu zgłaszano dwie osoby, zawsze obydwojga płci.
Proporcjonalną reprezentację ma również Rada Organizacji Pozarządowych przy Ministrze Kultury i Dziedzictwa Narodowego: 9 kobiet na 20 osób.
Za to Rada Informatyzacji przy Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji zaprosiła do swojego grona trzy kobiety na dwadzieścia osób! Znalazła się tam reprezentantka Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, przedstawicielka Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju i… jedna przedstawicielka organizacji pozarządowych – Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon.
Zespół ds. Rozwiązań Finansowych i Prawnych w Zakresie Działalności Społecznej i Obywatelskiej ma na liście 21 członków i 7 członkiń.
Wydawałoby się zatem, że proporcjonalną i sprawiedliwą (jeśli chodzi o zaangażowanie i znajomość trzeciego sektora) reprezentację kobiet wspiera albo specjalna procedura (np. unijna) albo fakt, że branża jest niezwykle sfeminizowana i nie można wyznaczyć mężczyzn. Ale może macie inne zdanie?
Zapraszamy Was do debaty na temat reprezentacji kobiet pochodzących z trzeciego sektora w ciałach opiniodawczych i doradczych.
-
Czy liczbę kobiet zaangażowanych społecznie wydać w ciałach reprezentujących trzeci sektor na zewnątrz? Czy to proporcjonalna reprezentacja?
-
Co wynika z tego, że w części ciał doradczych, przede wszystkim Radzie Działalności Pożytku Publicznego kobiet jest jak na lekarstwo?
- Czy możemy i powinniśmy podjąć jakieś równościowe działania zaradcze, które doprowadzą do równiejszej i sprawiedliwszej reprezentacji?
Źródło: inf. własna ngo.pl