Stowarzyszenie na rzecz Postępu Demokracji ERWIN, dzięki dotacji z Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG, realizuje projekt „Vademecum Aktywności Obywatelskiej”. O projekcie, jego zadaniach i oczekiwanych rezultatach z przewodniczącym Stowarzyszenia – doktorem Grairem Magakianem, rozmawia Elżbieta Bidzińska.
Elżbieta Bidzińska: – Panie Doktorze, dlaczego Vademecum?
Grair Magakian: – Można nazwać i kompendium, i zbiór zagadnień… To tylko umowne nazewnictwo – chodziło nam o całokształt wiedzy o aktywności obywatelskiej.
A tak, w ogóle, co to jest ta aktywność obywatelska.
– Pani interesuje się definicją encyklopedyczną, czy tym, co my w Stowarzyszenia rozumiemy pod aktywnością obywatelską?
Definicję encyklopedyczną znam. Interesuje mnie wasze podejście do pojmowania tego zwrotu. Choć… odnoszę wrażenie, że obecnie jest to nieco zapomniane pojęcie. A może tak mi się to wydaje?
– Niestety w tym jest dużo prawdy. Chodzi mi o samą percepcję tej aktywności. Kiedy jeszcze przed rozpoczęciem projektu, w ramach badań w zakresie aktywności obywatelskiej, zadaliśmy pytanie „czy możesz podać przykład aktywności obywatelskiej?”, najczęściej usłyszeliśmy, iż jest to aktywność polityczna, choć czasem niektórzy mówili i o aktywności ekonomicznej i o udziale w wyborach. Ani razu nie było mowy o partycypacji społecznej, o aktywności NGO, ani tym bardziej o kontroli władzy itd. Nie mówię już o takich, jak kiedyś się mówiło, czynach społecznych, jak pomaganie starszym ludziom (np. robienie zakupów), porządkowanie podwórka blokowego itd.
To co się stało ze społeczeństwem?
– Wydaje mi się, że staliśmy się obojętni. Sądzę, że to jest prosty proces alienacji. I za dużo polaryzującej polityki w życiu społecznym. Jakby w społeczeństwie zaczęło brakować miejsca właśnie dla ww. potrzeb samego społeczeństwa. Czy widziała Pani, żeby jakaś grupa sąsiadów „swoją” wodą podlała drzewa na podwórku? Albo żeby z własnej inicjatywy grabili liście? Albo żeby po kolei zrobili zakupy dla niedołężnej sąsiadki?
Ale pandemii COVID pokazała, że możemy …
– Wiem, co pokazała. Pokazała, że w obliczu katastrofy możemy się jednoczyć i wzajemnie wspierać. Tak, jak i w przypadku uchodźców z Ukrainy. Ale to są sytuacje krańcowe. Niemal każde społeczeństwo w podobnych okolicznościach, ale to na krótką metę, potrafi tak się zorganizować. Ja mówię o codziennym życiu. O rutynie.
Rozumiem, że to was „sprowokowało” do podjęcia wdrażania projektu. W takim razie niech Pan powie, jaki są jego cele?
– Głównym celem projektu jest kształtowanie wiedzy i, podkreślam, praktycznych umiejętności pozwalających na aktywne, czyli realne, uczestnictwo młodych obywateli w życiu publicznym regionu świętokrzyskiego. Nas nie interesują tylko aktywne lub pasywne akcje polityczne. Polityka w ogóle jest zakazana w naszym Stowarzyszeniu. Chodzi o konkretną wiedzę w co najmniej następujących płaszczyznach. Np.: jak trzeba zrozumieć demokrację? W ogóle co to jest oraz gdzie jest początek i gdzie jest koniec demokracji? To tylko pozornie może się wydawać, że nasze społeczeństwo orientuje się w tych zagadnieniach.
A młodzież?
– A gdzie młodzież ma się uczyć demokracji? Przecież nie rodzimy się z tą wiedzą. Stacje telewizyjne w zasadzie zajmują się krytyką swoich oponentów i chwaleniem swojej opcji polityczno-ideologicznej. Internet jest chaosem na całym świecie – tam trzeba wejść już z wiedzą gdzie i co się szuka. W szkole nauczyciel jest skrajnie obciążony obowiązkiem realizacji podstawy programowej, a przedmiotu „Wiedza o demokracji” po prostu nie ma. W domu… nie wiem w ilu domach są prowadzone tego typu pogawędki z dziećmi i młodzieżą.
Pan namalował czarny obraz „Niewiedzy o demokracji”…
– Nic podobnego. Jak to się mówi, jest światełko w tunelu. I tym światełkiem są takie organizacje pozarządowe, jak my – jesteśmy najbliżej lokalnych społeczności i najszybciej… naj jaśniej (śmiech) widzimy jej potrzeby. Nie można oczekiwać, że państwo będzie wszędzie i zawsze zobaczy wszystko. Tak może być tylko w totalitarnych reżimach. Korea Północna, Rosja, Białoruś, Kuba itp.
Czy wasze działania ograniczają się tylko do wyjaśnienia, co to jest demokracja?
– Aby rozumieć co to jest demokracja, wyjaśniamy uczestnikom naszego projektu, jakie są rodzaje prawa, jak powstają ustawy i jaki na to mamy wpływ, jakie są dokumenty i źródła praw człowieka, co to jest polityka i kim są politycy, czy uczestnictwo w wyborach jest przywilejem, czy też obowiązkiem, jak i dlaczego powstają NGO, jakie są zagrożenia dla demokracji itd. Generalnie skupiamy się także na zagadnieniu, czy warto być aktywnym obywatelem, czy coś zyskujemy na tym?
A warto?
– A chce Pani porządku społecznego? Albo żeby np. lokalna wspólnota podejmowała wspólnie działania z władzą na rzecz lokalnych społeczności, ale dobrowolnie, świadomie i prawnie, jak to kolokwialnie się mówi, gramotnie? Właśnie aby osiągnąć ten poziom, wspólnie z uczestnikami projektu opracowujemy praktyczne dokumenty, np. pisma do urzędów, petycje, skargi, czy też przykładowe projekty korzystania z budżetu obywatelskiego itd.
Może trochę statystyki? Ile osób uczestniczy w projekcie, jakie działa są realizowane itd.?
– W sumie projekt dobiega mety i mogę już powiedzieć, że około 400 uczestników brało udział w ponad 190 godzinach seminariów i warsztatów. Każdy z nich otrzymał dostęp do specjalnej publikacji multimedialnej w ww. zakresie (http://erwin.org.pl/nasze-publikacje), stworzyliśmy specjalny profil na Facebooku (dokładny adres, to https://www.facebook.com/Vademecum-Aktywno%C5%9Bci-Obywatelskiej-103586685180835/?ref). Każdy uczestnik projektu otrzymał też wsparcie w postaci materiałów piśmienniczych…
… dla pilnych notatek (uśmiech)…?
– Ależ oczywiście. Mogę dodać, że wedle naszych analiz co najmniej o 50% zwiększyła się wiedza uczestników projektu w zakresie praw obywatelskich i, co jest bardzo ważne, młodzież uzmysłowiła sobie znaczenie aktywności obywatelskiej. Według mnie jest to skutek wynikający bezpośrednio z wdrażania projektu, czyli posiadania wiedzy i umiejętności pozwalających na aktywne uczestnictwo w życiu publicznym.
W ramach projektu zorganizowaliśmy także dwa Panele Dyskusyjne – w Opatowie i w Ostrowcu Św., uruchomiliśmy dwie Grupy Monitoringu Praw Obywatelskich. Na razie, odpukać, nie mamy doniesień o naruszeniach praw człowieka w regionie. Cały czas jesteśmy w kontakcie z tymi Grupami.
W dwóch powiatach, gdzie realizujemy projekt, ogłosiliśmy Plebiscyt na Najbardziej Przyjazny Urząd dla Obywatela. I tu czekała na nas niespodzianka. Bez reklamy, bez medialnych ogłoszeń, docierając do obywateli tych powiatów tylko za pośrednictwem naszego portalu internetowego (http://erwin.org.pl) oraz ww. profilu facebookowego, uaktywniliśmy aż 7504 osób, bowiem w sumie zostało oddane tyle głosów na sześć kandydujących na ten zaszczytny tytuł urzędów.
Może Pan już powiedzieć, kto wygrał?
– Uroczystość wręczenia Pucharu, konferencja prasowa i podsumowanie projektu są jeszcze przed nami, ale zdradzę, że w głosowaniu wygrał Urząd Gminy w Bodzechowie (powiat ostrowiecki). Ten Urząd uzyskał aż 55,62%, czyli 4143, głosów.
Dziękuję za rozmowę.