MASŁOWSKI: Administracja musi zlecać zadania, bo tak jest efektywniej, szybciej i po prostu mądrzej. Czterysta osób w urzędzie na pewno nie jest mądrzejsze, niż 135 tysięcy obywateli. Zlecać trzeba także po to, żeby podlewać kiełkujące ciągle społeczeństwo obywatelskie. Tylko czasami brakuje partnera do dyskusji i działania.
Zanim napiszę te wszystkie nie do końca fajne rzeczy na temat praktyki pomocniczości, chciałbym na początku zaznaczyć, że jestem gorącym zwolennikiem myślenia w kategoriach: „im mniej państwa, im mniej administracji, tym lepiej”. To zgodne z moją naturą i skłonnością do przeciwstawiania się przymusowi i regułom.
Meksyk i Stodoły w Rybniku
Teraz jednak zajmuję stanowisko, które niejako obliguje mnie do stosowania reguł. Mam doskonałą okazję doświadczyć tego, jak bardzo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Rybnik ma około 135 tysięcy mieszkańców i – uwaga! – dzieli się na 27 dzielnic. Największa z nich to prawie dwudziestotysięczne osiedle, potężne blokowisko o nazwie Maroko-Nowiny (mamy też w Rybniku dzielnicę o nazwie Meksyk). Z tego blokowiska wywodzi się nasz eksportowy raper, czyli Grubson. Najmniejsza dzielnica to Stodoły. Mają mniej niż 600 mieszkańców. Są urokliwie położone nad Zalewem Rybnickim. A przed wojną… znajdowały się po drugiej stronie granicy, były częścią przedwojennych Niemiec. Właśnie dlatego Rybnik ma tyle dzielnic – to historyczny spadek. Niedobczyce czy Boguszowice miały nawet swoje prawa miejskie. Dlaczego o tym piszę?
Kto jest blisko obywatela?
Zgodnie z zasadą subsydiarności/pomocniczości władze miasta powinny oddać władzę szczebel niżej. Przecież mamy dzielnice! Ale dzielnice na dziś dzień mają okrojone kompetencje i niewielkie budżety. Kto jest szczebel niżej? Organizacje pozarządowe, np. Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych (CRIS) posiadające ponadmilionowy budżet czy Rada Dzielnicy, która wydaje rocznie kilkanaście tysięcy złotych na swoje zadania? Rada jest przecież wybierana w wyborach, stowarzyszenia to mniej lub bardziej zamknięte grupy. Kto jest bliżej obywatela, kto jest wyżej na drabince delegacji zadań? Jak to się ma do spółdzielni czy wspólnot mieszkaniowych, które skupiają czasami tysiące ludzi? Kto tu jest bliżej obywatela? To jest dylemat.
A mam jeszcze inny: czy władze miasta powinny ingerować w relacje dzielnic i mieszkańców? Patrząc na historię budżetu obywatelskiego w naszym mieście, stwierdzam bowiem, że często jest on zdominowany właśnie przez Rady Dzielnic – w niektórych częściach miasta projekty Rad nie mają nawet konkurentów. Czy mam prawo ingerować w to i wzmacniać obywateli?
Czas piramid się skończył
Jeszcze inny dylemat dotyczy zlecania zadań publicznych. Konkurs na obsługę domu „Senior –Wigor” wygrało stowarzyszenie, które prowadzi kilka domów pomocy społecznej w województwie śląskim. To w porównaniu z naszymi, lokalnymi organizacjami po prostu duża „firma”. Czy to jest ciągle subsydiarność i delegowanie zadań najniżej, jak się da? A może to zwykły outsourcing?
To, co z zewnątrz wydaje się łatwe, okazuje się zagmatwane i skomplikowane. Na razie nie mam pewności, jak w tej pajęczynie ustawiać hierarchię, która niejako jest wpisana w subsydiarność, a także naukę społeczną Kościoła katolickiego, z której przecież się wywodzi. Myślę, że zasada ta wymaga głębokiego przedefiniowania na potrzeby obecnych czasów, które za sprawą ruchów miejskich czy mediów społecznościowych doskonale obywają się bez struktur zbudowanych na wzór piramid.
Administracja musi zlecać
Z literatury przedmiotu wiadomo, że to w krajach Europy Zachodniej organizacje najczęściej korzystają z pieniędzy publicznych. Na drugim biegunie jest na przykład Brazylia. Intuicyjnie chyba wszyscy uważamy, że lepiej działać w organizacjach za naszą zachodnią rubieżą, niźli w Ameryce Południowej. Uzależnienie? Warzywa też jadam codziennie, ale to podobno zdrowe. Należy jednak pamiętać o zbilansowaniu diety.
Jedno wiem na pewno – administracja musi zlecać zadania, bo tak jest efektywniej, szybciej i po prostu mądrzej. Czterysta osób w urzędzie na pewno nie jest mądrzejsze, niż 135 tysięcy obywateli. Zlecać trzeba także po to, żeby podlewać kiełkujące ciągle społeczeństwo obywatelskie. Tylko czasami brakuje partnera do dyskusji i działania.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Zasada pomocniczości wymaga głębokiego przedefiniowania na potrzeby obecnych czasów, które obywają się bez struktur zbudowanych na wzór piramid.