Upadłość konsumencka w stanie epidemii okiem Fundacji Pomocy Twoja Latarnia w Toruniu
Upadłość konsumencka przeżywa teraz swego rodzaju renesans. Po nowelizacji z 24 marca 2020 r. mamy mnóstwo nowych wniosków i skutecznie ogłoszonych upadłości. Czy warto zainteresować się upadłością w czasie epidemii?
Niewypłacalność w przyszłości a upadłość konsumencka
W jednym z najnowszym raportów Międzynarodowa Organizacja Pracy szacowała, że przez pandemię na świecie pracę straci 25 milionów osób. Straty w dochodach wyniosą zaś nawet 3,4 biliona dolarów. Wirus sieje spustoszenie gospodarcze także w Polsce. Mamy bowiem do czynienia z rosnącym zadłużeniem małych przedsiębiorców czy nagłą utratą pracy. Największe problemy będą dotyczyć jednak tych dłużników, którzy już zmagali się z problemami finansowymi. Obecna sytuacja epidemiologiczna jedynie pogłębi ten stan. Już krótko po wybuchu epidemii w Polsce postawiono pod znakiem zapytania sytuację finansową wielu firm i osób prywatnych. Upadłość konsumencka w stanie epidemii prawdopodobnie stanie się faktem w wielu przypadkach. Tym bardziej teraz, gdy liczba zakażeń rośnie zaskakująco szybko.
Na blogu analizowałam już podstawową przesłankę ogłoszenia upadłości konsumenckiej – niewypłacalność. Rosnące ograniczenia gospodarcze sprawiają, że zgłasza się do mnie coraz więcej osób, które sygnalizują przyszłe problemy ze spłatą zadłużenia. W związku z tym, pojawiło się pewne pytanie. Czy niewypłacalność to zawsze brak możliwości spłaty zadłużenia teraz i już? Czy zawsze ten stan musi trwać minimum 3 miesiące? Upadłość konsumencka w stanie epidemii przy takim założeniu mogłaby być trudna do ogłoszenia.
Stan niewypłacalności występuje również wtedy, gdy dłużnik powziął już wiedzę o tym, że z uwagi na zaistniałe okoliczności nie będzie w stanie regulować swoich zobowiązań. Będzie to na przykład sytuacja, kiedy dłużnik stracił pracę lub kontrahenci zrezygnują z usług lub produktów małego przedsiębiorcy, co i tak w ostateczności doprowadzi do utraty płynności finansowej. Doprowadzi w niedalekiej przyszłości. W takiej sytuacji niewypłacalny jest ten, kto wie, że nie będzie w stanie płacić. Podkreślić przy tym trzeba, że utrata płynności rzutująca na uchwycenie momentu niewypłacalności przedsiębiorcy jest zawsze związana z finansowym aspektem oceny kondycji dłużnika na przyszłość.
W takim przypadku czekanie na upływ powyżej wskazanego terminu jest bezcelowe, ponieważ już można uznać, ze stan niewypłacalności wystąpił. Przy tak elastycznym ujęciu omawianego pojęcia, wydaje się, że nie jest konieczne spełnienie przesłanki niewypłacalności wprost. Ocenę w zakresie płynności finansowej przyszłego upadłego pozostawia się jednak do swobodnej oceny sądu upadłościowego i tu warto mieć dobrą argumentację.
Takie szerokie podejście staje się pewnego rodzaju uzupełnieniem marcowej i liberalnej nowelizacji upadłościowej. Szczególnie jednak jest ono istotne w obecnej, coraz gorszej sytuacji gospodarczej. Wiemy już, że zakażony wirusem COVID-19 rynek doprowadzi do jeszcze większych oraz poważniejszych problemów finansowych wśród konsumentów i jednoosobowych działalności.
Warto zatem dokładnie analizować możliwe scenariusze i podejmować działania minimalizujące negatywny efekt epidemii. Często najlepszym z nich będzie ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Rozwiązania tego nie wolno się bać, a należy wziąć pod uwagę póki dług nie osiągnął kolosalnych rozmiarów. Zwłaszcza, że od 24 marca 2020 r. ustawa daje dłużnikowi większe szanse na ogłoszenie upadłości konsumenckiej.
Tym artykułem w imieniu swoim i Fundacji Pomocy Twoja Latarnia w Toruniu witam się na platformie ngo.pl. Upadłość konsumencka to temat przewodni naszego bloga, którego mam przyjemność prowadzić pod adresem www.przedawnione.pl.
Źródło: przedawnione.pl