Europa chce zaktywizować obywateli, bo ich teraz potrzebuje. Warto, żeby zaczęła od lepszej komunikacji z nimi - mówiła publiczność podczas konferencji "Europa: projekt rządów czy obywateli".
– Europa przeżywa kryzys, również kryzys obywatelstwa. Obywatele Unii jej nie ufają, został nam rok, by uratować Europę z kryzysu, zanim nastąpią, być może tragiczne w skutkach, wybory do Parlamentu Europejskiego w maju 2014 – mówił Henri Mallose z Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego rozpoczynając konferencję „Europa: projekt rządów czy obywateli?”.
Wydarzenie było jednocześnie rocznicową konferencją świętującej 10-lecie Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych. Przedstawiciele organizacji zasiedli licznie po stronie publiczności. Wśród mówców i panelistów przeważali politycy, urzędnicy KE, dziennikarze.
Prof. Zoll odczytał referat dotyczący historii społeczeństwa obywatelskiego sięgając do czasów demokracji ateńskiej, a następnie początków chrześcijaństwa. To ono przede wszystkim ukształtowało i cywilizację europejską i rozwój społeczeństwa obywatelskiego – podkreślił Zoll kilkukrotnie. Dla profesora to właśnie tradycja religijna czyni nas Europejczykami. Nieoczekiwanie prof. Zoll wezwał do budowania narodu europejskiego (a nie społeczeństwa Europejczyków, jak wynikało z tytułu konferencji), który byłby oparty na wspólnocie wartości, w tym tradycji religijnej.
Profesorowi w dalszej części konferencji odpowiadał Piotr Vagla Waglowski, przypominając, że Europa jest wielokulturowa, a jej wspólna historia wykracza poza chrześcijaństwo. W ten sam sposób moglibyśmy wnioskować o zapisaniu w Traktacie Lizbońskim tradycji starogermańskich i celtyckich, z których kultura Europy wywodzi się w równym stopniu – komentował.
Obywatele jednak potrzebni
O tym, w jakiej kondycji są dziś obywatele Europy mówili paneliści i panelistki w pierwszej części konferencji.
– Europa przez pięćdziesiąt lat radziła sobie bez obywateli – mówił Wawrzyniec Smoczyński we wprowadzeniu – ale projekt Schumana i Moneta skończył się w 2009 roku. Okazało się, że za sprawą UE ten dobrobyt, który Unia niosła ze sobą, może się za jej sprawą również cofać.
– Jeśli Europa ma przetrwać, czeka ją obywatelska rewolucja – dodawał.
Podobnego zdania był prof. Jerzy Regulski:
– Najbardziej odpowiada mi następująca definicja: społeczeństwo obywatelskie to takie, które jest w stanie kierować własnym państwem. W tej chwili obywatele Europy nie są w stanie. A więc aktywizacja obywateli dla Unii jest warunkiem jej przetrwania.
Perspektywę organizacji pozarządowych wniosła do panelu Antonella Valmorbida z sojuszu organizacji pozarządowych na rzecz Europejskiego Roku Obywateli.
– Obywatelstwo europejskie ma znaczenie dla tych, którzy podróżują. To znaczy: dla zdecydowanej mniejszości Europejczyków. Dlatego my, organizacje pozarządowe, dopominamy się o głos dla tych, którzy nadal są poza tym obiegiem. Chcemy skończyć z Europą małych kroków, kiedy potrzebna jest wielka wizja. Potrzebujemy, żeby Europa była bardziej społeczna, demokratyczna.
Skarga na Europę
Do kryzysu: ekonomicznego, kryzysu UE, obywatelstwa odwoływali się wszyscy uczestnicy konferencji w jej pierwszej części. Paneliści – ostrożniej, publiczność – realniej. To głosy z sali przywoływały przykłady dotyczące tego, jak mało proobywatelskie są dziś na własne życzenie europejskie instytucje.
– Rada Europejska nie jest transparentna i nie da się monitorować jej postanowień – mówiła Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon, która od kilku lat śledzi podejmowanie decyzji dotyczących praw obywatelskich. –Trudno dobić się do któregokolwiek z polskich eurodeputowanych. Spotkanie z nimi oznaczałoby podróż, a nasze maile są traktowane jak spam.
– Niepokoi mnie to, że nadal rozmawiamy o tym, że do rozwiązania problemów w Europie potrzebne są silne europejskie partie. Niedługo będziemy mówić o partiach globalnych, dzięki którym wszystko odbywać się będzie ponad naszymi głowami – komentował Piotr Vagla Waglowski.
Jak aktywizować Europejczyków
Na pytanie, co zrobić, by zaktywizować Europejczyków w nadchodzących wyborach, paneliści powtarzali za prof. Regulskim, że trzeba „coś wymyślić”. Najlepiej narrację, która porwałaby wyborców w wyborach do Parlamentu Europejskiego za rok. Wawrzyniec Smoczyński proponował eksperymentalnie wybierać prezydenta Europy. Bogusław Sonik twierdził, że nie ma na to zgody, a obywatele Europy będą się jednoczyć wokół konkretnych spraw, do których można mieć jakiś stosunek: gospodarowanie wodą, odpadami etc. Antonella Valmorbida mówiła, że pomogłaby już sama zmiana stylu komunikacji, stosowana przez Komisję Europejską, której poczynań nie rozumieją tzw. zwykli obywatele.
A poseł Marcin Święcicki przypomniał, że Komisja Europejska ustanowiła Europejski Rok Obywateli w tym samym czasie, w którym obcięła budżet na działania obywatelskie o 150 mln euro.
Źródło: inf. własna ngo.pl