Ujarzmić technologie – nie ma cię na Facebooku? Tracisz! [część IX]
Tym uszczypliwym tytułem chcemy dowieść, że dziś trzeba być tam, gdzie są nasi odbiorcy – w najbliższym i naturalnym im środowisku. A skoro dziś gros z nas nawet kilka godzin dziennie jest online i przebywa w mediach społecznościowych, nie możemy być w nich nieobecni. Bo jeśli nas tam nie ma, to odbiorca może pomyśleć, że go ignorujemy.
Tytuł tego artykułu: „Ujarzmić technologie – nie ma cię na Facebooku? Tracisz!” można właściwie odnieść nie do tego konkretnego medium, ale do ogromnej liczby serwisów społecznościowych, które zalewają światowy internet. Wśród potentatów na rynku obok Facebooka jest chociażby Twitter czy Pinterest. Ten pierwszy pozwala na umieszczanie krótkich – 140-znakowych informacji, drugi to miejsce do „przypinania” w nim naszych ulubionych fotografii. Wraz z Facebookiem tworzą niezwykłą i barwną mozaikę, bo każdy, ze swoimi zgoła innymi możliwościami kierowany jest do zupełnie innych użytkowników.
Facebook to miejsce interakcji. W nim wystawiamy się na przeróżne działania – publikujemy tu zarówno fotografie, jak i opisy czy linki do zewnętrznych witryn. Dzięki aplikacjom możemy angażować odbiorców organizując konkursy, etc. Twitter dzięki ograniczonej objętości wiadomości służy głównie do szybkiego reagowania, relacjonowania odbywających się na żywo wydarzeń z „oka cyklonu”. Najlepiej pokazują to redakcje informacyjne, które publikują tu najświeższe informacje, niemal sprzed chwili. Pinterest, a także wiele pokrewnych mu serwisów, jak chociażby Thumblr.com czy Instagram to już serwisy, których główną zaletą i możliwością jest estetyka. Publikując tu ciekawe, unikatowe fotografie możemy liczyć na szybkie powodzenie.
Uzależnij siebie i innych
Media społecznościowe angażują odbiorców. To miejsce pierwszego kontaktu odbiorcy z lubianą przez niego firmą czy marką. Wystarczy spojrzeć na czołowe miejsce rankingu organizacji pozarządowych. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy głównie za sprawą kolejnego finału z początku tego roku zbliża się już do miliona fanów. Mniejsze organizacje nieprędko osiągną równie dużą popularność, jednak jest o co walczyć. Warto pamiętać, że wszystkie media społecznościowe to jednak rozrywka. Dlatego internautów śledzących działania w naszych społecznościowych kanałach nie możemy zarzucać zbyt dużą ilością trudnych do przyswojenia danych. Posty przez nas publikowane muszą być przyjemne i łatwe w odbiorze. Niech to będą dowcipne teksty, tworzone przez nas obrazy czy infografiki, a nawet materiały wideo. Im więcej prawdziwych, a nie kreowanych treści, tym lepiej dla nas. W sieci ważna jest naturalność i jeśli tylko jesteśmy prawdziwi, to mamy zdecydowanie większą szansę na końcowy sukces. Reasumując – gdy fan dostrzeże, że nasz przekaz jest bliski jego sercu, utożsamia się z nim, a my jesteśmy w nim autentyczni, to będzie wracał, nie tylko sam, ale udostępniając nasze aktywności zachęci do konkretnych działań swoich znajomych.
Obserwujmy doświadczenia innych
Tempo, z jakim zmieniają się trendy kierujące sieciami społecznościowymi, potrafi zbić z pantałyku. Z kolei mechanizmy kierujące poszczególnymi stronami społecznościowymi potrafią zmieniać się nawet kilka razy na kwartał sprawiając tym samym, że post, jaki napisaliśmy dwa tygodnie temu dziś dotarłby do znacznie szerszego grona śledzących nas fanów. Tak jest np. w przypadku tzw. EdgeRanku na Facebooku, który w zamyśle stworzony został dla ograniczenia ilości aktywności stron, jakie użytkownik może zobaczyć na swojej tablicy. W ten sposób zasięg postów fanpage’y obniżył się do nawet kilkunastu procent. W wielu miastach Polski co jakiś czas odbywają się szkolenia z mediów społecznościowych. Poruszane są tam takie kwestie jak ta powyżej opisywana. W ich trakcie możemy poznać aspekty regulaminów serwisów społecznościowych, których złamanie grozi blokadą konta. Wiele z tych informacji można znaleźć w sieci, na naszej stronie regularnie piszemy na przeróżne tematy związane z dobrymi praktykami w sieci. Ważne jest, by z obserwacji, zarówno profili konkurencyjnych do naszego, jak i samych fanów wyciągać znaczące wnioski. Bo jeśli, dajmy na to, fotografia z krótkich opisem zgromadziła więcej komentarzy i udostępnień aniżeli długi wpis polubiony przez jedną osoby, na którym znajduje się opis samego zdjęcia, z powodzeniem możemy podjąć decyzję o publikowaniu większej ilości treści generujących znaczące reakcje.
Nie omijaj rankingów
Co miesiąc na blogu firmy Sotrender pojawia się Fanpage Trends, ranking profili marek obecnych na Facebooku analizujący wydarzenia ostatniego kalendarzowego miesiąca. W serwisie Technologie.ngo.pl od pewnego czasu przyglądamy się kategorii NGO, której dynamika zaskakuje nie tylko w przypadku największych. Nie trzeba bowiem mieć dużego profilu, by silnie przywiązanych fanów zachęcać do dużej ilości interakcji na profilu.
W marcu udowodnił to Unicef Polska, który ze względu na popularność (ponad 40 tys. fanów) znalazł się poza dziesięcioma największymi profilami zestawienia Fanpage Trends w kategorii NGO, ale analizując już samo zaangażowanie uplasował się na drugiej pozycji, tuż za Fundacją Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt Viva! Po analizie danych można przypuszczać, że tak wysokie zaangażowanie udało się zyskać dzięki pozyskaniu nowego ambasadora organizacji – piłkarza Borussii Dortmund Roberta Lewandowskiego, co szeroko komunikowano na fanpage’u. Sprawiło to oczywiście niemały odzew internautów i, jak widać, opłacało się samej organizacji. Także same serwisy społecznościowe mają własne mechanizmy pozwalające na sprawną kontrolę i analizę zarządzanym profilem. W statystykach Facebooka bez trudu sprawdzimy popularność postów z podziałem na konkretne godziny. Dzięki temu będziemy wiedzieć, o której publikować, by wywołać największy zwrot ze strony fanów. Wystarczy tylko sięgnąć po właściwe narzędzia.
Źródło: Technologie.ngo.pl