Uelastyczniać, dostosowywać, obniżać koszty - czy tędy droga do lepszego zatrudnienia?
Jeśli jesteś młodym Europejczykiem poniżej 25. roku życia, to z dużym prawdopodobieństwem jesteś bezrobotny – pisze Maciej Gdula w felietonie opublikowanym na stronie krytykapolityczna.pl. I rozprawia się z receptami, jakie najczęściej proponuje się w celu poprawy sytuacji młodych na rynku pracy.
Dodatkowym problemem jest duża liczba bezrobotnych absolwentów oraz rosnąca liczba osób zatrudnionych na umowy czasowe (Polska zajmuje od pewnego czasu pierwsze miejsce w Europie pod tym względem, jeśli chodzi o całą populację. Natomiast w odniesieniu do ludzi młodych należymy do grupy pięciu europejskich krajów, w których liczba osób młodych zatrudnionych na kontrakty czasowe, umowy zlecenia i inne nieetatowe formy zatrudnienia jest wyższa niż tych na umowach na czas nieokreślony.
Gdula zauważa, że najczęściej pojawiają się trzy pomysły na naprawienie sytuacji młodych na rynku pracy. Po pierwsze jest to dostosowanie programów edukacyjnych do potrzeb pracodawców. „Wchodzę na stronę Urzędu Pracy, żeby przyjrzeć się ofercie. Na pierwszych miejscach oferty dla blacharza samochodowego, masarza kutrowego i sprzedawcy na stacji paliw” – pisze Gdula. I dodaje, że nasza gospodarka opiera się na małych i średnich firmach zajmujących się prostą produkcją i usługami, więc brak oferty dla młodych dobrze wykształconych osób nie może dziwić. Trudno zaś oczekiwać, że absolwent marketingu przekwalifikuje się na masarza kutrowego.
Druga recepta to obniżenie kosztów pracy. Gdula uważa, że tania praca wcale nie musi przełożyć się na sukces ekonomiczny i dobrobyt. „Dobrej pracy w Europie jest dużo tam, gdzie jej koszty są bardzo wysokie (np. Dania, Szwecja) a podatki znacząco wyższe niż w Polsce. Gdy ktoś mówi o obniżeniu kosztów pracy, domaga się tak naprawdę wzrostu opartego na niedostatku pracowników i przestarzałej gospodarce” – pisze Gdula.
Następnie felietonista Krytyki Politycznej poddaje krytyce trzecią receptę – uelastycznienie kodeksu pracy. Zauważa, że najbardziej elastyczne prawo pracy w Europie jest w Polsce i Hiszpanii – problemy pracowników w tym kraju są zaś widoczne dla wszystkich. „Wejście w system pracy śmieciowej staje się dla pracowników ślepą uliczką. Z jednej śmieciowej pracy przeskakuje się do drugiej” – zauważa Gdula.
Felietonista problem dostrzega w przerzucaniu kosztów bieżącego rachunku na przyszłość, przy jednoczesnym bardzo niskim poziomie inwestycji. „Czy zdarzyło wam się być ostatnio w nowym szpitalu? Pewnie nie, bo ostatnie budowano w kryzysowych latach 80. Do momentu nadejścia środków unijnych nie mogliśmy też liczyć na nowe autostrady i modernizację linii kolejowych, a konieczne inwestycje odkładano na przyszłość. Podobnie jest z całym sektorem energetycznym, który został odziedziczony po latach 70. i 80. i obsługiwał przez 20 lat polską transformację” – pisze Gdula.
Felietonista Krytyki Politycznej dodaje, że inwestycji nie da się odkładać na wieczne nigdy, a kosztów utrzymania systemu przerzucać na gospodarstwa domowe. Podkreśla, że linia podziału przebiega pomiędzy bogatymi i biednymi. „Czas zatroszczyć się o skapywanie bogactwa, a tego nie da się zrobić bez wyciskania bogatych” – kończy swój tekst Gdula.
Źródło: Krytyka Polityczna