Uchodźcy. Administracja sobie sama nie poradzi. Potrzebuje organizacji
WUJEC: Już niedługo przyjmiemy do Polski uchodźców. Opieką nad nimi nie może zajmować się jedynie administracja. Potrzebne jest doświadczenie, które bardzo często mają organizacje pozarządowe. Co więcej: zaangażowanie NGO wpływa na społeczną akceptację zjawiska.
Wiele polskich organizacji od lat pracuje na rzecz cudzoziemców: imigrantów i uchodźców. To doświadczenie, z którego musimy korzystać. Ponadto znacznie łatwiej o akceptację określonych rozwiązań i zaangażowania państwa w daną kwestię, jeśli wspiera się je także oddolnie, a nie będąc do tego przymuszonym odgórnie. Gdy pojawia się wyzwanie, warto angażować wszystkie siły: władze samorządowe, administrację centralną, ale także grupy obywateli i organizacje. Gdyby wszystkim miało kierować państwo, rozdając jedynie zadania, to w efekcie wiele sprawy pozostawałoby nierozwiązanych.
Trzeba tworzyć miejsce dla NGO
Zadaniem dla administracji jest więc nie tylko wspieranie uchodźców, ale także stworzenie przestrzeni, by mogły to robić również organizacje. Należy zachęcić i ułatwić działanie tych NGO, które mają wieloletnie doświadczenie w tej dziedzinie: edukacji, kampanii społecznych, zbierania informacji o chętnych do pomocy ludziach czy bezpośredniego wsparcia przyjeżdżających do nas ludzi. Sama administracja tego nie udźwignie.
Zresztą, organizacje już się wzięły do roboty – bez niczyjej zachęty. Tym bardziej trzeba się otworzyć na działania Polskiej Akcji Humanitarnej, Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, Grupy Zagranica… Działa też w Polsce przedstawicielstwo UNHCR, które stara się koordynować pracę organizacji. Wsparcie deklarują również organizacje, które dotąd nie zajmowały się wprost uchodźcami, ale mają doświadczenie w pracy z osobami wykluczonymi i chcą wesprzeć przyjezdnych w procesie inkulturacji, dać im poczucie, że są tu bezpieczni i że będą w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Uchodźcy to wielkie wyzwanie
Porozumienie i wspólne działanie wielu organizacji pozarządowych tworzy swego rodzaju podwalinę, przygotowuje nas na przybycie uchodźców z Syrii czy Erytrei, których w Polsce jeszcze prawie nie ma. I musimy się przygotować na ich przyjęcie. Zaczyna rozumieć to także administracja, czego przykładem może być powołanie przez wojewodę mazowieckiego na stanowisko pełnomocnika do spraw uchodźców osoby z doświadczeniem pracy w organizacjach. Bardzo pomocne może być także zaangażowanie Rzecznika Praw Obywatelskich, który ma duże doświadczenie we współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Trzeba działać z wyprzedzeniem także dlatego, że może to być sposób na poradzenie sobie z lękami i nienawiścią, która pojawiła się wobec wciąż tylko wirtualnych uchodźców w Polsce. W tej narracji jest też dużo kłamstwa, celowego straszenia i półprawd. Należy temu dać odpór. Bo oczywistym jest, że przyjmowanie uchodźców jest gigantycznym wyzwaniem dla całej Europy, nie tylko dla Polski. Dlatego trzeba się do tego możliwie najlepiej przygotować – nie zamykać ich w ośrodkach w lasach, ale mieć plan na ich asymilację. W tworzeniu tego planu także muszą uczestniczyć organizacje.
Potrafimy być gościnni
Wierzę, że może się to udać. Mamy przecież w Polsce dobre doświadczenia. 80 tysięcy Czeczeńców pojawiło się w Polsce, gdy uciekali przez wojną. Udało nam się ich przyjąć. To samo dotyczy 400 tysięcy Ukraińców, z których część to również uchodźcy wojenni. Ich obecność wspiera i wzbogaca Polskę. Potrafimy zdobyć się na gościnność. Wierzę, że jeszcze nie jest za późno, by przekonać Polaków do gościnności także wobec zmierzających do nas kolejnych uchodźców. Szczególnym czasem gościnności w Polsce jest czas Bożego Narodzenia, wigilii, kolędy, podróży Trzech Króli (cudzoziemców!), ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu (uchodźców!). Myślę, że można także te elementy wykorzystać na rzecz przyjaznego otwarcia się na przyjęcie uchodźców.
Wierzę, że jeszcze nie jest za późno, by przekonać Polaków do gościnności wobec zmierzających do nas uchodźców.